Rozdział IV

10 1 0
                                    

 Minęło już sporo czasu od ostatnich odwiedzin stalkera, widocznie jak zorientował się, że wezwałem policję przestał się tu pokazywać. Chociaż na chwilę mam spokój od tego gościa.

Wracając do historii. Skończyłem liceum bez większych problemów. Poszedłem na studia zaoczne i poszedłem do pracy. Pracowałem jako kasjer w sklepie odzieżowym. Jednak to nie jest ważne. Z liceum zachowały się wszystkie kontakty. Spotykaliśmy się co jakiś czas, szliśmy do klubu lub do baru. Postanowiłem, że chcę zacząć żyć pełnią życia. Nie chcę żyć w ciągłym stresie. Nacierpiałem się wystarczająco w dzieciństwie. Niestety klątwa wróciła. Miałem wtedy 21 lat, i był to kolejny typowy dzień. Była sobota więc wszyscy przesiadywali w barach i klubach. Ja tak samo oraz moja czwórka przyjaciół, Mateusz, Bartek, Grzegorz i Krystian. Ja sam wypiłem najmniej z pijących. Zawsze piłem najmniej, bo chcę być najbardziej zorientowany w terenie. Żeby w przypadku gdyby ktoś przy mnie umierał, wiedziałbym jak mu pomóc.

Kierowcą był jednak Grzegorz i to był jego samochód. Okazało się, że sam wypił sporo. Ja nie mogłem kierować bo byłem jeszcze w trakcie robienia prawa jazdy. Wiem wiem, nie palił papierosów za małolata i nie pił, i nie kieruje samochodu bez prawa jazdy. No niestety taki jestem. Niestety zorientowałem się, że Grzegorz jest podpity gdy już ruszyliśmy. Jako jedyny zapiąłem się pasami. Jechaliśmy dosyć ruchliwą drogą. W pewnym momencie Grzegorz chciał zwyczajnie wyminąć tira który jechał przed nami. Niestety z naprzeciwka jechał inny rozpędzony samochód. To był ułamek sekundy. Krystian który siedział z przodu wyleciał przez przednią szybę. Grzegorz z całym impetem uderzył głową o kierownice, wybijając przy tym sobie zęby. Bartek który siedział z tyłu po lewej, także poleciał do przodu uderzając o Grzegorza. Mateusz Siedzący z tyłu pośrodku, uderzył głową o przednią szybę. Ja jako jedyny utrzymałem się na siedzeniu. Jednak moja głowa uderzyła prosto w szybę obok. Stoimy, wyszedłem z samochodu. Audi Grzegorza nadawało się już tylko na złom. Zajrzałem do samochodu. Grzegorz siedział martwy oparty głową o kierownicę, z której wystrzeliła poduszka powietrzna. Mateusz z rozbitą głową i licznymi ranami leżał między dwoma przednimi siedzeniami. Bartek miał złamany nos i kilka wybitych zębów, miał też wiele okaleczeń, ale żył. Pobiegłem zobaczyć co z Krystianem. Znalazłem go, a raczej to co z niego zostało... Długa smuga krwi na asfalcie, i kawałki skóry i ubrań ciągnące się krwistym szlakiem. Krystian leżał twarzą do podłoża. Nie miał jednego ramienia, i mogę to śmiało stwierdzić nie przewracając Krystiana na plecy. Został obdarty ze skóry. Ja poza obolałym ramieniem i rozbitą głową nie miałem większych obrażeń. Podbiegłem do samochodu który w nas uderzył. Jednak kierowca i pasażer byli w dosłownie w kawałkach.

Krystian i Grzegorz, zginęli na miejscu. Mateusz miał złamaną rękę, zwichniętą nogę i rozbitą głowę. Bartek miał złamany nos, wybite pięć zębów i ciężki wstrząs mózgu.

Po wypadku nikt z nas nie pojechał więcej samochodem pod wpływem alkoholu i zawsze zamawialiśmy taksówkę po wizycie w klubie.

Wiecie co, jestem tym zmęczony, chcę się z wami podzielić swoją historią ale... ale czuję, że jest ze mną gorzej. Przez to, że w krótkim czasie przypomniałem sobie te wszystkie widoki martwych ciał, dostałem paranoi. Dam radę. Przepraszam ale chcę odpocząć. Choć chwilę, nie zostało mi dużo to opowiadania ale to w następnej części. Dziękuje, za uwagę, Do zobaczenia.  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 14, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PrzeklętyWhere stories live. Discover now