After All This Time? Always.

71 6 0
                                    

- Weź je

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Weź je...- osłabiony uniósł ociężałą dłoń i wskazał na mozolnie spływające łzy.- Proszę- dodał biorąc przedostatni wdech.

- Hermiona! Daj fiolkę, butelke, cokolwiek!- zawołał Harry jedną ręką uciskając ranę na szyi umierającego. Wiedział, że to bezcelowe, bo rana była zbyt głęboka, a do tego jad węża szybko się rozprzestrzeniał. Ale czuł potrzebę pomocy nie lubianemu nauczycielowi. Gdzieś w środku niego tliła się nadzieja, że może przeżyje. Tak naprawdę nigdy nie chciał jego śmierci, a jedynie sprawiedliwości za to co zrobił.- Szybko!- ponaglił rudowłosą czarownice.

Ze spokojem obserwował jak Harry zwraca się do Hermiony o coś w czym mógłby przetrzymać wspomnienia. Jednak z chwilą, gdy poczuł chłodne szkło fiolki na skórze, jego skamieniałym, poranionym sercem coś ścisnęło.

- Zabierz je do myślodsiewni- rozkazał zdławionym głosem.

Umierał. Był tego świadom; ostatnich chwil swojego marnego żywota. Przez lata poświęcał się dla większego dobra, a jedyną rzeczą, którą chciał ujrzeć u kresu życia to oczy o odcieniu dopiero co wyrosłej trawy. Chciał zobaczyć je ostatni raz nim zaśnie snem wiecznym. Nie było to jednak możliwe. Lily Potter została brutalnie zamordowana siedemnaście lat temu, a wraz z tym zniknęła możliwość spełnienia ostatniej woli Severusa Snape'a.

Jednakże nadal żył jej syn, który odziedziczył po matce te część wyglądu. I choć nie przepadał za chłopakiem to przełamał swoją dumę tylko po to, aby móc ostatecznie spojrzeć w oczy ukochanej.

- Spójrz na mnie- rozkazał ochrypłym już przez agonię głosem. Kiedy Harry, chłopiec, który przeżył i miał tej nocy zginąć z rąk Czarnego Pana, posłusznie wykonał polecenie niegdyś znienawidzonego nauczyciela, przełknął głośno narośniętą gulę w gardle.- Twoje oczy... Takie miała Lily.

I z tymi słowami Mistrz Eliksirów wydał ostatnie tchnienie. Odszedł. Zrobił to co miał zrobić i odszedł niczym nie potrzebny więcej pracownik mugolskiej budowy, ale był na to gotowy. W końcu po latach podwójnego życia było dane mu odpocząć. Nigdy by tego przed nikim nie przyznał, ale czuł się wykończony rolą podwójnego agenta. Miał dość. Czasami chciał zrezygnować, na stałe dołączyć do Czarnego Pana, bo nie miał zamiaru wybierać się do Azkabanu, gdzie takich jak on traktuje się gorzej, niż zwykłych Śmierciożerców. W końcu był zdrajcą i mordercą. A takich nieszczędzą.

Jednakże przez cały ten czas powstrzymywała go jedna rzecz. Uczucie, które narodziło się dawno temu. Miłość, której nie rozumiał Lord Voldemort. To go trzymało we własnych postanowieniach. Nie ewentualne konsekwencje sprzeciwu wobec Dumbledore i ich tajemnego paktu sprzed lat, czy strach przed Czarnym Panem. Nie. To była słodka, kochana Lily Evans. Dla niego zawsze będzie Evans, nie Potter. Mogłoby zdawać się to dziwne, ale miał wrażenie, iż dzięki temu kobieta żyje. Z drugiej strony był świadom tragizmu takiego radzenia sobie ze śmiercią wieloletniej przyjaciółki.

THE BRAVEST MAN - Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz