20

1K 36 2
                                    


Kiedy człowiek wkońcu ułoży sobie jakoś ten cały bajzel, zawsze musi się coś zepsuć. To nie choroby tylko samo egzystowanie, doprowadza nas do odbierania sobie życia. Życie jest największym darem, ale nigdy nie ma nic za darmo.

Spacerowałam tak już którąś godzinę po mieście, które od zawsze sprawiało że czułam się bezpiecznie. Podobnie jak z domem, lecz nopiero potem kiedy ta bańka pękła, zobaczyłam to całe świństwo. Rozpoczęłam walkę z chorobą, będąc totalnie samotna.
Chociaż tak naprawdę, potrzebowałam wtedy kogoś bliskiego jak nigdy wcześniej, ale oczywiście nie miałam nikogo, oprócz zadufanej w sobie kobiety, która mnie urodziła. Pomimo tego że miałam znajomych, brakowało mi kogoś z moich najbliższych, tak poprostu. Chciałam aby byli obok kiedy będę umierać. Lecz z każdym kolejnym dniem zaczęłam sobie uświadamiać, że tak naprawdę, zostałam sama. Bo przecież każdy ma swoje życie. Dopiero kiedy poznałam Lucasa, moje mury zaczęły się burzyć a ja od nowa starałam się kogoś pokochać. Bałam się że znowu ktoś mnie odrzuci, zapomni czy skrzywdzi, bo przecież nic nie trwa wiecznie.
Chciałam wybaczyć Lucasowi ale nadal się wahałam. Jednakże mimo wszystko, chciałam zobaczyć to zdjęcie. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi że to kompletna pomyłka. To nie mogła być prawda.

Kiedy wróciłam do domu, marzyłam tylko o położeniu się w ciepłym łóżku z osobą którą kocham, obok. Ale oczywiście mój ukochany nie wytrzymał presji i musiał się najebać. Na co ja głupia liczyłam? Że będzie na mnie czekał pod drzwiami. Czasami zastanawiam się czy to ja jestem zbyt naiwna, czy taki mój los.

Postanowiłam że porozmawiam z nim rano, i rezygnując z wszystkich ważnych czynności w wieczornej rutynie, poszłam spać. Powoli już czułam ruchy dziecka, chociaż może był to tylko mój wymysł. Ostatnimi czasy, jestem strasznie przewrażliwiona na ten temat.


- Musisz mi pokazać to zdjęcie - przedstawiłam sprawę jasno, patrząc pusto w telewizor i trzymając w ręku kubek z gorącą, jeszcze parującą kawą - Póki podejmę jakąkolwiek decyzję, chcę je zobaczyć.

- Jeśli dzięki temu będę miał jeszcze jakiekolwiek szanse u ciebie.. - zaciął się i wyciągnął telefon z kieszeni spodenek.

Czas nagle zaczął lecieć wolniej, czekałam aż zobaczę to jebane zdjęcie. Szczerze mówiąc byłam już gotowa na spakowanie walizki. Ta cała sprawa dość mocno mnie zestresowała a ja bałam się, że może to odbić się na ciąży.

Wkońcu Lucas wyciągnął telefon w moją stronę a ja zobaczyłam nagiego chłopaka, z lekkim zarostem, który spokojnie śpi w białej pościeli, zakrywającej go do pasa. Moje serce na moment się ścisnęło, bo uświadomiłam sobie że ktoś mógł oglądać go w takiej sytuacji. Lecz nagle spostrzegłam pieprzyk pod uchem chłopaka. Z desperacji, chwyciłam dłonią twarz chłopaka, i przekręciłam ją w bok. Dobrze wiedziałam że Lucas owego pieprzyka nie posiadał. Zaczęłam dokładniej przyglądać się chłopakowi ze zdjęcia i nagle mnie olśniło.

Spojrzałam na chłopaka, po którym widać było ogromny strach i niepewność.

- Lucas.. Idioto to jest fotomontaż - spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.

- C.. coo? Jak to? - chłopak był totalnie zszokowany. Zabrał mi telefon i zaczął skanować zdjęcie.

- Sam mówiłeś że obudziłeś się w spodniach, a ten chłopak nie ma spodni i dość widoczny pieprzyk pod uchem - kontynuowałam.

Lucas zaczął naprzemiennie otwierać i zamykać buzię jakby chciał coś powiedzieć. Byłam pewna że to nie on, ukazany został na tym zdjęciu. Wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.

- Czyli to całe zdjęcie, to fotomontaż a między nami do niczego nie doszło.. - zaczął mamroczeć do siebie po czym nagle rzucił telefon na kanapę i mocno mnie przytulił.

- Jesteś genialna, nie zasłużyłem na ciebie - mogłam tak trwać w nieskończoność, jego ciepło dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Wybaczyłam mu już wczoraj ale to zdjęcie upewniło mnie w tym. Kocham tego głupka, który chyba powinien zgłosić się do okulisty.

- Jesteś totalnym kretynem - schowałam twarz w zagłębieniu jego szyji. Mogłabym pozostać tak już na zawsze.

Postanowiliśmy że resztę dnia spędzimy na kanapie, oglądając jakieś denne seriale. Cieszę się że wszystko sobie wyjaśniliśmy, i cały stres ze mnie spłynął.

- Myślałam ostatnio nad imionami.. - uwielbiałam bawić się loczkami Lucasa, które otrzymał w wyniku pomylenia szamponów do mycia włosów. Było to zabawne doświadczenie ale nie narzekam. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- I co ciekawego wymyśliłaś? - sprawnie obrócił się i po chwili byłam już wtulona w jego tors.

- Nicole dla dziewczynki, a dla chłopca.. Will - Mój tata miał na imię William. Lucas zrozumiał o co chodzi i przytulił mnie jeszcze bardziej.

- Podobają mi się, skarbie - złożył pocałunek na moim czole.

- Za kilka tygodni mam wizytę u ginekologa, na której mam się dowiedzieć o płci dziecka - oznajmiłam - Pamiętasz, jak opowiadałeś mi o tym, jak twoja kuzynka, poznała płeć dziecka? - spytałam chłopaka, który na chwilę się zamyślił.

- Chodzi o ten tort z odpowiednim nadzieniem w środku, który jest albo różowy albo niebieski? - pokiwałam głową, uśmiechając się.

- Chciałabym zrobić to samo - zaproponowałam - Moja ginekolog skontaktowała by się z Bellą, która załatwiła by to potem w cukierni. Jakby wszystko było już gotowe, zorganizowali byśmy wtedy jakieś spotkanie w ogrodzie.

- Zgadzam się na wszystko - zaśmiał się i cmoknął moje usta.

Przetrwaliśmy już wiele trudnych chwili, i wiem że to pewnie nie koniec, ale chcę mieć go obok pomimo wszystko. Jest moim powietrzem, pomimo tego jak absurdalnie to brzmi.


Walka o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz