Zanim zacznę to jedna informacja. Chciałabym wyjaśnić, skąd wziął się tytuł (po części). Mianowicie z piosenki, którą macie w mediach, polecam posłuchać, bardzo ciekawa kompozycja. Ale to tylko po części, drugim czynnikiem było oczywiście samo Detroit...
---
Przetarła oczy i błagalnie spojrzała w kierunku pustego kubka po kawie. Zaraz zasnę, pomyślała Sara i przeniosła wzrok na szybę oddzielającą ją od Hanka i przesłuchiwanego androida. Głupia maszyna nie chciała gadać, próbowali już prawie wszystkiego.
Gavin znów zaczął nucić jakąś melodyjkę, więc rzuciła mu mordercze spojrzenie. Mężczyzna tylko uśmiechnął się krzywo.
- No co, nie podoba ci się? - zapytał prowokacyjnie.
- Nie mam siły się z tobą użerać, lepiej się zamknij, albo pożałujesz - syknęła i wstała z zamiarem zrobienia kolejnej kawy. Zatrzymała się jednak kiedy po drugiej stronie szyby ojciec z impetem wstał od stołu i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili pojawił się obok detektywów.
- Nic tu nie wskóram, uparte żelastwo - był wyraźnie zdenerwowany.
- Mówiłem, żeby się z nim nie cackać - Reeds rozparł się w fotelu i podrzucił długopis.
- Może ja mógłbym spróbować? - odezwał się głos tuż za nią i Sara przypomniała sobie o stojącym w ciszy Connorze. Gavin skwitował to śmiechem, ale detektyw stwierdziła, że to niegłupi pomysł.
- Co mamy do stracenia? - Hank wskazał drzwi - Defekt jest twój - powiedział i usiadł w fotelu z założonymi na piersi rękami.
Wszyscy w milczeniu odprowadzili androida wzrokiem i skupili się na głównym problemie - zbuntowanej maszynie. Connor wszedł do pomieszczenia i wolno obszedł je dookoła. Potem zatrzymał się i przejrzał w szybie niczym w lustrze.
- Co on robi? - mruknął Gavin.
Sara uśmiechnęła się pod nosem i delikatnie pokręciła głową. Hank oparł głowę na dłoniach i zapatrzył się w przestrzeń.
W końcu android zainteresował się tym, czym powinien i podszedł do stołu. Najpierw dokładnie obejrzał akta sprawy, przez co wszyscy siedzieli w nieznośnej ciszy. Potem usiadł naprzeciw defekta, nie spuszczając z niego wzroku. Rozpoczęło się przesłuchanie.
Detektyw Anderson przypatrywała się poczynaniom dwóch maszyn. Connor na początku był łagodny i starał się przekonać drugiego androida do mówienia, ale kiedy zobaczył, że to nic nie daje, przyjął inną postawę. Zaczął coraz bardziej naciskać, wręcz grozić mu różnymi okropnościami.
- DWADZIEŚCIA OSIEM RAN KŁUTYCH! - Sara aż podskoczyła na krześle, kiedy teczka z aktami z impetem uderzyła w stół. Connor wyglądał na wściekłego.
Android wstał i powoli obszedł stół, wciąż krzycząc. Oskarżony był przerażony, widać było zmianę, jaka w nim zaszła. Słysząc brutalne słowa robił się coraz bardziej nerwowy, aż w końcu cały dygotał. Wtedy jego oprawca odpuścił i wrócił na miejsce.
- Już dobrze - powiedział zadziwiająco spokojnym głosem. I wtedy wydarzyło się coś, co zaskoczyło wszystkich po drugiej stronie szyby - defekt zaczął mówić.
Opowiadał, jak jego pan się nad nim znęcał, jak okrutnie był traktowany, aż w końcu nie wytrzymał. Zdał sobie sprawę, że to nie było sprawiedliwe. Próbował się bronić, a kiedy już sprzeciwił się właścicielowi, nie było odwrotu. Zemścił się za wszystkie wyrządzone mu krzywdy.
Detektyw nie wiedziała, co ma myśleć. W końcu to tylko maszyna, nie powinna była myśleć o nim w ludzkich kategoriach. Tylko, że jedna rzecz nie dawała jej spokoju - ten android zachowywał się jak człowiek, wyglądał, jakby autentycznie przeżywał te wszystkie emocje.
Gavin wstał i wyszedł, a po chwili pojawił się w pokoju przesłuchań razem z innym policjantem. Niższy rangą funkcjonariusz chciał złapać oskarżonego za ramiona, ale tamten, niczym dzikie zwierzę umknął w kąt. Connor wstał, odsuwając krzesło.
- Zostawcie go! - powiedział do dwóch mężczyzn.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! - syknął Reed - Dalej, bierz go! - krzyknął do policjanta.
- Staram się - podwładny chwycił maszynę za ramiona i zaczął się z nią szarpać. Defekt rzucił się w bok i próbował nie dać złapać.
- Powiedziałem zostaw go! - Connor rzucił się przed siebie - Jak poziom stresu mu wzrośnie, to dokona autodestrukcji!
- Mówiłem ci, żebyś się nie wtrącał! - Gavin wyciągnął pistolet i wycelował w stronę androida.
- Dosyć! - do pomieszczenia wszedł Hank, trzymając detektywa na muszce.
Reed wściekły schował broń i wypuścił wiązankę przekleństw pod adresem Andersona. Potem, wciąż miotając się i rzucając mięsem, wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Sara szybko wstała i przeszła na drugą stronę szyby.
- Wszyscy cali? - zapytała i przepuściła w drzwiach wychodzących spokojnie policjanta i oskarżonego. Mężczyzna trzymał się na odległość od defekta i starał się go nie dotykać.
- Tak, ale mogło skończyć się źle - android analizował pomieszczenie - Jego poziom stresu był bardzo wysoki.
- Reed to idiota - podsumował Hank - Jak zwykle wszystko psuje.
Detektyw popatrzyła na ojca i Connora, którzy wydawali się być wstrząśnięci zaistniałą sytuacją. Dobrze, że im nic się nie stało. Z tego, co wiedziała o mechanizmie autodestrukcji, mogliby teraz wszyscy być martwi. Martwi i wyłączeni, żeby nikogo nie dyskryminować.
![](https://img.wattpad.com/cover/192579143-288-k365433.jpg)
CZYTASZ
Metal Heart | Detroit: Become Human
FanfictionSara jest detektywem. Kiedy androidy zaczynają przejawiać dziwne zachowania, wraz z ojcem zostaje przydzielona do każdej sprawy z tym związanej. Nie będą jednak sami - CyberLife także wysłało swojego śledczego, który bynajmniej nie jest człowiekiem...