Nadszedł ten czas.
Wreszcie poruszę temat, która spędza sen z powiek Zygmuncie już od bardzo, bardzo dawna.
(nie licząc żartów z włoszczowy północ, ale to już na inną notkę)
Stworzyliście potwora, moi drodzy. To moje biedne dzIecko nie zostało grammar nazi i maniakiem poprawnej polszczyzny, bo jej się aż tak nasz język podoba, nie, nie.
Wszystko zaczęło się, kiedy to wreszcie wyrwała się z tej przeklętej ziemii włoszczowskiej, bo wycieczka z zakładu była, na Dolny Śląsk, w Sudety.
Przewodnik się pyta skąd wycieczka
A wszyscy że z WłoszczoWY
A ten niby kiwa głową
Ale odpowiada
'Aaa, z WłoszczoWEJ'
Tydzień słuchania przeklętej Włoszczowej, t y d z i e ń.
Po tym tygodniu wróciło moje biedne dziecko do siebie i zaczęła szukać jakim cudem ktoś mógł wymyślić taką odmianę.
Wszelakie słowniki, dzienniki i tak dalej.
Odpowiedzi niestety nie znalazła, ale za to się nieźle wkręciła w polonistykę.
I od tej pory cały czas pogłębia swoją wiedzę o języku i ma ochotę zamordować, co przyjeżdżają do Włoszczowej.
wCALE ŻADNE PYTANIE, JEST WŁOSZCZOWIE I KONIEC.
mAMY ROK 2019 A WY DALEJ SIĘ NIE MOŻECIE NAUCZYĆ ŻE TO BŁĄD I W WOLNYM MIEŚCIE WŁOSZCZOWA JEST ZA NIEGO 15 LAT CIĘŻKICH PRAC.
dziękuję, skończyłam.