Kamil)
Obudziłem się na dość wygodnym łóżku w białym pokoju.
-Umarłem? - powiedziałem do siebie
-Nie zupełnie, ale jesteś mocno przeziębiony - usłyszałem kobiecy głosWtedy spojrzałem w prawo, stała tam starsza pani w niebieskim stroju, tak to była pielęgniarka.
-Gdzie jestem? - zapytałem się nie znajomej
-Jesteś w szpitalu. Mam do ciebie parę pytań. Mógłbyś na nie odpowiedzieć? - w tej chwili przypomniało mi się co się stało
-Postaram się. - odpowiedziałem pielęgniarce
-Jak masz na imię? - zapytała miłym głosem
-Kamil Wiśniewski, urodzony 21 grudnia 2004 roku w szpitalu w Krakowie. - chyba uniknąłem większości pytań
-Masz może numer do swoich ro...
-Proszę mi o nich nie wspominać! - przerwałem
-Spokojnie... Czemu nie chcesz o nich rozmawiać? - dopytywała pani
-To oni porzucili mnie w tym lesie a poza nimi nie mam nikogo - wyjaśniłem
-Oh... Wiesz co to oznacza? - byłem strasznie tego ciekawy
-Nie...
-Musisz zostać poddany adopcji. - te słowa mnie zmartwiłyTe słowa doprowadziły mnie do płaczu. Przekręciłem się na drugi bok i założyłem kołdrę na głowę.
-Przyjdę kiedy się uspokoisz, dobrze?
-Ta...Leżałem tak jakiś czas aż przestałem płakać i wszystko sobie przemyślałem, krótko po tym znowu przyszła ta pielęgniarka żeby zadać jeszcze trochę pytań i podać mi leki.
-Myślę że jeszcze poleżysz u na dwa dni i zadzwonimy po kogoś z domu dziecka. - powiadomiła mnie pani
-Dobrze. - odpowiedziałem<Time skip>
Minęły dwa dni. Przyszły po mnie dwie panie w średnim wieku. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy do mojego nowego domu. Po wejściu zostałem zaprowadzony do swojego pokoju, gdzie czekały na mnie moje książki do nauki.
-Po co mi książki? - zapytałem
-Będziesz chodził do szkoły. - odpowiedziała pani
-Ehhh...
-Spróbuj zasnąć, jutro rano nauka. - poinformowała mnie
-No dobra, trzeba się zadomowić.Spojrzałem na łóżko gdzie leżała moja nowa piżama, pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem jak się leży. Było dosyć miękko. Moim drugim celem stała się szafa, było w niej parę ubrań, zapewne po starym właścicielu. Położyłem się spać, lecz bo paru minutach stwierdziłem że nie ma zbytniego sensu. Było dosyć wcześnie więc poszedłem na korytarz, ale tam już było ciemno, więc zawróciłem na pięcie do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i rozmyślałem nad tym dlaczego rodzice mnie porzucili. Dosyć mocno pomogło mi to zasnąć. Z samego rana obudził mnie blask słońca przbijającego przezroczystą szybę. Po nie spełna 20 minutach, do mojego pokoju weszła kobieta, mężczyzna i dyrektor ośrodka.
- Tak! Będzie idealny! - dziwne... bardzo dziwne
Po tej jakże świetnej wizycie miałem iść za kobietą do państwa Nowogrodzkich czy jakoś tak. Później poszedłem z moimi przyszłymi "rodzicami" do limuzyny która miała mnie zawieźć do mojego nowego domu.