7 (cz.1)

20 2 0
                                    


- Samuel?

- No co tam?

- Nie ma jej.

- Kogo? Twojej mamy? A miała być wcześniej...

- Dizzy! Dizzy nie ma, idioto!

- Co? Jak to?

- Nie wiem, tak to! Wróciłam do domu i było pusto. Nie było też płatków śniadaniowych, jej koca i mojej szczotki do włosów. Nie wiem czy wzięła coś jeszcze, ale to znaczy tylko, że uciekła.

- Czekaj, już do ciebie idę. Wiesz czemu tak postąpiła?

- Nie. Ale może to ma coś wspólnego z tymi ludźmi, którzy wczoraj przyszli do nas pod dom.

- Ci ''policjanci''? Wydawała się przerażona gdy ich usłyszała. Nigdy nie widziałem żadnej osoby czy nawet istoty, która objawiała takie przerażenie. Gdy na nią patrzyłem to przerażała mnie jeszcze bardziej niż tamta sytuacja.

- Jeśli chodzi o przeszłość Dizzy, to wiem tylko o tym, że była eksperymentem w tym labo, w lesie, obok Sunny Wood. Czekaj... Mówiła... Laboratorium Badawcze POPN. I tyle. Udało mi się dostrzec na jej ciele sporo niepokojących rzeczy.

- Czyli?

- Kolosalnie dużą ilość blizn i śladów po ranach.

- Czyli sugerujesz, że prowadzono eksperymenty na eksperymencie?

- Nie... Ale jak tylko to powiedziałeś to owszem, ma to sens.

- Na jej miejscu tez przeraziłbym się gdyby po mojej ucieczce znaleźli mnie ludzie, którzy robili takie rzeczy.

- Myślę, że mogła też bać się o nas. Pomyśl, co by było, gdyby ci luzie wczoraj weszli do domu i znaleźli Dizzy?

- Wolę nie myśleć.

- Tiaaa. Ja też. Ale pomyśl, co z kolei stało by się z nami?

- Raczej nie puszczono by nas wolno tak od razu.

- Właśnie! Takie sprawy, nie lubią obcych. Myślę, że jednym z powodów ucieczki Dizzy była też ochrona nas. Gdyby nas też wtedy złapali, na bank by się obwiniała.

- Ten drugi powód ustalimy twarzą w twarz – już jestem. - Samuel się rozłączył i rozległ się dzwonek do drzwi.

***

097Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz