5.Wiedźmina.

15 2 2
                                    

Na następny dzień Kate czuła motylki w brzuchu. To tak jakby te lody,które kupił jej Matthew były magiczne. Po śniadaniu Kate poszła do domu Molly. Zanim zapukała zobaczyła w oknie Molly, Mazie i Ashley. Molly również zauważyła Kate. Gestem pokazała żeby Kate poszła do drzwi od kuchni. Dziewczyna tak też zrobiła. Po dziesięciu minutach Molly przyszła do przyjaciółki, sama.
-Chodź, wejdź -powiedziała z opuszczają głową brunetka(Molly)
-Dzięki - odpowiedziała blondynka(Kate) -Coś się stało?
-Dziewczyny mówią że... -i tu Molly urwała. Chciała to jak najłagodniej powiedzieć -mówią, że... jakby to powiedzieć... że nie chcą żebyśmy się przyjaźniły...
-Co!? - Kate bardzo się zasmuciła. Tak naprawdę nie dziwiło ją to , ponieważ Mazie i Ashley nie tolerowały grania na gitarze. Dla nich liczył się wyłącznie wygląd, lakier do paznokci i to żeby się przypodobać piłkarzom. I oczywiście na tym żeby być jak najlepszą.
-Niestety dziewczyny są bardzo zazdrosne o ciebie. Boje sie że coś ci zrobią więc... -Mówiła Molly.
-Molly?
-Więc to koniec naszej przyjaźni -dokończyła.
-Al... Ale... -Powiedziała Kate po czym wybiegła zapłakana z domu Molly. Ominęła swój dom. Biegła dalej. W pewnym momencie Kate wpadła na Matthew.
-Kate! Co się stało? -spytał zaciekawiony Matthew.
-Molly zerwała ze mną przyjaźń... -powiedziała Kate po czym dalej płakała.
-O nie... Jak ona mogła ci to zrobić?
-Nie wiem. Tto ppewnie przez Mmaziee iii Ashleyy -Mówiła zapłakana.
-Jak ja im zaraz pokaże to...
-Mat nie.
-Ale Kate nie pozwolę żeby ktoś ciebie tak traktował.
-Ooo!! Słodki jesteś -powiedziała już trochę bardziej uspokojona.
-Dziękuję... Nie płacz już. Będzie dobrze -Matthew próbował ja pocieszać.
-Masz rację, może, tak, nie, nie wiem.
-Mam, mam. Wszytko się ułoży. Chcesz pizze?
-Chętnie -powiedziała Kate. Matthew mógł w końcu dostrzec uśmiech na jej twarzy. Sam się też uśmiechnął. Poszli na pizze po czym udali się do parku.
-Wiesz, fajnie jest mieć kogoś takiego jak ty.
-Naprawdę? Dziękuję -powiedział Matthew z uśmiechem i rumieńcami na twarzy.Kate się obejrzała czy ktoś jeszcze jest w parku. Nie dostrzegła już nikogo. Możliwe ,że to dlatego, że już było dostać późno.
-Czy.... Hmmm... Czy jeżeli coś zrobię nie obrazisz się? -spytała się blondynka trochę niepewnie.
-Nie, nie obrażę -powiedział nadal uśmiechniętyMatthew po czym przybliżył się do Kate. Dziewczyna również się do niego przybliżyła. Ich usta złączyły się w pocałunek. Matthew się odsunął.
-Kate czy mogłabyś na chwilkę wstać?
-... Tak, jasne -powiedziała Kate po czym wykonała prośbę. Matthew uklękł przed nią , sięgnął do kieszeni po czym wyją z niej przepiękny pierścionek z diamentem w kształcie serca.
-Kate czy będziesz moją dziewczyną?
-Tak! -wykrzyknęła Kate. Nałożyła pierścionek -pasował idealnie. Dzieczyna żuciła się Matthew w ramiona. Przez następne dwie godziny siedzieli na ławce i rozmawiali. Kate zauważyła że jest już bardzo późno.
-Wiesz, Matthew. Muszę już wracać do domu.
-Tak, ja też. Odprowadzić cię?
-Nie, dziękuję.
-To pa misiu - powiedział Mat.
-Papa kotku -odpowiedziała dziewczyna. Kiedy już się odwróciła i miała iść poczuła, że ktoś ją łapie za rękę. Odwróciła się a, Matthew ją pocałował. Odwzajemniła pocałunek.Po chwili odsunęli się od siebie. Nic nie mówili tylko spojrzeli sobie w oczy i poszli w stronę swoich domów. Podczas powrotu Kate zauważyła panią z malinami. Bondynka kochała te owoce, więc podeszła do straganu.
-Dobry wieczór. Smaczne są pani maliny?
-O tak. Są przepyszne. Proszę, posmakuj -Powiedziała pani po czym dała Kate jedną malinę. Dziewczyna zjadła owoc i powiedziała.
-Racja są bardzo do... -przerwała i zaczęła się skręcać z bólu -Ał! Aaaa! Brzuch mnie boli! Aaaa! -powiedziała po czym upadła na ziemię dalej skracając się z bólu.
-O nie... -szepnęła pani - Dziewczynko czy ty nazywasz się Kate Faber?
-Tak! Aaaa! -odpowiedziała dalej leżąc na ziemi.
-Wstań i chodź ze mną -powiedziała kobieta. Pomogła dziewczynie wstać i zaprowadziła ją do środka straganu.Kiedy już weszły zostawiła Kate, która upadła na ziemię. Kobieta zasłoniła okienko, żeby nikt już nie przychodził.
-Kate! -krzyknęła pani po czym do niej podbiegła. Posadziła ją na kanapie.
-Masz napij się tego. To pomoże -mówiąc to pani podała jej szklankę z czerwonym jak krew płynem. Smakował jak metal ale rzeczywiście pomógł Kate.
-Już lepiej?
-Tak. Co mi się stało? -Powiedziała zaklpotana blondynka.
-Posłuchaj ty nie jesteś taka jak inne nastolatki, ty masz magiczne moce.
-Łołołoło, chwila, chwila, co?!?!
-No tak...Kiedy się urodziłaś przyjaźniłam się z twoją mamą. Jednak gdy ty skończyłaś miesiąc ja i twoi rodzice musieliśmy uciekać ponieważ doszedł do nas list w którym napisane było że Kate Faber ma magiczne moce. Było również napisane ze będą cię szukać więc musimy uciekać. Kiedy już znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu twoja mama poprosiła mnie żebym odebrała Were ze szkoły. Jak mnie poprosiła tak zrobiłam. Kiedy już cała wasza rodzina była bezpieczna musiałam was opuścić. Chciałam bowiem pomóc wam i zmylić ludzi którzy cię szukali. Po roku mi się udało. Potem kiedy szukałam ciebie, twoich rodziców i siostry -nie znalazłam. Ale wiedziałam że jesteście bezpieczni.
-Nie wiem czy mogę ci uwierzyć. Zadam ci kilka pytań dobrze?
-Okej.
-A więc tak. Czy Wera też mam magiczne moce?
-Na szczęście lub nie. Nie wiemy dlaczego ty sie urodziłaś z magiczny mi mocami. Do dziś tego nie wiemy.
-Okej. A jakie mam moce?
-Wszystkie. Wszytko czego zapragniesz. Ogień, woda, powietrze , ziemia, czas, telekineza, zimdech.Wszystko!
-Okejjj. A kto mnie szukał i kto wysłał ten list? I poco oni mnie szukali?
-Szukali cię wszyscy źli ludzie i naukowcy ponieważ chcieli cię wykorzystać do badań które najprawdopodobniej mogłyby cię zabić. Nie wiemy kto wysłał nam ten list ale wiemy jedno -dzięki tej osobie żyjesz.
-Jejku... A co teraz ze mną będzie? Czy będę dalej mogła chodzić do szkoły, chodzić z Matthew?
-Jeszcze nie wiem co z tobą będzie, muszę porozmawiać z twoją mamą.
-A dlaczego tak na mnie zadziałała ta malina?
-Ponieważ była w niej magia. Dzięki temu wiedziałam że jesteś Kate Faber. Każda inna nastolatka która by to zjadła czułaby się dobrze, ale ciebie rozbolał brzuch i to bardzo. Ponieważ gdybym nie zareagowała mogłabyś...umrzeć..
-A skąd się ta magia tam wzięła?!?I jak masz na imię?
-Jestem Wiedźmina i to ja dodałam tam magii. Też mam magiczne moce. Ale mniejsze niż ty.
-Hmm. A dlaczego ten stragan jest taki wielki? Magia? -Dopiero teraz Kate zauważyła że kanapa na której siedziała była w wielkim straganie, w sumie tak naprawdę była w wielkim pałacu.
-Tak, to magia...
------------------------
Hejka na tym kończymy ten rozdział. Jest trochę zwrotów akcji. Jeżeli są błędy napiszcie a ja poprawie 😚
A i mamy 1055 słów. Papatki 👋

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 17, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sekrety dziewczyn.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz