Rozdział 1

951 55 33
                                    

- Midoriya, Yaoyorozu, jesteście razem w parze. - nauczyciel spojrzał na nich, i z westchnięciem wrócił do czytania.

- No nie! Midoriya, zamienisz się? - jęknął z dezaprobatą Mineta, ubolewając nad swoim nieszczęśliwym losem, który postanowił podarować mu w parze Iidę, recytującego właśnie na jednym tchu wymyślony przez niego plan działania.

- Mineta, pan Aizawa nie dobrał nas tak bez powodu - zaczął tłumaczyć Izuku. - Zostaliśmy tak dobrani, żeby odkryć nowe techniki, i być może nauczyć się czegoś od drugiej  osoby! - zielonooki zacisnął dłoń w pięść, i uśmiechnął się na myśl, że będzie mógł dokładniej zebrać informacje na temat swojej tymczasowej partnerki do ćwiczeń.

Mineta zrezygnowany spojrzał jeszcze raz na swojego towarzysza, wykonującego właśnie charakterystyczny dla niego ruch dłonią, i usiadł spokojniej w ławce, pytając - To... Jak z tym planem?

Jednak podczas gdy oni świetnie bawili się, dobrani w pary, tego samego nie można było powiedzieć o pewnym blondynie, który właśnie siedział z nogą na nodze, przeklinając w myślach Aizawę.  Został przydzielony do pary z Tokoyamim, który sam nie wydawał się być zachwycony wizją spędzenia z Bakugou następnych dwóch godzin. Lecz cóż mogli zrobić - wybór pana Aizawy był jasny, i nie było mowy o tym, żeby go zmieniać.

A tak się składa, że Katsuki gdyby tylko mógł, zamieniłby się na pierwszą osobę z klasy, widząc wykrzywioną w złowieszczym grymasie twarz Dark Shadowa. Bakugou nie był głupi, i wiedział, że nie będzie mu się dobrze z nim współpracować, a jednocześnie wiedział, że nie może nic z tym zrobić.

Aizawa spojrzał z praktycznie niewidzialnym uśmiechem na swojego ucznia, widząc, że nastąpiła w nim poprawa. Bakugou nadal był bardzo wybuchowy, aczkolwiek nie dyskutował podczas niektórych spraw, wiedząc, że i tak nic tym nie zmieni.

- Następni więc, będą Mina - spojrzał uważnie na różowowłosą dziewczynę - oraz Todoroki. - nie spoglądawszy nawet na chłopaka wrócił do dalszego czytania.

Obserwował wszystkich uczniów, aby nie przegapić ich reakcji. Były małym, ale jednak miejący swoje oddziałowywanie na jego późniejsze decyzje czynnikiem.

Darował sobie jednak choćby rzucenie okiem na chłopaka - był pewny, jaka będzie jego reakcja. Jak zwykle, obojętna. Gdy chłopak na zewnątrz pozostawał niewzruszony, w głowie układał już przebiegły, odpowiedni do swojej partnerki plan, który miał za zadanie ułatwić jej pracę.

Otóż Todoroki wbrew pozorom, nie lubił, gdy komuś dzieje się krzywda. Dlatego sam, swoje plany układał z jak najmniejszym narażeniem innych, uczestniczących w nim osób. W dzieciństwie dużo przeżył, co z pewnością na to oddziałowywało. Wiedział, co to ból, i chciał go oszczędzić innym. Aizawa nie był głupi, ale nie mógł pojąć niektórych decyzji chłopaka. Gdy już myślał, że go rozgryzł, ten robił coś całkiem sprzecznego z poprzednimi zachowaniami, burząc tym samym wcześniejsze teorie i przemyślenia.

- A więc następni... - nauczyciel bezlitośnie na nich spojrzał, i wypowiedział kolejne imiona - Aoayma i Asui.

Kolejny raz spojrzał na uczniów - Asui nie wyglądała na zbyt szczęśliwą, a Aoyama wspaniałomyślnie twierdził, że ten jeden raz podzieli się z nią swoją inteligencją i urokiem osobistym.

Podczas gdy Aizawa wyczytywał nowe pary, w jego klasie odbywało się zawzięte targowanie, którego nie powstydziłaby się nie jedna starsza pani, co sobotę chodząca na bazar.

- Hej! Aoyama! Oddasz Tsu? Z Hagakure będzie ci się świetnie pracować!
- Kirishima? Może zamiana?
- Hej! Bakugou! Chcesz być ze mną w pa..- nieszczęśnikowi, który ośmielił spytać się Bakugou o bycie razem w parze, nie było dane dokończyć, przez twardą pięść samego Katsukiego, który miał dość całego tego zamieszania.

- Zamknijcie do cholery te ryje, bo jak pan Aizawa nas tak dobrał, dobrze wiecie że nic nie zmienicie! - wrzasnął na skulonego zainteresowanego, i spojrzał na resztę klasy, która w jednym momencie ucichła, uświadamiając sobie jakby, że przecież blondyn ma rację, i że ich krzyki o zmianę par nic nie zmienią.

- Bardzo cieszę się - Aizawa wstał z miejsca, i zmierzył swoją klasę krytycznym spojrzeniem - że w końcu się uciszyliście swoje nie zamykające się buzie, bo pary zostają takie, jakie są, bez dyskusji.

Todoroki wciąż siedział na miejscu, ignorując resztę klasy, która zawodziła nad swymi partnerami. Chłopak dobrze wiedział, co kryje się za doborem par Aizawy. Dobrze wiedział też, jaką rolę on sam, odgrywa w całym tym planie. Aizawa dobrał pary, skupiając się na przeciwieństwach charakteru. Mina - entuzjastyczna, energiczna, pochopna, kontrastowała z jego spokojnym charakterem, oraz dobrze przemyślanymi planami. Chłopak chował w sobie inne cechy charakteru, których nie pokazywał publicznie. Rażąca szczerość, która nie raz wypłynęła z jego ust, była złagodzoną wersją tego, co Shōto naprawdę uważał, i co miał ochotę powiedzieć. Była przeprowadzana delikatną falą, uderzająca w każdy punkt, a nie, skumulowana, ale silna, trafiającą w jeden, centralny.

Shōto wiedział już, kiedy może używać obu form przekazywania swojej opinii. Przecież na cóż komu najwspanialsze quirk, bez młodego inteligentnego, z własnymi ideami umysłu, który gra tutaj główną rolę?

Tajemniczość - tak, tym słowem można młodego Todorokiego określić.

° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° °

Kobieta zamknęła książkę, i spojrzała na swoją pociechę, która wpatrywała się w nią, wielkimi, niebieskimi oczętami.

- I jak? Zaciekawiła cię? - spytała matka z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Jest cudowna, mamo! Tylko... Nie przypomina mi to normalnego świata... I nie rozumiem niektórych słów... Oraz reguł przedstawionego tam uniwersum. Czyżby byli oni jedną rodziną wielką, mieszkającą w jednym domu? Z wypowiedzi nie można się było tego domyślić, wskazują one raczej, na koleżeńskie... Rozumiem, iż to epika, gdyż jest to baśń -  przedstawiła swoją opinię dziewczynka, zastanawiając się, o co dokładnie mogło chodzić autorowi.

Kobieta popatrzyła na nią z zaintrygowaniem, po chwili jednak smutniejąc.

- "Szczęście u inteligentnych ludzi, to najrzadsza rzecz, którą znam." - powiedziała niemalże niesłyszalnie.

Dziecko spojrzało na nią zaciekawione, i zdziwione, przekrzywiając głowę.

Rodzicielka uśmiechnęła się smutno, i pogłaskała dziewczynkę po głowie.

- Ta historia nie wydarzyła się naprawdę. To fikcja, świat wymyślony - odgarnęła kosmyki z czoła swojej pociechy, i spojrzała jej w oczy. - Tam, dzieci, takie jak ty, chodzą razem do szkoły, w której uczą się czytać, pisać, dodawać, oraz odejmować. Nie w jednej książce spotkasz się w przyszłości z takimi miejscami.

- I one nie uczą się same, w domu? Tak jak ja? - dziewczynka znów przekrzywiła głowę, i przybrała pytającą minę.

- Nie, skarbie. Wszyscy uczą się razem, i - kobieta nie dokończyła zdania, słysząc głośne tupanie na korytarzu, a po chwili skrzypiące, otwierające się drzwi, i mamrotanie pod nosem.

- Panienko Zofio! Jest panienka spóźniona na francuski piętnaście minut! - wysoki, chudy mężczyzna spojrzał na nią karcąco, kłaniając się po chwili przed jej matką.

- Francuski! Przepraszam, panie Henryku, kompletnie zapomniałam! - dziewczynka zeszła z kolan matki, i podbiegła do jej nauczyciela, uśmiechając się przepraszająco. - Mamo, jak widzisz muszę już iść... Dokończysz mi później? - dziewczynka wyszczerzyła ząbki, i spojrzała w stronę matki.

- Oczywiście, bąbelku. Przyjdź, kiedy skończysz. - kobieta uśmiechnęła się, i pomachała dziewczynce, czekając, aż wyjdzie. Usiadła na fotelu przy niewielkim kominku, i smutno westchnęła.

- "Nadzieja bierze mnie w ramiona, i trzyma w swoich objęciach, ociera łzy, i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem tak szalona, że ośmielam się w to wierzyć."

Tylko Bajka // TodobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz