✦ Rozdział dziewiąty✦

240 21 2
                                    


Chłodne dłonie sunęły wolno po jasnej cerze. Przystanęły, by znów poruszyć się na nowo. Opuszki palców przemknęły po malinowej linii warg, które pozostały niewzruszone. Dłoń przesunęła się na policzek. Mężczyzna nie odrywając jej, stanął za drobną kobiecą postacią. Nachylił się, pozwalając, by jego oddech drażnił jej skórę.

- Mam nadzieję, że w pełni pojęłaś istotę naszego istnienia.

Druga z jego dłoni sięgnęła kobiecego nadgarstka. Uniósł jej dłoń, by móc przyjrzeć się jej z bliska. Jansa, delikatna skóra pozbawiana jakiekolwiek skazy. Czy, kobieta o nieskalanych dłoniach mogła stać się boskim wysłańcem? Anielskie oblicze niosące śmierć? Figura jakże istotna na pośród pionków na szachownicy jego boskiego planu. A jednak zakres jej użytkowania wciąż pozostawał daleki od oczekiwań.

- Nie pragniesz uciec przed swoją przeszłością, prawda? Nie, oczywiście, że nie. Czynisz odwrotnie. Dlaczego?

Chłód mężczyzny przestał przenikać kobiecą cerę.

Malinowe wargi drgnęły. Delikatnie uniesione wrota, wciąż nie pozwalały, by ich próg przekroczył jakikolwiek dźwięk.

Oczekiwał cierpliwie.

- Człowiek nie jest zdolny uciec od swojej przeszłości.

Ten, który określał się mianem boga, ruszył przed siebie, dając znak, by podążono za nim.

- Gdym chciała uciec od swojej przeszłości, zmuszona byłabym wyprzeć się wszystkiego, co składa się na mnie. Czy nie byłabym wówczas zbędna?

- Dlaczego sądzisz, że wymagam od ciebie czegoś tak absurdalnego? Nasze czyny, wybory, słowa... wszystko to może stanowić powody, dla których obecnie postępujemy w taki, a nie inny sposób w teraźniejszości.

- Nie rozumiem skąd zainteresowanie moją przeszłością. Nie wykazałam się niczym szczególnym.

Chłód dotyku mężczyzny na nowo wdzierał się przez skórę, wprost do serca. Ustąpił gwałtownie.

- Sasori pokazał mi coś bardzo interesującego.

Nagnieciony skrawek papieru poruszył się niezgrabnie, usiłując pozostać w dłoni mężczyzny.

✦✦✦

Przed laty jedno z bóstw miało zażywać kąpieli w górskim jeziorze. Lokalizacja jeziora znana była jedynie bogim. Ludzie nie potrafili ujrzeć wody, która skryta była pośród wysokich szczytów, a pieczę nad jej bezpieczeństwem dopełniał krąg drzew.

Boski byt oddawał się rozkoszy, jaką dawał dotyk idealnej wodnej tafli. Kryształowa powierzchnia wody była jedyną pokusą, której ulegał.

Początkowo nieskalana istota korzystała z jeziora, jakoby było ono prywatnym zwierciadłem. Z czasem bóstwo postanowiło przemienić tafle wody w lustro, które ukazywałoby wszystko, czego zapragnąłby jego posiadacz. Za słów woda zaiskrzyła się, chwytając każdy z promyków słońca, gdy światło ustało, boski zbiornik przestał istnieć. Świat zaczął odbijać się nie w nim, a w potężnym, kryształowym zwierciadle.

Podobno ów bóg za sprawą lustra miał dbać o ludzi. Widział niszczycielskie żywioły, konflikty, spory, wojny, śmierć. Widział wszystko, co towarzyszyło ludziom.

Ostatecznie rozżalone niemocą ofiarowania człowiekowi wiecznego szczęścia bóstwo postanowiło rozbić zwierciadło, by uciec przed widokiem klęski. Bóg chciał wybudzić z wiecznego snu wodę uśpioną w dawnym jeziorze, jednak kryształ okazał się trwalszy. Próbował zatem rozbić zwierciadło, ale i ta próba okazała się nieskuteczna.

Boski twór z czasem zniszczył piekielne lustro. Wyciągnął z jego tafli wszelki widok nieszczęścia i zła, który przyjął postać smoka. Bóg pokonał bestię, jednak jej ogień miał zniszczyć kryształowe jezioro.

Z czasem miejsce, które umiłowała sobie nadludzka istota, stało się domem ludzi. Tam, gdzie niegdyś tkwiło źródło, które wybiło wodę i pozwoliło jej przemienić się w jezioro, wybudowano studnię. Woda, którą wydobywano, wrzała...

✦✦✦
- ... Opowiadano mi tę historię wiele razy. Zawsze z pełną powagą i szacunkiem. Wiele osób twierdziło, że ta wrząca woda dała początek mojemu klanowi. Niestety z czasem studnia wyschła, a drewniana konstrukcja, której zaprzestano używać zniszczała całkowicie - kobieta skuliła się, zasiadając na potężnej skalę - To, co starałam się odtworzyć stanowi kolejny element, tego co uznajemy za zapomniane. Umiejętność, która niegdyś stanowiła naszą chlubę.

- Dlaczego próbujesz ją przywrócić?

- Tylko tak mogłam sprawdzić, czy miejsce, które mi wyznaczono zostało jest słusznie wskazane.

✦✦✦

Diaboliczne bóstwo siedziało dumnie rozparte w swym panteonie. Przestrzeń przepełniona spokojem dawała mu ukojenie. Wzrok utkwiony w niewielkim krysztale i myśli osnute wokół niego.

Spokój naruszony skrzypnięciem. Męska sylwetka wsuwająca się do środka.

- Czas, żeby sama udowodniła, że jest coś warta. Wyślę ją z wami. Nie chce żadnego niepowodzenia.

✦✦✦

- Jak w ogóle możesz to pić? - Zdegustowany przyglądałem się jak gęsta, zielona ciecz z każdą chwilą opuszcza naczynie trzymane przez [Imię]

- Nie masz pojęcia, jak te zioła wpływają korzystnie na organizm.

- Pfff... Czy z moim ciałem jest , coś nie tak? - Wyszczerzyłem się i odchyliłem głowę w bok, pokazując swój lepszy profil. Przy okazji pozowania, zetknąłem się z pełnym uznania spojrzeniem Deidary.

- Nie powinieneś zakryć czasem tego sadła, hm?

- Bardzo chętnie pod warunkiem, że dostane kamizelkę z twoich kudłów.

- Deidara-senpai wybierasz się do fryzjera!?

Jashinie, za co mnie każesz!? Czy dostarczam ci zbyt mało ofiar?

- Hidan zbieraj swoje nic niewarte jestestwo.

Ah, przykro mi boże, że tak sądzisz, ale czy musisz od razu karać mnie obecnością tego starego dziada? Obiecuję, że złoże ci wiele wspaniałych ofiar tylko pozwól mi w spokoju zbliżyć się do tej księżniczki.

- W pełni akceptuje fakt, że twoja głupota odebrała ci już resztki rozumu i godności, ale słuch mógłbyś sobie zostawić.

- Idę kurwa, nie!?

Jeśli napój mojej panienki wydał mi się obrzydliwy, to w porównaniu ze smrodem Kakuzu były niczym najwspanialsza perfuma.

W asyście swądu i samego źródła opuściłem pomieszczenie. Myśl, że [Imię] zostanie w towarzystwie Deidary, a co gorsza Sasoriego działa mi na nerwy. W nagrodę za tak zrujnowany nastrój postanowiłem niby całkiem przypadkowo zetrzeć się z Uchihą. Czarnowłosy zatrzymał się, kiedy mój bark wbił się w jego płaszcz.

- Oj, pan wybaczy.

Zero reakcji.

- [Imię] mam dla ciebie dobrą wiadomość, możesz wyjść.

Głos Kisame przestał docierać do moich uszu. Przeklęty Kakuzu! Cholerny skąpiec, gdyby nie on miałbym oko na wszystko!

Kryształ w Akatsuki [Reader x Akatsuki - HAREM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz