* Pov. Hidan *
- Co tam masz? - Przymrużyłem oczy licząc, że to pomoże mi w zidentyfikowaniu, targanego przez Kakuzu pakunku.
Reakcja zerowa. Jak chcesz, możemy bawić się w zgadywanie przecież mamy tyle czasu!
- Zabrałeś coś komuś i idziemy to opchnąć, zanim typ zauważy?
Obrót gałek. No tak, starszy człowiek mógł zapomnieć, w jaki sposób porozumiewają się ludzie, ale nie ten pryk. On nauczył się, w jaki sposób porozumiewać się z innymi przez wywracanie oczami. Zapewne i to uczynił ze skąpstwa.
- Nie? No tak przecież znalezienie czegoś wartościowego w takim miejscu graniczyłoby z cudem. To co? Odciąłeś komuś głowę? Trzymałeś ją u siebie i ostatecznie smród zaczął przeszkadzać nawet komuś takiemu jak ty?
Granica dzieląca dwa światy – miejsce, które nazywałem domem i świat należący do pozostałych. I słońce, cholerne słońce powodujące oślepienie.
- Pokazuję ci to, żebyś zamilkł — Dziad wyciąga z pudła połyskujący, kiczowaty badziewie, którym kilka dni temu bawił się Tobi.
- Nie wierzę, ojebałeś dzieciaka. Ty, czekaj. To nie jest czasem wytwór naszej księżniczki?
- Zamknij się i idź szybciej. Nie mogę marnować czasu na spacery krajoznawcze.
✦✦✦
* Pov. Narrator *
- Faktycznie — Konan oddaliła się o trzy kroki, by w pełni przyjrzeć się postaci nowej członkini organizacji — Wyprostuj ręce — mimowolnie zaprowiantowała, o jaki ruch ciała jej chodzi — Sasori powinien ci go skrócić.
- C-co? Nie! - młodsza stażem dziewczyna zaśmiała się nerwowo — Sama sobie poradzę, w końcu ja tu jestem od szycia.
- To chyba nierozsądne, żeby szyć na sobie.
- Zdejmę i tyle. Poradzę sobie — zaopatrzona w delikatny uśmiech, odwróciła się w kierunku studiujących nieznane jej papiery towarzyszy — Zaraz wrócę.
Kiedy tylko zniknęła za framugą pomieszczenia. Kisame uniósł wzrok ponad stare dokumenty.
- Chyba zdążyła nieco lepiej poznać naszego lalkarza — gromki śmiech Hoshigakiego wypełnił pomieszczenie.
✦✦✦
* Pov. Reader *
- Pusto tutaj — Sasori opierał się o framugę, jego wzrok utkwił w tafli lustra, zezwalając na dokładną analizę przestrzeni — nudno.
- Jakoś nie miałam czasu się urządzić — niechętnie uniosłam spojrzenie znad pasm ciemnego materiału płaszcza — Dziś idę na pierwszą misję, więc nie mogę ci w niczym pomóc.
Uporczywie wpatrywałam się w jego postać. W nonszalancki sposób trzymał zawieszony na ramieniu pakunek. Widok ten wydał mi się tak absurdalny, że w pierwszym odruchu potrząsnęłam głową, co nie przyniosło żadnego rezultatu.
- No cóż, powodzenia.
Kiedy zaczął się oddalać, uszczypnęłam się, by raz jeszcze odeprzeć złudne wrażenie, wedle którego ten sam mistrz marionetek, który posługiwał się mną niby narzędziem przy każdej nawet najdrobniejszej czynności, miałby dźwigać coś samodzielnie.
- Hej! - krzyknęłam, gdy udało się jej dorównać kroku — Co tam masz?
- Och — Sasori spojrzał kątem orzechowych oczu na pakunek, po czym lekceważąco machnął ręką — ktoś dopuścił się naruszenia mojej przestrzeni osobistej i teraz muszę pozbyć się ciała — ruszył znacznie ramionami, sugerując, że niesiony przez niego przedmiot nie należy do lekkich — robisz śmieszną minę, kiedy próbujesz się skupić — A tak poważnie, to muszę przekazać kilka rzeczy, które będą potrzebne wam w misji.
- I nie dałeś ich mi, chociaż to do mnie przyszedłeś jako pierwszej — zważyłam, pomijając złośliwą uwagę o naruszaniu jego sacrum.
- Nie przyszedłem do ciebie, tylko minąłem twój pokój. Wiesz, co — jego głos zmienił się w konspiracyjny szept — ktoś, kto zszywa ze sobą rękawy, nie powinien dostawać pewnych rzeczy — zatrzymał się nagle — Słuchaj, idź rozpruć, to co zepsułaś. Zaraz wrócę.
✦✦✦
* Pov. Reader *
- Jeszcze kilka dni temu sądziłem, że istnieje pewien powodów, dla którego faktycznie mogłabyś tu zastać — głos Akasuny rozległ się tak niespodziewanie, wyrywając mnie z transu, sprawiając, że nieopatrznie przejechałam ostrzem nożyczek wzdłuż wskazującego palca — Pierdoła — podsumował, zbliżając się z wolna — Czekają na ciebie, więc powinnaś się pośpieszyć, ale nie mogę puścić cię w takim stanie.
- Wiem co robię! Śpieszę się i tyle.
- Pomogę ci — zaoferował i nie czekając na żadną reakcję, znalazł się za mną.
Zrobiłam krok, po czym odwróciłam w zupełnie przeciwnym kierunku. Po prostu uniosłam się honorem, nie potrzebując, by ktokolwiek, a zwłaszcza Sasori prawił mi morały, dotyczące prozaicznych czynności.
- Tylko ci pokaże — usłyszałam zza pleców.
Akasuna okazał się szybszy. I niby zdołałam ponownie uciec, pochylała się nade mną, obejmując tak, by swobodnie kierować moimi dłońmi. Zamarłam. Chociaż znałam go krótko, byłam pewna, że będzie afiszował się swoją wiedzą i dyrygując mną z pewnej odległości, kpił w ciszy z mojej bezradności.- Tylko ci wytłumaczę — jego głos dobiegał zza moich pleców. I nim zdołałam wyrazić sprzeciw lub też odsunąć się na bezpieczną odległość, jego głowa spoczęła na moim ramieniu, a dłonie swobodnie kierowały moimi. Nie mogłam nadziwić się, z jaką lekkością przychodzi mu kierowanie sparaliżowanym moim ciałem.
Cierpliwie objaśniał każdy ruch, instruując mnie, w jaki sposób należy dokonać odpowiednich oznaczeń na pasmach materiału, by w łatwy sposób móc je naciąć, nie powodując przy tym uszczerbku materiałów. To znaczy... byłam pewna, że właśnie to mówi.
- Zdołałaś przyswoić jakiekolwiek moje słowo?
- Nie — oprałam odruchowo, zapominając, jak ważna jest szczegółowa analiza każdej wypowiedzi Sasoriego — Tak! Pewnie, że tak — poprawiłam się nerwowo.
- Skończ szew.
✦✦✦
* Pov. Reader *
- Po co idę i gdzie idę? - podparłam się dumnie za boki, prezentując, że w obecnej sytuacji jestem w stanie w pełni swobodnie wykonywać każdy ruch.
- Cmentarz — Kisame wyszczerzył szereg kłów w taki sposób, że myśl, wedle której lider pomylił się co do mojej osoby, odkrył swój błąd i ostatecznie postanowił się zrehabilitować, uderzyła w każdą ze ścian podświadomości.
Najwyraźniej mój przerażony wzrok zaintrygował Uchihę.
- Musimy wykopać coś, co odkryli szpiedzy Sasoriego na terenie Kirigakure. Nie udało im się tego odkopać.Wyjaśnienie kruczowłosego nie uspokoiło mnie ani trochę. Upewniłam się za to w przekonaniu, że Sasori uwielbia zlecać brudną robotę innym.
✦✦✦
Uwaga! Możliwe prace porządkowe, tak znowu, tak zbyteczne, tak uciekam od obowiązków.
CZYTASZ
Kryształ w Akatsuki [Reader x Akatsuki - HAREM]
PertualanganKryształy, lustra, zwierciadła... to wszystko odbija naszą rzeczywistość. Czyni to w sposób wierny lub deformując i zakrzywiając świat. Co jeśli prawda została już wystarczająco zniekształcona? Jeśli każdy widzi ją w odmienny sposób? I czy można sp...