UWAGA! W tym rozdziale mogą występować przekleństwa! Nie mówcie, że nie ostrzegałam!
(Zdjęcie sama edytowałam ^^)
_______________________________
Przez trzy dni załamany Izuku nie wychodził z domu. Cały czasem leżał na łóżku, rozmyślając i płacząc. Odbrano mu ochotę do życia. Ty również nie byłaś w najlepszym stanie. Obwiniałaś siebie... Przez ciebie Midoriya był pełen smutku. Dobrze o tym wiedziałaś, ale nie rwałaś się do tego, aby zostawić Douiji'ego... Zbyt się do niego przywiązałaś... Z drugiej strony chciałaś jak najszybciej pobiec do Izuku, pocałować go, przytulić i nigdy nie puszczać.
-C-co ja mam zrobić..? Hmmm... Wiem!-
Postanowiłaś odwołać dzisiejsze spotkanie z Kanekim, aby zobaczyć się z przybitym chłopakiem. Zadzwoniłaś do niego.
-Cześć...-
-T-tak, cześć..! Masz może ochotę się dziś spotkać..? Chciałam pójść do kina... O-oczywiście jeśli chcesz!-
-Dz-dziś nic nie planowałem, w-więc cz-czemu nie..?-
-O-okej... Dz-dziękuję... Przyjdę pod twój dom!
Do zobaczenia..!-
-D-do zobaczenia...-
Rozłączyłaś się.
-O-ona... Chce się ze m-mną spotkać..?
Jestem w tak okropnym stanie... Może się coś stało..? M-między nią, a tym draniem-
Pokierował się do łazienki, aby doprowadzić się do ładu.W tym czasie jak najprędzej zabrałaś najważniejsze rzeczy i pędem zaczęłaś biec w stronę domu najprawdopodobniej nadal swojego przyjaciela... W niecałe dziesięć minut byłaś już na miejscu. Weszłaś po schodach na górę i zapukałaś do drzwi. Po niecałych trzech sekundach Izuku je otworzył.
-W-witam- powiedziałaś, dosyć nerwowym głosem.
Cz-cześć! Wejdź, proszę...- zrobił ruch ręką, który wskazywał na to, abyś weszła do środka.
Położyłaś swoją torbę na stół i usiadłaś na krześle.
-N-napijesz się czegoś..?- spojrzał się na ciebie.
-Może wody-
-Już się robi!- powiedział to, z dość wymuszoną radością.
Po chwili przyniósł twoją wodę, a sobie zaparzył herbatę. Dosiadł się do ciebie.
-Jaka to herbatka?- zapytałaś zaciekawiona.
-U-uspokajająca...-
Zrobiłaś duże oczy i po chwili przemówiłaś.
-Och... A-ale czemu... Wszystko w porządku..?-
-Zapewniam, że tak. Poprostu jej potrzebuję-
-Okej, r-rozumiem...-
Obydwoje zauważyliście, że panowała nerwowa atmosfera. Midoriya próbował temu zapobiec, więc cały czas próbował cię jakoś zagadać. Nawet mu się to udało. Po jakimś czasie musieliście szykować się do wyjścia.
-To jak? Zbieramy się?-
-T-tak, seans mamy na czternastą... Jejku, jak się zasiedzieliśmy! Została nam niecała godzina-
-Zdążymy, jeśli pojedziemy autobusem...-
-Tak, racja... Tylko jest godzina szczytu, autobus będzie cały zapchany...-
-Ale chcemy zdążyć..?-
-Tak, tak-
-To jakoś damy r-radę. Poza tym, to nic takiego-
-Tak! Czemu ja się tym wogóle przejmuję!-
Zaśmialiście się, posprzątaliście po sobie i wyszliście z domu.Czym prędzej pognaliście w stronę najbliższego przystanku. Po jakichś dziesięciu minutach autobus przyjechał. Ledwo się zmieściliście, bo w rzeczywistości był ogromny tłok. Stałaś tuż obok Izuku, który oczywiście był cały czerwony. Nie pomagało to, że wpadliście akurat na takiego kierowcę, który cały czas zwalniał i przyśpieszał. Przez to niemal cały czas wpadałaś na Midoriyę, który tylko się głupio do ciebie uśmiechał.
Postanowiłaś się już od niego nie odsuwać.
Nagle kierowca tak zahamował, że prawie przewróciłaś się do tyłu. Izuku w ostatniej chwili cię złapał i poleciałaś na niego. Nie przewróciliście się ale stało się to... Wasze usta się połączyły... Przez chwile nie mogliście się od siebie oderwać. Dopiero po chwilowym zdziwieniu, wasze wargi się od siebie oddaliły, a chłopak spojrzał ci się w oczy.
- J-j-ja n-n-no t-ten, przepraszam!-
-N-no... n-n-nic, s-się... T-ten... N-n-nie s-stało!-
W myślach chłopak był tak ucieszony, lecz wiedział, że prawdopodobnie nic to dla ciebie nie znaczyło. Dobijało go to...Wysiedliście z autobusu i odetchnęliście świeżym powietrzem.
-Ahhh, w końcu-
Chłopak cały czas zdziwiony tym, co stało się w busie, nic nie odpowiedział.
-Izuku? Kontaktujesz?-
C-co?! Tak! Po-pośpieszmy się, bo się spóźnimy- nie zastanawiając się wogóle, wziął twoją dłoń i pobiegł w stronę kina. Ty biegłaś tylko tuż za nim.Poszliście na jakąś premierę najnowszego horroru. Był on dość długi, ponieważ po szesnastej wyszliście z kina.
-Jejku jaki ten film był długi...-
-A-ale przyznaj, że ci się podobał-
-Był mega straszny, nie dziwię się, że niektórzy wyszli!-
-B-bo byli s-sami, a ty m-miałaś mnie...-
-Tak, dobrze to ująłeś! Miałam kogoś, k-kto mnie obroni-
-Przed potworem z ekranu?-
Oboje zaczęliście chichotać i wolnym krokiem szliście przed siebie. Przechadzaliście się po mieście tak długo, że zaczęło się ściemniać.
-Tak wogóle... Masz jakieś wieści od Kanekiego..?- zapytał, chociaż wcale go to nie obchodziło.
-Co..? Od kied- Nie, nie mam. Miałam się dziś z nim spotkać, ale wyszło inaczej... Wolałam spędzić ten dzień z t-tobą... Mam nadzieję, że nie będzie zły-
-A ma ku temu powód..? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, sam dobrze o tym wie...-
-W-wiesz... Wydaje mi się, że za sobą nie przepadacie...-
-Mhmhm... Bo tak jest...- powiedział pod nosem, lecz i tak to usłyszałaś.
-C-co? Dlaczego?-
Chłopak przystanął. Oczywiście uczyniłaś to samo.
-W-wiesz (T.i)... Nie wydaję mi się, aby Douiji był dla ciebie odpowiedni...-
Zamurowało cię. Próbowałaś go obronić, chociaż w głębi duszy również zgadzałaś się z Midoriyą.
-A-ale skąd to możesz w-wiedzieć?!-
-J-ja... Widziałem się z n-nim... I m-mi groził-
-C-co?! To nieprawda! On n-nigdy by czegoś takiego nie zrobił!-
-Cholera, może nie z-znasz go tak dobrze?!-
-Znam go lepiej od ciebie!-
-Kurwa! Nie rozumiesz tego, że się o ciebie martwię?!-
-J-ja...- nie mogłaś wydusić z siebie więcej słów.
-Tak, teraz już o tym wiesz. Ja idę...-
-Z-zacze-
Nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ chłopak już zaczął biec przed siebie. „C-co ja robię... Nie umiem wybrać... Kocham ich obojgu... Jednak nie chcę zostawiać Kanekiego... Pomimo, że tak bardzo kocham Midoriyę... Szlag by to!"
Zaczęłaś rozklejać się na środku ulicy...
Nagle twój telefon zaczął wibrować. Dzwonił twój chłopak...
-Cześć...-
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego się dziś nie spotkaliśmy?!-
-J-ja... Byłam w kinie... Z kimś innym...-
-To może łaskawie powiesz mi, z kim?! A no tak kurwa, już wiem! Z tą beksą!-
-N-nie mów tak o nim..!-
-Kawał ścierwa z niego i dobrze o tym wiesz!-
-Izuku m-miał racje! Jesteś okropny!-
Czym prędzej się rozłączyłaś. Zaczęłaś natychmiast gnać do domu, a po twoich policzkach spływały łzy...Chłopak biegł, tak szybko, ile sił miał w nogach.
Gdy dotarł pod swój blok, wbiegł z prędkością światła po schodach i wszedł do mieszkania.
Jego matki jeszcze nie było, więc tylko walnął się na kanapę i zaczął tonąć we łzach.
-T-to nie tak miało wyjść! Czy ona mnie teraz znienawidzi..? Oj, zamknij się już Midoriya! Jesteś głupi, i tyle!-
Zakrył twarz dłońmi... Po jakimś czasie uspokoił się, poszedł wziąć prysznic i szybko wskoczył do łóżka, aby to wszystko odespać.
Ty uczyniłaś to samo...