3

111 8 5
                                    

Misia namówiła mnie na wizytę u ginekologa, żeby od razu mieć pewność, czy jestem w ciąży, więc jeszcze zanim wstała Ada i Jasiu umówiłam się na wizytę. Umówiłam się na 11;30, a jest dopiero 7;00. 

- Misia - brązowooka odwróciła głowę w moją stronę popijając kawę, której zapach delikatnie mi przeszkadzał. - Ada może narazie u ciebie zostać ? Później po nią przyjadę, 15?

- Jasne - uśmiechnęła się - Kacper zaraz przyjedzie, trochę pośpi i koło 15 ci ją przywieziemy, ok ?

- Spoko - odwzajemniłam gest, a po moim policzku spłynęła  pojedyńcza łza, którą dziewczyna od razu zauważyła.

- Ej dlaczego płaczesz - starła łzę kciukiem 

- Boję się, że nie poradzę sobie sama z dwójką dzieci. - głos mi się załamywał

- Po pierwsze poradzisz sobie, bo jesteś wspaniałą mamą, a po drugie nie jesteś sama masz mnie, Borysa, Emilkę, Olivię, Adriana i Adę. - przytuliłam przyjaciółkę jak najmocniej potrafiłam a ona to odwzajemniła. 

****

- Dobra to ja jadę, bo muszę jeszcze się przebrać. Ada bądź grzeczna - pocałowałam jej malutkie czółko - Kocham cię, papa - Pomachałam wszystkim z korytarz, gdy już ubrałam buty.

Zjechałam windą na patrer i wyszłam sprawnie z bloku, ponieważ była już 10;15. Wsiadłam do auta i powoli wyjechałam z parkingu. Jechałam skrótem, by ominąć korki, więc po 5 minutach byłam już pod moim blokiem. 
Weszłam do góry i szybko się przebrałam. Założyłam czarną koszulkę z NBL Igora oraz ciemne jeansy. Na to włożyłam szarą kurtkę. Wyszłam z domu i zjechałam windą na dół. Było mi dziwnie bo byłam sama. Bez Ady. Od śmierci Igora wszędzie chodzę z nią. Wyszłam z budynku i podeszłam do czarnej audi. Wsiadłam i odpaliłam szybko silnik by się nie spóźnić.

***

- To koniec badania.

- Dobrze. - Usiadłam i wytarłam brzuch z żelu.

- Gratulacje - uśmiechnęła się - czwarty no prawie piąty miesiąc. Jeśli pani chce mogę powiedzieć pani płeć dziecka.

- Jasne - nabrałam więcej powietrza i powstrzymywałam łzy szczęścia.

- Chłopiec - uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

- Ojejku. - w głowie miałam już milion pomysłów na imię.

- Zapraszam na wizytę za miesiąc lub gdyby nie daj boże coś się działo. Do widzenia.

- Do widzenia.

***

- Halo

- Misia

- Coś się stało? Mam do ciebie przyjechać?

- Chłopiec - krzyknęłam do słuchawki

- Naprawdę? To już jadę do ciebie z Adą, ok?

- Ja po nią przyjadę i pojedziemy do Bydgoszczy.

- Okey, w takim razie do zobaczenia.

- Papa

Rozłączyłam się i spakowałam dwie sukienki, parę T-shirtów i kilka par spodni. Już za nie cały tydzień Święta, więc postanowiłam pojechać dziś do Mamy i zostać u niej. Spakowałam siebie i Adę do walizki i postawiłam przed drzwiami. Wzięłam z komody klucz do piwnicy, moją torebkę i wyszłam z domu. Zaniosłam walizkę do samochodu i poszłam do piwnicy, w której miałam schowane prezenty dla Ady, Mamy, Madzi i Borysa. No i znicz dla Igora. Pierwszym miejscem do którego ruszyłam był właśnie cmentarz.

Usiadłam na ławce i podpaliłam znicz.
- Cześć... nawet nie odpowiesz? No dobrze. To będą nasze pierwsze Święta bez ciebie. Bardzo tęsknimy, ale wiem, że część ciebie chodzi ze mną przez ostatnie cztery miesiące. Mimo, że nie ma cię prawie miesiąc. To twój synek - złapałam za wystający delikatnie brzuch, myśląc, że przez te kilka miesięcy przytyłam. - Jeszcze nie wiem jak będzie miał na imię, ale wiem, że napewno będzie podobny do ciebie. - postawiłam znicz na grobie, przyłożyłam dłoń do ust i ją cmoknęłam, przykładając ją potem do zdjęcia na grobie. - Pa Igor, Wesołych Świąt.

Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku. Wsiadłam do auta i szybko ją wytarłam. Wybrałam numer i położyłam telefon na kolanie.

- Cześć Młoda

- Hey Staruchu- zaśmiałam się - biorę Adę od koleżanki i jedziemy do was.
- To super. Mam do ciebie prośbe.
- Dawaj Bracie.
- Weź ze sobą jakąś sukienke, albo nie bo już jedziesz. To kupimy w Bydgoszczy. Bo Madzia leci jutro rano do Mamy, a ja jutro wieczorem mam wigilie w SBM, poszła byś ze mną?
-Jasne, a sukienki jakies spakowałam.
- To dobrze. To jedź ostarożnie po małą i przyjeżdżajcie.
- Oczywiście, paa

Rozłączył się, a ja włączyłam moją ulubioną playliste na spotify i jechałam do rodzinnego domu.

- Weźmiesz ją? ja wezmę rzeczy - zapytałam po przywitaniu się z Borysem 

- Jasne - podniósł malutką z fotelika wcześniej ją odpinając. Borys od zawsze był taki kochany, nawet gdy byliśmy mali i się kłóciliśmy pierwszy mnie przepraszał. 

****
Nie wiedziałam jak skończyć ten rozdział, więc no tak...

Przepraszam, że nic nie wrzucam, ale kompletnie nie mam pomysłu na kolejne rozdziały,więc kolejne to będą posty. Wesołych świąt

Marzył grubo i tak Żył | Reto, BedoesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz