PERSPEKTYWA ADRIENA
Przez to wszystko co się stało zapomniałem, że mam odwołaną pierwszą lekcję. Mogłem pospać trochę dłużej... ale przynajmniej powtórzyłem na test z chemii. Wiecie jakie ciekawe jest czytanie o szeregu homologicznym alkanów? Wiecie? W ogóle nie jest... pierwsza lekcja dobiegała końca, a to oznaczało, że zaraz zrobi się głośno. Widziałem też kilka osób ze swojej klasy. Nie chciałem podchodzić. Dzisiaj serio nie miałem humoru na te durne pogawędki. Chciałem zobaczyć się z Nino. Schowałem podręcznik do plecaka i wyciągnąłem telefon. Zacząłem pisał wiadomość,kiedy podszedł do mnie i wyjął mi telefon z ręki.
- Z kim romansujesz Romeo?
- Z nikim. Wiedziałbyś jako pierwszy gdybym chciał się pakować w jakiś związek.
- Racja. Widziałeś może Alyę?
- Myślałem, że nie odpuszcza cię na krok.
- Nie tym razem. Ktoś do niej zadzwonił i widać było, że się tym przejęła.
Marinette... to ona do niej zadzwoniła. Przez tą wiadomość ode mnie. Znaczy od Luki. Dobra... ode mnie.
- Sam ją zapytaj co było takie ważne. Idzie tutaj z Marinette.
Widziałem jak przez główne wejście wchodzi dziewczyna mojego najlepszego kumpla ze swoją przyjaciółką. Marinette wyglądała inaczej. Nie założyła delikatnej sukienki i marynarki. Nie związała swoich ciemnych włosów w staranny koczek, ani nie zrobiła nienagannego makijażu. Ubrała zwykłe szare dresy i bluzę z kapturem, który zasłaniał jej roztargane włosy i nieumalowaną twarz. Taki strój kompletnie nie pasował do jej delikatnej i drobnej sylwetki. Ale ej, to niemożliwe, żeby aż tak bardzo poruszyła ją ta wiadomość. Dziewczyny są wrażliwe, ale ej, to nawet nie był związek. Poza tym Luka i tak niedługo by wyjechał w jakąś trasę koncertową, czy coś, a ona nadal piekłaby bułeczki ze swoimi rodzicami po powrocie ze szkoły. Z resztą nieważne.Rozległ się dźwięk dzwonka na lekcje, a to oznacza, że czas na chemię. I test. To będzie kolejna banalna 6 do zgarnięcia. Tym bardziej, że ten dział to totalna łatwizna. Myślę, że to będzie pierwszy test odkąd zaczęliśmy liceum, na którym Nino nie będzie ode mnie ściągał. Pod salą zjawiła się właśnie pani Mendelejew. Jak zawsze tym samym obojętnym wzrokiem podeszła do drzwi i nas wpuściła. Może mi wierzyć na słowo, że pobyt tutaj mnie również niezbyt satysfakcjonuje. No ale cóż. Zająłem swoje miejsce. Kiedy wyciągałem piórnik z plecaka, obok mnie przeszła Marinette. Nie spojrzała na mnie, ale ja na nią tak. Widziałem jej przekrwione od płaczu oczy. Płakała? Z resztą, co mnie to obchodzi. Odprowadziłem ją wzrokiem na jej miejsce. Siedziała tuż za mną. Mandelejew zamknęła drzwi i wzięła z biurka plik kartek.Zaczęła je rozdawać każdemu z osobna. Przystanęła obok mnie patrząc na Marinette.
- Dziecko! Jak ty okropnie wyglądasz! Zdejmij z głowy ten kaptur, trochę szacunku dla nauczyciela. Poza szkołą możecie się buntować ile chcecie, ale tutaj obowiązuje dyscyplina!
- Przepraszam, już ściągam kaptur.
Odwróciłem się intuicyjnie. Powiedziała to tak cicho, że nie byłem pewien czy to tylko moja wyobraźnia, czy naprawdę się odezwała. Dopiero teraz zobaczyłem, że naprawdę miała jakiś problem. Jej oczy momentalnie się przeszkliły. Spuściła głowę w dół próbując to ukryć.
CZYTASZ
Kiedy gasną światła
FanfictionZaczyna się nowy rok szkolny. Ostatnia klasa liceum, w której Marinette postanawia się zmienić i zerwać ze starymi przyzwyczajeniami. Jednak wiele osób skutecznie utrudnia jej życie, a za każdym razem kiedy Władca Ciem przypuszcza atak jej sekret je...