ROZDZIAŁ 10

210 12 4
                                    

PERSPEKTYWA  ADRIENA


Ze snu wyrwał mnie dźwięk znienawidzonego budzika. 6:30... Nie mam dzisiaj humoru na to, żeby iść do szkoły. Ogólnie lubię tam chodzić, ale nie jeśli mam świadomość tego co się ostatnio działo. Poza tym, jeśli spotkam Nino, to będę musiał wymyślić jakąś super wymówkę na swoją nieobecność przez ostatnie 3 dni,ale pomyślę o tym później. Zaliczyłem poranną toaletę,narzuciłem na siebie luźną koszulkę i bluzę. Wciągnąłem ulubione joggery, spakowałem plecak i ruszyłem na śniadanie. Już na schodach poczułem zapach pysznych tostów. Do rozpoczęcia zajęć miałem jeszcze prawie godzinę, więc zdecydowałem się na spacer.Jest jeszcze całkiem ciepło i chciałbym to wykorzystać, a poza tym wolałbym pobyć teraz sam ze swoimi myślami. Całkiem szybko zjadłem śniadanie, wsunąłem tenisówki i wyszedłem z domu. Droga do szkoły to dla mnie jakoś 20 minut spacerem, a pół godziny jeśli po drodze mam ochotę przejść się przez park. Jest jesień,więc wiadomo, że wybieram dłuższą drogę. Uwielbiam patrzeć na te kolorowe liście, a przy okazji będę miał jeszcze blisko 20 minut do pierwszej lekcji. Wyciągnąłem słuchawki z kieszeni i włączyłem pierwszą lepszą piosenkę. Byłem ciekaw czy Biedronka już wstała. Pewnie Fu nie odstępuje jej na krok. Myślę cały czas o tym, co mi powiedział. Jego zdaniem pewnego dnia dowiemy się kto chowa się pod maską. Mam w głowie tyle scenariuszy... jeśli to ktoś, kogo bardzo dobrze znam? Gorzej jeśli okaże się, że Biedronka to zapatrzona we mnie psychofanka, która leci tylko na kasę i moje nazwisko... chociaż chyba tak próżna osoba nie dostałaby miraculum. Ciekawe w jakich okolicznościach je dostała...z pewnością musiała wykazać się odwagą i dobrym sercem. Cała Biedronka.

Między drzewami widać już było budynek szkoły. Byłem na skraju parku,kiedy podjechał autobus, z którego wysiadł mój przyjaciel ze swoją dziewczyną. Nigdzie za to nie widziałem tej jej wkurzającej doczepy. Czyżby Nino godnie mnie zastąpił i tak jej dopiekł, że nawet nie chce się tu pokazywać? Z resztą, nie obchodzi mnie to. Dzisiaj nie mam humoru jej dogryzać, powiedzmy że trafił się jej dzień dziecka. Podbiegłem do znajomych, czego chyba się nie spodziewali.


 - Witam wszystkich w ten piękny dzień. Co u was słychać?

 - Wow, a gdzie twoja limuzyna? Przerzucasz się na piesze wycieczki?

 - Powiedzmy, że coś w tym stylu. Miałem ochotę na spacer, łapię ostatnie dni ciepła. Niedługo przyjdzie brzydka i ponura jesień i kilka miesięcy siedzenia w domu. Chcę wykorzystać pogodę.

 - Co to za zmiana? Zakochałeś się, czy jak?

 - Stary, byłbyś pierwszą osobą, która by o tym wiedziała.

 - No tak, nie widzisz świata poza Biedronką. Widziałeś ostatnie wiadomości? Masakra... gdyby nie Czarny Kot, to już pewnie by jej z nami nie było. Niejedna osoba płakała wtedy razem z nim...


Nie chcę znowu do tego wracać. Muszę się ogarnąć, nie mogę znowu dać ponieść się emocjom. Nie sądziłem nawet, że wszyscy to tak odebrali. Nawet nie miałem kiedy obejrzeć wiadomości.


 - Ludzie nadal żyją tamtym dniem?

 - Chłopie, Nadja mówi tylko o tym. Pojawiła się masa teorii na temat naszych bohaterów. Ale nie ma co się dziwić. Widać jak bardzo Czarny Kot jest oddany Biedronce. Postąpił bardzo odważnie narażając własne życie, żeby ją uratować.

 - Ta... widziałem. Możemy zmienić temat?


Ten dzień był najgorszym dniem, odkąd zaczęła się ta idiotyczna walka z Władcą Ciem. Czułem jak pieką mnie oczy, a przecież nie mogę publicznie pokazywać takich rzeczy. I jak na zbawienie zadzwonił dzwonek. Ruszyliśmy w stronę klasy. Akurat udało nam się zdążyć przed nauczycielką. Dzisiaj na początek przywitała nas chemia. Jak zawsze nudne sprawdzanie listy obecności. Prawie wszyscy byli dzisiaj obecni. Brakło tylko jednej osoby.

Kiedy gasną światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz