I: Kłótnia o płatki🥛

225 25 10
                                    

Cześć!
Mam na imię Aria. Dokładnie jutro, czwartego sierpnia mam 11 urodziny.
Teraz opiszę wam mój wygląd. Jestem brunetką o długich włosach (do pasa), jasnych, niebieskich oczach. Na twarzy mam kilka piegów, a moje włosy lekko się kręcą.
Jestem szczupła, jak zresztą cała nasza rodzina. Mam trójkę rodzeństwa. Wyraźniej mówiąc, jesteśmy czworaczkami. Pierwszy urodził się Max. Chłopak o bladej skórze, jasnych włosach i wyraźnych zielonych oczach. Ambitny, przebiegły, sprytny, chamski, zaradny, braterski i "lekko" egoistyczny.
Zaraz po nim urodziła się Lara. Ruda, o brązowych oczach (nie ma piegów). Jej główne cechy to: odwaga, męstwo, szczerość i szlachetność.
Trzecia byłam ja -wygląd opisałam wcześniej- jestem miła, kreatywna, inteligentna, tolerancyjna, oryginalna, mądra oraz perfekcjonistka
Ostatni urodził się mój drugi brat, Nico. Zawsze cichy i nieśmiały, emocjonalny ale również pracowity, uczciwy, uprzejmy, cierpliwy i schludny. Ma czarne, kręcone włosy, krótkie, tak jak Max, głębokie, czarne oczy oraz piegowatą twarz. Z nim zawsze najlepiej się dogadywałam.
Nasza mama jest ruda, piegowata, z zielonymi oczami. Zawsze stanowcza i surowa.
Dodam również, że ja zawsze ubieram się na niebiesko, Nico na żółto lub czarno, Max na Zielono a w szafie Lary przeważają kolory czerwony i złoty.
Aha, i jeszcze wam powiem, że moim ulubionym zwierzęciem jest kruk, Max'a wąż, Lary lew a Nic'a borsuk.
Aaa... I jest też... Nasz tata.
Ale on nie żyje.
Mama nam powiedziała że zginął miesiąc przed naszym urodzeniem w wypadku samochodowym.
Innych krewnych nie znam.
A, i jeszcze jest Lucy- taka żartownisia, dosyć głupiutka, siostra mamy, żadko przyjeżdża do nas, do Londynu.
Nie wiem, gdzie mieszka, chyba w Australii, jest lekarzem.
Jest ciemną blondynką, nie ma piegów, i ma niebieskie oczy. Wiem, nie jest podobna do mamy, ale odziedziczyła urodę po swojej matce, mojej babci.
To był opis naszej rodziny. A teraz przejdźmy do rzeczywistości, czyli 3 sierpnia.

-Aaahhhh...- ziewnęła i przewróciłam się na drugi bok- Nie. Nie zasnę już.- Otworzyłam nagle oczy.- Muszę wiedzieć jak ta książka się skończyła!- Wyciągnęłam grubą książkę spod poduszki i wciągnęłam się w lekturę.

-Ile razy mam ci mówić żebyś nie czytała z zasłoniętymi zasłonami?- Mówi mama i odsłania niebieską zasłonę w księżyce i gwazdki.

-Dużooo razy... Zresztą i tak idę się już ubrać- Mówię po czym wstaję z łóżka, podchodzę do szafy, biorę ubrania i wchodzę do łazienki.
Po porannej toalecie ubieram niebieski podkoszulek z orłem, jasne jeansowe spodenki, conversy w kolorze bluzki, a włosy czeszę w niezdarny kok.
Zbiegam po schodach, w głowie już układając plan co zjem na śniadanie.
Wchodząc do kuchni przywitałam się z Nico, który był dziś jakoś wyjątkowo smutny i przybity.
-Cześć Nick!
-Przestańcie mówić do mnie Nick, mam na imię Nico. Wiesz co, przy chrzcie mogłaś krzyknąć "Nick!", to może mama zmieniłaby zdanie na temat mojego imienia- Powiedział ironicznym tonem.
-NICO- Powiedziałam, głośniej mówiąc jego imię- czy coś się stało?-
Otworzyłam lodówkę szukając wzrokiem czy to, co chciałam teraz zjeść jest w lodówce, jednocześnie średnio słuchając brata.
Sorry, Nico, ale jedzenie też jest ważne.
-Nic... znaczy... Po prostu mam gorszy dzień, 0k?
-Jednym zdaniem masz okres?- Zażartowałam
-Śmieszne jak twoje życie- powiedział cicho, ale ja to zignorowałam, nakładając sobie dużo dżemu z borówek na tosta.
-Coś musiało się stać, skoro jesteś taki przybity... Ale jak coś, to spowiedź u mnie w pokoju, jestem codziennie.- zachichotałam.
Na śniadanie zeszła Lara.
-Witaj siostro, witaj bracie, co tam teraz porabiacie?- Zaśmiała się
-Jemy, jak widać. Zresztą słaby "żart".- Odpowiedział Nico.
Popatrzyła na niego dziwnie.
-Trochę szczerości czasem się przyda- Wzruszył ramionami.
Siostra podeszła do blatu kuchennego nasypując sobie płatków i kiedy była w trakcie nalewania sobie resztki mleka, do kuchni wbiegł, w piżamie (opisuję wam to żebyście mogli to sobie wyobrazić) krzycząc:
-Ja chcę dzisiaj płatki!- Po czym potrącił Larę, przez co większość mleka rozlała się po blacie.
-Co robisz debilu?!- krzyknęła i zaczęli się przepychać.
-Boże święty... Jak dzieci...- szepną do mnie Nico, odstawiając do zlewu pustą miskę po płatkach i wbiegając po schodach na górę do swojego pokoju.
Ja dogryzając końcówkę tosta, pobiegłam za nim.
-Hej...- Powiedziałam do niego, kiedy usiadł do mnie tyłem na łóżku.
Nie odpowiedział.
-Bro, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, nie?
-Nie zrozumiesz mnie...
-Czy ja kiedyś cię nie zrozumiałam? No dobra, może tak, ale... Gadaj.
- B-bo... Cz-czytał-łem... Dziś w... W gazecie, że... Jakiś... jakiś... Jakiś DEBIL- Podkreślając ostatnie słowo popatrzył na mnie załzawionymi oczami- podpalił w zoo... Klatkę z... z... Borsukami... I o-one... Umarły, a je-jeden z n-nich był w ciąży, a trzy z nich to były młode, dopiero co urodzone!- Tu już się rozpłakał.
-Słuchaj- Przytuliłam go- wiem, jakie dla ciebie ważne jest życie tych wszystkich zwierząt, ale nie płacz, kochany...
Całe popołudnie spędziliśmy na oglądaniu razem seriali, jedzeniu słodyczy i czytaniu memów. Zrobię wszystko, żeby moja rodzina była szczęśliwa. Na wieczór poszliśmy jeszcze z mamą, Max'em i Larą do kina na jakąś komedię. Mam nadzieję, że film będzie fajny, i przede wszystkim Lara i Max nie będą się bić o solony i karmelowy popcorn.

Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się podobał, piszcie, co o tym opowiadaniu sądzicie 🐍
🖤💚See you soon 💚🖤

Kruczy Dziennik | HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz