#28

152 28 8
                                    

JULKA UMILA NIEDZIELĘ

Witam 😊
Streszczam się strasznie bo zaraz jadę do rodziny, więc szybko wstawiam rozdzialik i przysłowiowo znikam.

Miłego czytania i przeżywania życzę.

Miłego czytania i przeżywania życzę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~Hoseok~

Widok nieprzytomnie śpiącego Taehyunga i jego bladej twarzy sprawiał, że miałem ochotę rzucić się na śmierć, by tylko brata uchronić przed niebezpieczeństwem. Tak bardzo wściekałem się na samego siebie. Przecież musiał być sposób by uniknąć tego zdarzenia. Wcześniej tylko raz omdlenie mu się zdarzyło. Było to dość niedawno, gdy przyłapałem go przez ścianę, dziwnie miotając się po dnie. Już wtedy przeczuwałem, że coś jest nie tak.

Taehyung tak po prostu zemdlał na moich oczach, a mnie najzwyczajniej w świecie zmroziło. Sprawiło, że w mojej głowie nastała pustka, tuż po wejściu do jaskini, gdzie jego zwiotczałe ciało spoczywało na miękkim podłożu. Wystraszyłem się nie na żarty. Wezwaliśmy medyka, gdy tylko Taehyunga przenieśliśmy do posłania jakim była stara, porzucona przez ludzi kanapa. Podał mu jakiś niezidentyfikowany kwiat, który potencjalnie miał sprawić jego lepsze samopoczucie.

Zmarszczył uroczo nos, a ręce zacisnął na miękkim, przemoczonym materiale. Nawet we śnie nie potrafił zaznać spokoju.

-J-Jin...

Wymsknęło się z jego nazbyt sinych ust. Mimo zapewnień rodziców i medyka, wiedziałem że jest źle... Że  mój mały braciszek właśnie traci siły. Co najgorsze on potrzebował teraz kogoś innego. Nie była to rodzina, nie byłem to ja... A jedynie ten głupi człowiek, który jest tylko nędzną cząstką całego przekleństwa, jakie spadło na naszą rodzinę.

Czasami zwracałem się do Bogów z pytaniem- Dlaczego my? Dlaczego Taehyung?

Nie dostawałem odpowiedzi. Najwyraźniej nie byłem godzien się tego dowiedzieć.

Kilka niespokojnych ruchów srebrnowłosego sprawiło, że się ocknąłem z letargu niezbyt pozytywnych myśli. Dopiero teraz zauważyłem, że Tae się przebudził, z ledwością patrząc na oczy. Przysiadłem się tuż obok niego.

-Jak się czujesz?

Zapytałem spokojnie, kładąc dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na mnie z wyrazem, który ciężko było opisać.

-Boli mnie.

-Co cię boli?

Zapytałem przejęty, uważniej mu się przyglądając. Był naprawdę skrajnie wyczerpany, a ja musiałem tak po prostu na to patrzeć, nie mogąc zrobić nic.

-Tęsknota... Tęsknota Hoseok.

Wychrypiał, a na dźwięk tych słów myślałem, że rozwyję się jak małe dziecko. Tae przewrócił się na drugą stronę kuląc ogon, a ja podejrzewałem że conajmniej jedna perła opuściła swoje należyte miejsce i uciekła drogą jego chłodnego lica. Gładziłem kciukiem wystawione w moją stronę przedramię, by może go uspokoić. Choć wiedziałem, że to niemożliwe.

To już jest ten moment, gdy wszystko się zaczyna. Ten cały proces przejścia. Taehyung tęsknił za samym władcą ludzkich stworzeń. Za kreaturą tak nam wrogą, że samo wspominanie o nich jest zabronione, czy stopniowo ograniczane. Taehyung się zakochiwał, a reszta świata nie miała na to wpływu.

-Tęsknisz za tym człowiekiem...

Bardziej stwierdziłem niż zapytałem. Taehyung tylko poruszył się spinając, a ja już byłem pewien.

-Hobi ja nie rozumiem... To jest okropne, obrzydliwe... Więc dlaczego, nawet będąc tego świadomym nie potrafię się odsunąć, a moje ciało dziwnie reaguje na każdy jego czyn?

Wyszeptał w stronę skalnej ściany, nawet na mnie nie patrząc. Podejrzewałem, że nie chciał widzieć mojej reakcji. Jednak nie mało by się zdziwił, gdyż jedyne co na niej widniało to troska. Teraz naprawdę wahałem się powiedzieć cokolwiek. Czy to ten czas, by w końcu zapoznać młodego Taehyunga z choć częścią prawdy, którą powinien znać?

Zagryzłem wargę nerwowo. Kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Czy jak Taehyung się dowie, nie zrobi sobie krzywdy? Nie załamie się?

-Tae...

Odwrócił się w moją stronę ociężale, a jego zamglone oczy spoczęły na mojej osobie.

-Jest coś, co powinieneś wiedzieć. Tylko proszę cię, nie reaguj zbyt pochopnie.

-Spokojnie, chyba gorzej już być nie może.

Zauważył z kompletną apatią w głosie.

-Na pewno słyszałeś kiedyś o pradawnej legendzie, która mówi o pewnej syrenie, niefortunnie spotykającej na swojej drodze krwiożerczą istotę. Istotę tak potężną, że podporządkowała sobie cały suchy ląd. Pomimo tego iż syrena była dość rozsądna i inteligentna... Tak wpadła w sidła potwora, który omotał ją swą dostojnością, urodą i czynem. Sprawiał, że czuła się ważna, że jest niezwykle wartościowa i piękna. Z każdym dniem przekonywała się coraz bardziej i bardziej. Jednak gdy przyszła pora na ich pierwszy pocałunek...

Zatrzymałem się, starając się wezbrać w sobie siły. Przecież nie powinienem tego mówić. Nawet tego tematu zaczynać.

-C-co dalej?

Słysząc złamany głos i ciche łkanie, od razu spojrzałem na braciszka. Wtedy wiedziałem, że to był błąd.

-Zostawmy to na kiedy indziej.

Przez chwilę nastała niespokojna cisza, przełamana jękami żalu.

-T-to jestem ja... Prawda? To ja jestem tą syreną. To ja jestem tym przeklętym tworem.

Wypłakał z siebie resztki łez, których namnożyło się niezliczoną ilość.

-Taehyungie, nie jesteś przeklęty. Jesteś taki jak wszyscy inni. Nawet jeśli, to przezwyciężymy to, zobaczysz. Złamiemy przepowiednię wspólnymi siłami.

-Nie! Nie będę spierał się z losem. Nie będę z nim na siłę walczył, bo tak mi będzie wygodniej. Po to mnie stworzono by ją spełnić, tak? Więc niech się dzieje co ma się dziać. Nawet jeśli czuję wewnętrzny bunt i rozrywanie mej duszy na dwie części... Tylko powiedz mi...

Patrzyłem na niego, niedowierzając co właśnie wychodzi z jego ust. Byłem przerażony.

-Czy ta historia ma szczęśliwe zakończenie?

Przełknąłem nerwowo ślinę, a rozsądek błagał o wyjście z tej sytuacji.

***

Siren singing «~TAEJIN~»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz