Rozdział 2-Lily! Zaczekaj!

366 10 9
                                    

Ten rozdział chcę zadedykować Weronice. Za pomoc przy tym fanficion. 

Lily P.O.V

Gdybym nie siedziała teraz na ławce zwaliło by mnie z nóg. Słowa Pottera upewniły mnie w przekonaniu, że naprawdę mnie kocha.  Ale jak mogłam przyznać się przed całym Hogwartem,  że zakochałam się, i to w dodatku w Jamesie Potterze. Cóż prędzej czy później się o tym dowie, więc chyba muszę z nim porozmawiać... 

-Lily? Wszystko w porządku?- zapytał James z zaniepokojona miną.

-Tak, tak. Możemy porozmawiać po zajęciach?- spytałam go. 

-T-tak,jasne...-powiedział.

Poszliśmy na lekcje, pierwsza była Transmutacja. Staliśmy przed salą, gdy nagle uświadomiłam sobie, że siedzę z Jamesem. No bomba, dwie godziny siedzenia z Rogaczem. Nie, że nie chcę tylko jak ja mam się skupić gdy on siedzi koło mnie, a ja mam z nim po lekcjach porozmawiać o tym co jest między nami? Ok, znając życie, będzie mi przeszkadzał, więc trzeba będzie go ignorować, chyba że przegnie... McGonagall wpuściła nas do sali, i zajęliśmy miejsca. Potter o dziwo był cicho całe dwie godziny. Co nie oznaczało że był skupiony na temacie lekcji. Co to, to nie. Wpatrywał się ślepo, w jeden punkt, to w okno, to w ławkę, to w pióro, a nawet we mnie. Cóż wielka szkoda, że odwołali nam Zaklęcia, miałabym przynajmniej, godzinę na przemyślenie, tego co konkretnie chcę mu powiedzieć. Miejmy nadzieje, że to on zacznie rozmowę... 

Siedzę sobie na Eliksirach, aż tu nagle wkracza Dumbledore i ogłasza:

-Chciałem wam tylko powiedzieć, iż w tym roku odbędzie się bal Haloweenowy dla uczniów od 4 roku w górę. Zapraszam. Do widzenia.

Czyli zaraz zacznie się szał wśród dziewczyn, kto je zaprosił... 

W tym momencie omal nie zakrztusiłam się powietrzem. James na pewno mnie zaprosi!  

Eliksiry już się skończyły a ja wystrzeliłam z klasy jak strzała. Usłyszałam za sobą krzyk:

-Lily! Zaczekaj!- to głos Jamesa. Ok, dam rade. Tylko oddychaj. 

-Pójdziesz ze mną na bal?-zapytał drapiąc się po karku. Pociągnęłam go za rękę, do pierwszego lepszego pomieszczenia i nie zwracając uwagi na jego zaskoczony wyraz twarzy zaczęłam:

-Tak, pójdę z tobą na bal. - powiedziałam ze zdenerwowanym uśmiechem i czerwonymi policzkami. 

-Czy to oznacza, że między tobą... A mną... Coś jest?-powiedział czochrając swoje włosy. Kiedyś mnie to denerwowało, ale teraz...Uwielbiam ten gest.

-Cóż, od paru miesięcy, żyje ze świadomością, że jestem w tobie zakochana. 

-Jak ja cię KOCHAM! -krzykną, łapiąc i zaczęliśmy wirować.

-Puść mnie wariacie!- krzyknęłam ze śmiechem. 

-Mówiłem już, że cię kocham?-zapytał .

-No przed, chwilą.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-To mam jeszcze jedno pytanie... Pójdziesz, ze mną na randkę?

-Tak, pójdę z tobą na randkę.-powiedziałam z coraz większym uśmiechem.

-I ostatnie najważniejsze pytanie... Czy zostaniesz moją dziewczyną?-Zapytał ze szczerym uśmiechem. 

-Szybki jesteś. Ale nie sądzisz, że jest na to za wcześnie?

-Na co? Znamy się od 7 lat, Lily! Ludzie schodzą się po 2-3 miesiącach znajomości.

-Cóż...-Westchnęła. Jakby nie patrzeć, miał rację. -Dobrze. Zostanę twoją dziewczyną. 

-To idziemy?-Zapytał wyciągając rękę, chwyciłam ją i poszliśmy. 

  Gdy szliśmy korytarzem, trzymając się za ręce, ludzie posyłali nam zdziwione spojrzenia, ale nie zwracałam na to uwagi. Trzymanie go za rękę, napawało mnie takim szczęściem. Cieszyć się trzeba z małych rzeczy, prawda? 

  Doszliśmy do portretu Grubej Damy.

-Musy-Świntusy.-powiedzieliśmy razem. Weszliśmy do pokoju wspólnego gryfonów. Podeszliśmy do kominka, przy którym siedzieli nasi przyjaciele. 

Patrzeli tępo na nasze splecione ręce i niespodziewanie Syriusz złapał się za pierś i wykrzyknął:

-No nareszcie!

Dorcas tylko wzięła mnie za drugą dłoń i pociągnęła w stronę dormitorium:

-Musimy ci ją porwać na chwilę.-rzuciła Carter i ruszyła za nami.  

-Siadaj-powiedziała Alicja i wskazała na łóżko. Przysunęły sobie krzesełka. Dorcas zaczęła zaglądać mi do oczu. Alicja poszła po coś, do łazienki. Wróciła z termometrem. 

-Trzymaj wiesz, co masz robić.-podała mi termometr, który włożyłam pod pachę.-Co z oczami?

-Bez zmian. Czyli nie dostała eliksiru.-powiedziała Meadows.

-O czym wy, na Merlina, mówicie?-zapytałam.

-Trzymałaś rękę Jamesa. Najwyraźniej się zeszliście. I ty się pytasz, o czym my mówimy?

-Ach... O to wam chodzi...-westchnęłam.

-No to tłumaczysz się tu teraz ostro.-powiedziała Alicja.-Czy ty go naprawdę kochasz?

-Kocham.

-Od kiedy?-zapytała Dorcas.

-Pół roku.

-A dlaczego, przy śniadaniu, się nie zgodziłaś?

-Nie chciałam robić zamieszania. Gdybym powiedziała ,,tak'' od razu zaczęłyby się plotki.

-Za to wkroczenie do Wielkiej Sali, trzymając się z Jamesem za ręce, nie wywoła plotek.-powiedziała sarkastycznie Dorcas. 

-Wszystko, co teraz zrobię, wywoła plotki... A, teraz przepraszam was, bardzo, ale idę do Huncwotów.-I wyszłam udając się do pokoju wspólnego...

825

Przepraszam, że minęły dwa tygodnie, ale tak jakoś wyszło...  Nie wiem kiedy kolejny, ale na pewno się pojawi. 

Tu są informacje o rozdziałach------->@fandom_polska_ (jest to instagram, o fandomach. Pierwszy wers opisu to ,,Kleo'')

Czasami coś może pojawić się tu --------> @zaczytana_klaudia  (jest to mój bookstagram, i czasami może się coś pojawić) 

Do następnego ;-)

Klaudia

Żyli Długo i Szczęśliwie |Jily|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz