Ciepłe i złociste promienie słońca o poranku przedostały się przez zimne powietrze pokoju, oznajmiając zaczęcie nowego dnia. Na twarzy Skyler pojawił się wielki uśmiech gdy poczuła ciepło słońca świecącego przez otwarte okno. Wciąż z zamkniętymi oczami wyciągnęła ręce i przekręciła się na bok przytulając poduszkę. Poczuła coś dziwnie lepkiego i zimnego na policzku, co ocknęło ją z przyjemnego zamroczenia. Zaspana, oparła się łokciami o poduszkę, zastanawiając się czemu się tak obśliniła. Pocierając policzek wierzchem dłoni rozejrzała się po pomieszczeniu. Zdziwiła się widząc, że nie jest w swoim pokoju. W jednej chwili wszystko wróciło, była u dziadka, przyjechała tutaj całkiem po ciemku w nocy i od razu poszła spać. Szczęśliwa usiadła na łóżku przyglądając się tak dobrze znanemu pomieszczeniu.
Sypialnia była zrobiona na planie półkola z błękitnymi ścianami, szarą drewnianą podłogą i wielką okiennicą otwartą obecnie na oścież. Obok łóżka stał nieduży stolik na który wczoraj rzuciła torbę ze swoimi rzeczami. Przy drzwiach stała wysoka, prosta szafa a w zaokrąglonej części pokoju od ściany wysunięte było, wielkie drewniane siedzisko z miękkimi błękitnymi poduchami pod oknem. Z nadzieją zerknęła na sufit upewniając się czy przypadkiem nie zniknęła z niego stara mapa świata. Była ona co prawda trochę koślawa, ponieważ kiedyś w dzieciństwie namalowała ją z babcią.
Drzwi od pokoju uchyliły się lekko pokazując błyszczący, mały, czarny nosek.
- T-rex! - Skylar krzyknęła przywołując białego sierściucha, który a) był przeuroczym Husky'm i b) najprawdopodobniej sprawcą mokrej plamy na poduszce. Pies z entuzjazmem wskoczył na duże łóżko, a wtedy dziewczyna rozpostarła ramiona i zamknęła go w uścisku. Zatopiła palce w jego puszystej sierści, tarmosząc go za uszami. - Stęskniłam się za tobą psiaku - westchnęła, a następnie pobiegła do okna zrzucając z siebie koc.
Oparła ręce na drewnianej framudze i wyjrzała na zewnątrz, a to co zobaczyła zaparło jej dech w piersi. Podziwiała widok morza ciągnącego się aż do horyzontu, które falami spływało na małą, piaszczystą plaże, otoczoną przez wielkie, czarne głazy. Kamienie były rozrzucone na brzegu morza rozbijając na sobie fale. Z uznaniem stwierdziła, że jest to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziała. Patrzyła na niego prawie z ponad trzynastu metrów nad ziemią.
Odeszła niechętnie od okna, nienasycona widokiem. Stawiając powoli kroki bosymi stopami zbliżała się do swojej sportowej torby z ubraniami. Wsunęła na siebie ciemną bluzę wkładaną przez głowę i czarne spodnie z wysokim stanem, założyła skarpetki w mopsy i zaczęła rozglądać się za zrzuconymi wczoraj butami. Znalazła je pod łóżkiem, wzięła jeszcze swoją lustrzankę i przełożyła pasek przez szyję. Podeszła do drzwi i jeszcze raz objęła spojrzeniem pomieszczenie zadowolona że się tu znalazła i wyszła na korytarz. Podniosła opuszczaną klapę w podłodze i zeszła na dół drabiną do kuchni. Przy blacie dziadek kroił jakieś owoce na śniadanie.
- Cześć! - krzyknęła radośnie, a dziadek z uśmiechem rzucił jej jabłko.
- Dzień dobry tygrysku, chcesz się pewnie przywitać ze światem? - nastolatka kiwnęła głową
- No jasne, wrócę za jakieś pół godziny - dziadek odchrząknął cicho.
- Nie obiecuję, że zostawię ci coś ze śniadania - przybili sobie piątkę po czym Skylar zbiegła po metalowych schodach skręcających w prawo.
Gdy była mała, miała ambicje żeby je policzyć i zrobiła to, było ich około 382. Dotyk zimnej poręczy był orzeźwiający, a w dodatku tyle ruchu od rana kompletnie ją rozbudziło. Karel, czyli jej dziadek, był latarnikiem w miasteczku Cavestone odkąd pamiętała. Kiedyś wspólnie z żoną wprowadzili się do zapadającej się już latarni I sprawili że te miejsce ożyło.
Na samym dole znajdował się schowek ze starymi częściami do żaglówek plus jakieś wiosła, sieci oraz liny. Gdy weszło się na górę w oczy rzucała się wieka obracana lampa, a dookoła były przeszkolone ściany. Dalej schody prowadziły do otwartej przestrzeni salonu połączonego z kuchnią, a drabiną do góry wchodziło się do sypialni i łazienki.
Skylar chwyciła za już trochę zardzewiały rygiel i pociągnęła drzwi żeby się otworzyły. Owinęła ją chłodna, wilgotna bryza od strony morza i śpiew zaawanturowanych mew. Szybko podeszła do drewnianej szopy dobudowanej do zewnętrznej ściany latarni od strony lądu. Przywitało ją radosne rżenie, służyła ona obecnie bowiem jako stajnia. W środku stał ogier o beżowo-jabłkowym umaszczeniu, dumnie potrząsający grzywą.
-Kopniak! witaj koniku- pogładziła przyjaciela po miękkich chrapach I podała mu jabłko do schrupania. -Dziadek cię za bardzo nie rozpieszczał, co?- powiedziała naturalnie, na co wierzchowiec zareagował grymasem który chyba jej się przewidział.
Złapała konika za uzdę i wyprowadziła na ogrodzona polanę by swobodnie się pasł. Przeskoczyła przez płot i zbiegła jak szalona w stronę lazurowej wody. Pierwsze kroki na piasku w trampkach były znośnie ale w miarę posuwania się do przodu piasek zdecydował się wejść w skarpetki więc stwierdziła, że pójdzie boso. Woda była lodowata, był to w końcu pierwszy dzień wakacji, lecz Skylar chciała od razu wskoczyć do wody i poczuć wolność. Wytarła mokrą dłoń o spodnie i podwinęła nogawki.
Od dawną planowała jakie zrobić zdjęcia, a teraz nareszcie przyszła ta chwila. Zamierzała zrobić fotografie z innej perspektywy niż dotychczas, więc podniosła do góry aparat, ustawiła odpowiedni kadr i nacisnęła spust migawki. Zorientowała się, że nie zdjęła osłonki więc zaczęła się z siebie śmiać. Zdjęła ją, schowała do kieszeni i jeszcze raz podniosła ramiona nad głowę by zrobić zdjęcie skałą na tle porannego nieba. Mogłaby je robić całymi godzinami, no dobra może z przerwami na jedzenie, uwielbiała jeść. Po jakimś czasie zauważyła mewę, chodzą po piasku i postanowiła wziąć ją z zaskoczenia. Przywarła powoli do ziemi i czołgając się przybliżyła się do niej zmierzając uchwycić ją z bliska. Wykorzystała okazję i zrobiła jej zdjęcie. Zaalarmowane trzaskiem zwierzę zerwało się do lotu. Pech chciał że akurat wprost na Skyler. Dziewczyna pisnęła ze strachu robiąc serię spontanicznych fotek tej dzikiej mewy, która odleciała z krzykiem, byle jak najdalej od "zagrożenia". Skyler dziwnie spojrzała na hałasującego ptaka i wzruszyła ramionami. Podniosła się strzepując z ubrań piasek. Zamierzała niedługo wracać do miasta, odwróciła się jeszcze i pstryknęła ostatnią, szybką fotkę morza, a następnie w podskokach wróciła na drogę prowadzącą do miasteczka, wsuwając po drodze trampki.
YOU ARE READING
Zdobyć ocean
Teen FictionSkylar, młoda, energiczna dziewczyna, przyjeżdża na wakacje do swojego, lekko ześwirowanego dziadka. Jej wielką pasją jest robienie zdjęć, jednak nie ma pojęcia, że jedno z nich ukaże coś czego widzieć nie powinna. Nie wie również, że oprócz jej ś...