Rozdział 2

85 9 0
                                    

Ścieżka wiła się pomiędzy niemal prostymi, skalnymi ścianami z czarnego granitu, które zostały rozsypane tu przez wiele lat. Gdy spojrzało się w górę, oprócz nieba po prawej stronie widać było wysoką granatowo-białą pasiastą wieżę. Droga między skałami ciągnęła się jakieś 300 m, a później nagle wychodziła na otwartą przestrzeń z kilkoma drzewami i krzakami po obu stronach.

Sky szła polną drogą prowadzącą do miasteczka. Zamierzała przywitać się ze starszą już bibliotekarką, która była znajomą dziadka, znanego w miasteczku bardziej jako "stary Karel", a przy okazji chciała wypożyczyć jakąś dobrą książkę. Carolin była świetnym łowcą takich perełek.

Dziewczyna widziała już z daleka zarys zabudowy miasta ale dopiero teraz poczuła nowe intrygujące zapachy świadczące o bliskiej odległości nadmorskiego miasteczka. Zaciągnęła się zapachem świeżo upieczonego chleba z piekarni oraz świeżego zapachu kwiatów pomieszanych z aromatem parzonej kawy. Drewniana tabliczka wyznaczała wejście do miasta. Wchodziło się od razu na rynek z licznymi straganami w których sprzedawano warzywa, wszelkiego rodzaju wyroby, przyprawy oraz biżuterię. 

Sky szła wzdłuż budek gdy błysk światła po lewej stronie przykuł jej uwagę. Przybliżyła się więc do stoiska z ręcznie robionymi wisiorkami. Leżały tam śliczne naszyjniki z pereł i muszelek wydobytych z morza. Starszy pan sprzedający na tym stoisku był chudym mężczyzną o przyjaznej twarzy.

- Witam ślicznotkę! Czy znalazło by się tu coś w guście panienki? - Dziewczyna trochę zbita z tropu tymi farmazonami powiedziała. 

- Dzień dobry! Szukam czegoś jako prezent dla znajomej. Jest dużo wspaniałych rzeczy! - przyjrzała się ozdobom, próbując wybrać tą właściwą. Wskazała ręką białą skręconą muszelkę zaczepioną na szarym rzemyku. - Myślę że ta byłaby idealna! - Mężczyzna wolno pokiwał głową.

- Dobry wybór, jest to bardzo rzadka muszla. Ta akurat została wyłowiona przedwczoraj z samego dna morza. Kosztuje pięć monet. - Sky zamyślona kiwnęła głową i wyjęła banknot z kieszeni. 

-Reszty nie trzeba, dziękuję panu bardzo. - Straganiarz zapakował wisiorek i podał go mówią.

- Dziękuję, mam nadzieję, że spodoba się pani koleżance. - Dziewczyna skinęła głową i z uśmiechem ruszyła dalej uliczką. Rozkoszowała się kolorowymi widokami żywego rynku, kierując się prosto do starej biblioteki. 

Znalazła się pod budynkiem z wielkim szyldem i ciekawą wystawą w oknie. Nacisnęła na klamkę i zamierzała pociągnąć drzwi. Nie chciały się jednak one otworzyć, więc z namysłem przygryzła wargę zauważając karteczkę z napisem "Pchać".

- Powinnam czytać takie rzeczy - skarciła się mrucząc pod nosem, po czym pchnęła masywne drzwi. 

Dzwonek nad framugą zapowiedział jej wejście i z zaplecza wyjrzała wysoka, starsza kobieta z krótkimi, szarym, elegancko ułożonymi włosami. Rozpoznawszy dziewczynę, od razu rozpromieniła się. 

- O to ty Sky!! Karel mówił, że powinnaś niedługo wpaść, strasznie nie mogłam się już ciebie doczekać! - Podbiegły do siebie, a Caroline rzuciła jej się na szyję. Po chwilę odsunęła się na długość ramienia i bacznie przyjrzała się młodej dziewczynie. - Jak ty wyrosłaś kochanie! I jeszcze bardziej wypiękniałaś - radośnie do niej mrugnęła. 

Skylar miała łagodną piegowata twarz z niesamowicie głębokimi granatowymi oczami do których kontrastowały długie, zgaszone rudę włosy, zawsze układające się w fale. Dziewczyna zaśmiała się odsuwając jeszcze trochę i zrobiła kobiecie zdjęcie z zaskoczenia. 

- Ja natomiast uważam, że to ty z każdym dniem młodniejesz! - miło zaskoczona bibliotekarka dla zabawy zalotnie odrzuciła pasmo włosów mówiąc: 

Zdobyć oceanWhere stories live. Discover now