Kiedy to Katie po odważnej i dosyć ważnej dla niej rozmowie wróciła na progi dworu nie myślała o niczym innym, niż o przyszłej środzie. Ciężko jest wytłumaczyć wicher jaki krąży w człowieku kiedy nadmiar endorfin wzbija się aż pod samą szyję. Swoim lekkim krokiem wchodząc po schodach zauważyła matkę, która już srogim wzrokiem przyglądała jej się zza długiej firany, a sama Katie wiedziała, że po raz kolejny będzie musiała wysłuchiwać jej modłów. Wchodzą jednak dosyć pewnie do środka nie obawiając się kary jaka może ją spotkać zauważyła ojca, który trzymał w ręku list. Opieczętowany niczym z królewskiego dworu. Uwagę zwróciła jednak znajomy wzór, który wedle prasy, która czyta przypominała amerykańską. Od razu wpadła do salonów i rzekła się usprawiedliwiać.
-Wybaczcie, że znowu naruszyłam jakże ważną etykietę, lecz nie mogłam oprzeć się urokom...
- Dosyć!- rzekła matka, idąc wprost do córki, mając twarz kamienną i dosyć groźną, śmiała powiedzieć.
- Jeżeli wydaję Ci się, że jedynym powodem, dla którego zabraniam Ci opuszczać dwór to jedynie zachowawczość Twojego wizerunku i chociażby jednie rozsądku dla młodej i wychowanej panny, znającą chociażby trochę etyki zachowania to jesteś w błędzie. Otóż na tym świecie są ludzie, którzy przypominają z wyglądu jak i zachowują się jak zwierzęta- podkreśliła
-O czym Ty mówisz?- spytała nad wyraz zdziwiona, nie mając pojęcia o czym mówi matka.
-Nie rób min. Doskonale wiesz o kim mówię, a chodzi o tych wieśniaków zza góry. Nie tylko oni, lecz ich cała plaga, w każdym zakątku Irlandii sieje nienawiść do ludzi takich jak my, którzy mimo wszystko potrafią godnie żyć. Nie uzasadnione są ich zachowania, które śmię powiedzieć, że przypominają dziką zwierzynę.
- Nie uzasadniony?
-Przepraszam?- spytała z nerwów poprawiając broszkę, która uciskając kołnierzyk ledwo pozwalała jej oddychać
- Mamo, wybacz, ale...Ci ludzie próbują ostatkiem sił wyżyć z tego co posiadają...- próbowała wytłumaczyć matce jakże jej śmiałe zdanie na temat ludzi niższej klasy, jednak ta nie kryjąc roztrzęsienia od razu przerwała córce.
- Ci ludzie nie potrafią zapłacić opłaty za to, że żyją na Irlandzkiej ziemi. To co robią wręcz mija się z celem. Jak inaczej zmusić tych ludzi, by zapłacili należne? Słuchaj Katie- odparła łapiąc dziewczynę za policzek- Próbuję Ci tylko powiedzieć, że jeżdżąc tam narażasz się na niebezpieczeństwo. W każdej chwili mogą zrobić Ci coś złego. Nie mają serca, nie mają sumienia. Widzą w nas jedynie kogoś komu należy wreszcie odpłacić się za czyny...
- Właśnie- przerwała Katie, patrząc matce głęboko w oczy- Nie będę się kryła, jestem odpowiedzialna za to co robię, a jeżeli nic mi się nie stało, to jak widać jesteś w błędzie.
- Dziecko, jak ty mało wiesz...-odparła odchodząc do ojca i prosząc go, by powiadomił Katie o szczęśliwej nowinie.
-A właśnie, Katie- odrzekł ojciec- Mam wspaniałe wieści, z nad oceanu.
- Z Ameryki?- spytała zachwycona z uśmiechem na twarzy. Jej policzki w sekundzie stały się lekko różowawe, a nie mogąc opanować ciekawości podeszła do ojca i wzięła list z jego rąk uważnie czytając jego zawartość.
- Zgadza się, od szanownego Pana Donelly. To człowiek, który już od czasów młodości budził we mnie mocny szacunek. Teraz jak widać, nie zaprzestał na wyjeździe do Ameryki i pragnął napisać nam, że będzie zaszczycony nas odwiedzić.
- Z San Antonio...
- To nie jedna z jego majętnych posiadłości. Pragnę was poinformować drogie panie, że ów kawaler- tutaj na chwilę patrząc na Katie zapauzował pragnąc przekazać tym, że ów sam Donelly może być dobrą partia dla niej, jednak ta nie mogła porzucić fascynacji nad pismem z Ameryki i ciągle wpatrzona czytała zawartość, by być może dowiedzieć się czegoś nowego o miejscu jej marzeń. Ojciec widząc brak poruszenia i tak kontynuował - zawita do nas już w niedzielę.
- Jakże cudownie!- z pełnią radości i podniesionym głosem rzekła Pani Rooker.
Ojciec ponownie zerknął na Katie, myśląc, iż chce wyczytać coś więcej o wspomnianym kawalerze. Natomiast obowiązki, które go czekały z podbiciem pewnych interesów musiały go gnać.
- Będę u siebie w gabinecie- dodał.
![](https://img.wattpad.com/cover/200111061-288-k113428.jpg)
YOU ARE READING
In Pursuit of Freedom
Storie d'amoreDwójka młodych ludzi pochodzących z różnych warstw społecznych (Irlandia) pragną od życia wolności. Kiedy w końcu Andrew Mavel spotyka lubianą i mającą dobrą opinię nawet u robotników Katie z hrabstwa postanawiają razem wypłynąć do Ameryki. Niestet...