Rozdział 5

85 5 0
                                    

- Czy wszystko gotowe?

Bicz stanowczym głosem zapytał Cegłę o przygotowania do podróży. Kocur czmychnął do jego boku.

- Tak. Możemy ruszać.

- Chwila!

Bicz i Cegła momentalnie odwrócili się. Za nimi przez tłum kotów przepychała się Tess razem z inną karmiącą matką.

- Ja i Mięta potrzebujemy pomocy. Nasze kociaki nie przejdą same na swoich łapach tak długą drogę. 

Obok łap Tess kuliły się Żmija, Robak i Popiół a za nogą Mięty chował się Błysk, który patrzył na Bicza ze strachem i nieśmiałością. Jego matka dotknęła go na pocieszenie koniuszkiem ogona w bok.

- Snapper i Lód wam pomogą.

Ogromny szylkretowy kocur podszedł do Tess i złapał Żmiję za kark.  Mięta przykryła swojego kociaka ogonem. Ona i Snapper nie przepadają za sobą odkąd ochroniła pewnego samotnika przed atakiem jego i paru innych kotów. Lód po chwili również się pojawił. Jest jednym z trzech synów Mięty z pierwszego miotu. Jeden z nich to Chmura a drugi to Sniff. Ma też córkę o imieniu Śnieżny Płatek lecz dołączyła do Klanu Cienia tak jak Głaz. Dopiero niedawno Mięta urodziła kolejnego kociaka. Lód złapał Robaka za kark. Bicz machnął ogonem na znak odejścia a wszyscy kroczyli za nim. Cegła cały czas szedł u jego boku. Na samym końcu szedł Pazur, który dostał polecenie aby zamykał grupę.

Klan Krwi wyszedł z miasta. Przed nimi otworzyła się wieś, która prowadziła bezpośrednio na tereny leśnych klanów. Pieszczochy dwunożnych przyglądały sie z zaciekawieniem przechodzącemu obok nich Klanowi Krwi. Doszli do muru. Bicz zgrabnie na niego przeskoczył po czym zeskoczył na drugą stronę. Za nim skoczył Cegła i reszta klanu.

- Biczu?

Zza Cegły wyszła Tess. Jej kociak, Popiół stał obok.

- Kiedy dojdziemy. Moje kociaki są głodne i zmęczone. Nie daje rady już je nieść.

Stojący obok Snapper odłożył kociaka, którego trzymał.

- Skoro nie dajesz rady to może nie nadajesz się do Klanu Krwi?

Bicz machnął ogonem aby uciszyć masywnego kocura. Cegła zmierzył go jeszcze wzrokiem. Snapper nie odpowiedział.

- Niedługo będziemy na miejscu. - odparł zimnym głosem.

Ruszyli dalej. Cegła jeszcze przez chwilę został po czym dogonił Bicza.

- Może powinniśmy wprowadzić do Klanu Krwi jakieś zasady?

Bicz patrzył przed siebie. Jego zastępca miał rację. Wprowadził by już wiele zasad. Do tej poty gdy upominał członków swojego klanu oni go słuchali i byli posłuszni lecz czasem niektóre sytuacje cały czas się powtarzały.

- Myślę, że to dobry pomysł. Pomyślę nad tym głębiej gdy już się osiedlimy.

Cegła pokiwał głową. Po chwili otworzyła się przed nimi przestrzeń. Była znajoma. To Cztery Drzewa, miejsce bitwy. Pień w mgnieniu oka przemieścił się z tyłu grupy na przód aby zobaczyć swój dawny dom. Kiedyś należał do Klanu Cienia i nazywał się Szczerbaty Ząb lecz od bitwy z klanami dołączył do Klanu Krwi.

- Zapamiętałem to miejsce inaczej. - powiedział Cegła.

Bicz poczuł się jakby zastępca wypowiedział na głos jego myśli. Nie było żadnego zapachu klanów a Cztery Drzewa już nie były drzewami. W ogóle ich nie było! Został tylko Wysoki Głaz. Bicz ruszył przed siebie aby zobaczyć owe miejsce z bliska. Pień był na tyle przerażony, że niemal biegł w stronę miejsca zgromadzeń. Gdzieś w oddali stał wielki potwór dwunożnych. Bicz usłyszał jak Tess mówi o maszynie do Mięty na ucho. Bicz stanął w cieniu skały. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Skoczek i Trąbka odsłonili pazury. Zza kaszaków wyszedł pewien mały czarny kocur i większy łaciaty. To był Jęczmień.

Second ChanceWhere stories live. Discover now