Kłótnie rodzinne, armia radziecka, burdel i lustro

27 1 1
                                    




-Jesteśmy...

-Ugh...to miejsce jest jaśniejsze niż pamiętam...

- To co teraz?

-Teraz muszę znaleźć jednego z moich braci ,który mi pomoże...

-A który? Mogę go przyprowadzić.

-Amandiel ,tylko on utrzyjcie ze mną i Lucyferem jakiś kontakt.

-Dobra zostań tu nie rób nic głupiego , zaraz wracam.

Wewe pofrunęła po brata Chat. Nagle kocica poczuła się jakoś dziwnie słabo i zemdlała.





Po paru minutach dopiero zaczęła odzyskiwać przytomność i usłyszała głos ,którego nie chciała by już nigdy usłyszeć.

-Witaj córko! A może wolisz ,żebym zwracał się do ciebie Chat?

-Mów jak chcesz ,nie jestem tu po to aby z tobą pogadać muszę na około przedostać się do piekła.

-Wiem, chcesz pomóc swojej demonicznej towarzyszce Fox. Cieszy mnie to ,że komuś pomagasz ,choć też nie za bardzo mi się to podoba ,że pomagasz lisiemu demonowi.

-A chuj cie obchodzi co robię ze swoją nieśmiertelnością i egzystencją na ziemi! Chciałeś mnie kontrolować na każdym kroku i sterować swoimi dziećmi jak marionetkami! I to jest prawdziwy powód dlaczego Samuel wzniósł bunt ,a ja go poparłam!

Chat wie ,że nie powinna teraz się kłócić ze swoim ojcem ,a znaleźć te jebane przejście do piekła aby pomóc Fox ,ale nie mogła dłużej trzymać w sobie tego co myśli o swoim wszechmogącym ojcu.

-A teraz wybacz Ojcze ,ale muszę pomóc pewnemu komunistycznemu demonowi.

Kocica w pośpiechu wyszła z pomieszczenia gdzie rozmawiała z swoim ojcem i wróciła do miejsca gdzie miała być.

-Chat gdzie ty byłaś? Miałaś się nie ruszać!

-Mój ojciec chciał ze mną pogadać ,ale skończyło się tym ,że się na niego wydarłam.

-To było głupie co zrobiłaś, wiesz o tym siostro? - Chat usłyszała głęboki męski głos za swoimi plecami i od razu go rozpoznała.

-Wiem braciszku ,ale wiesz ,że jestem tykającą bombą emocjonalną- uśmiechnęła się i podeszła przytulić brata na przywitanie.

-Skoro ja nie jestem już potrzebna to wrócę na Ziemie do Koali.

-Ok, niedługo do was dołączę razem z duszą Fox.

Wewe znów rozłożyła skrzydła i poleciała w kierunku Ziemi

-Choć siostro zaprowadzę cie do bram piekła.


*W TYM CZASIE W PIEKLE*

-Blin!!! Znowu tu jestem....шлюха!

Lisica obudziła się w małym pokoju który przez wiele lat był jej piekielnym domem. Nagle za okna zaczęła dobiegać muzyka ,ale nie była to byle zwykła muzyka a hymn ZSRR. Fox szybko podbiegła do okna i zobaczyła że za oknem w barze siedzą żołnierze z 1946 roku . Rozpoznała tych żołnierzy byli oni z armii czerwonej , którą przewodził Józef Stalin.

-Blin! Nie pamiętam ,żeby był tu bar w którym przesiadywała armia radziecka .


Nagle przy żołnierzach pojawił się starszy pan z bujnym wąsem , lisica od razu rozpoznała swojego idola i sprintem wybiegła z jej demonicznego domu. Podeszła spokojnym krokiem podeszła pod bar , zauważyła że na stole było w dużej ilość pustych, pełnych lub w połowie wypitych butelek po wódce i winie. Na stole zauważyła czerwoną gwiazdkę radziecką wzięła ją , zdjęła swoją uszankę i przyczepiła ją , po czym założyła uszankę z powrotem, wzięła szklankę z trunkiem ze stołu ,która leżała koło śpiącego pijanego żołnierza i podeszła do żołnierzy ,którzy nie byli jeszcze aż tak pijani i dodatkowo stali przy jej idolu.

Bo mnie poproszono XD (czytaj: Fox nie ma co czytać)Where stories live. Discover now