...Jeśli nie chcesz nie czytaj tego...
Zawsze wiedziałam, że mam odrobinę talentu do rysowania, jednak potrzebna mi była motywacja, by robić coś dalej w tym kierunku.
Moja nauka rysowania rozpoczęła się, gdy byłam w I klasie gimnazjum. Pamiętam jaki był to dla mnie ekscytujący okres, bo w moim przypadku wiązało się to ze zmianą otoczenia i poznaniem nowych ludzi. W tym czasie również zaczęłam się interesować będącym na topie w tamtych czasach stylem Emo. Kupowałam gazety Brawo i słuchałam niemieckich zespołów rockowych, głównie Tokio Hotel, który miał na mnie duży wpływ. Duży wpływ na mnie miała również zmiana towarzystwa, w którym się obracałam. Zerwałam dawne znajomości i całkiem poddałam się wpływowi nowych ludzi, co wcale nie okazało się taką złą decyzją. Nowe przyjaźnie pozwoliły mi nie zmienić się i wyrobić sobie zdanie na określony temat. Dawna ja bałaby się wyznać, co tak naprawdę myśli, a tym bardziej narysować coś swojego i pokazać światu, co siedzi mi w głowie. Tu również poznałam moją pierwszą miłość, która zawsze była moją największą inspiracją.
Pomimo takiego super startu w świat rysowania, musiał nadejść jednak kryzys. Liceum - znowu zmiana otoczenia i nowe towarzystwo. Nie jest ich winą, że przestałam się inspirować do rysowania. Nowe otoczenie nie interesowała sztuka, woleli pić i palić marihiuanen. Zawód miłosny również utwierdził mnie w przekonaniu, że życie wcale nie jest kolorowe. Nawet moje rysunki wydawały mi się szare, bo w sumie były rysowane wyłącznie ołówkiem lub cienkopisem. Nie mogę powiedzieć, że to był czas zupełnego 'odrzucenia' rysowania. Zdarzało mi się rysować coś od czasu do czasu. Na swoją obronę powiem, że robiłam też inne rzeczy: śpiewałam w szkolnym chórku, pisałam opowiadania, które publikowałam na blogu i podpatrywałam, jak obcinać włosy.
Zawsze lubiłam oglądać anime, jednak kulminacyjny moment w fazie mojego zainteresowania mangą i anime nastał właśnie podczas, kiedy poszłam na studia, a powinnam się uczyć nie, haha). Każda osoba, którą się nie spytało przyznawała się do oglądania anime, mało tego każdy jak jeden mąż chwalił się, jakie serii anime to on nie oglądał, ile odcinków anime do końca Naruto Shippudden, Bleach, Sword Art Online. Chyba każde z nas poszło na te studia po to, by trwonić czas w internecie, zamiast się uczyć tych wszystkich trudnych całek i różniczek. Powrót do rysowania, był nie nieunikniony.
Teraz opowiem o sobie z dnia dzisiejszego. Jestem żoną i matką, mam gospodarstwo rolne, budujemy własny dom z mężem, ale nadal w głębi duszy jestem tą samą małą dziewczynką oglądającą anime i próbującą przerysować swoją ulubioną postać z bajki. Co chwila w głowie tworzą mi się jakieś obrazy, które chciałabym jakoś uwiecznić, czy to w słowach, czy to w rysunkach.
Dziękuję, że poświeciłaś/łeś chwile by to przeczytać.
SZKODA GADAĆ, PORA DODAWAĆ.
CZYTASZ
Artbook Pines93
RandomMuszę w końcu poskanować wszystkie moje bazgroły... i je umieścić tu.