Na dużym i miękkim łóżku leżał Jimin, który wesoło rozmawiał ze swoim najlepszym przyjacielem Taehyungiem. Chłopak był na wymianie w Japonii, gdzie miał doszkalać się jako przyszły nauczyciel muzyki natomiast Park pozostał w kraju, ucząc się na choreografa. Obydwaj naprawdę dobrze się dogadywali i mieli wiele razem wspólnego, począwszy od muzyki, a skończywszy na ulubionym jedzeniu. Jednak była jedna rzecz, o której jego przyjaciel Kim nie miał pojęcia. Park podkochiwał się w nim od końca liceum, lecz przez swoją wrodzoną nieśmiałość nie potrafił zrobić żadnego kroku w ich relacji. Dlatego z ukrycia i z pewnym dystansem podziwiał, i kochał bruneta, który za nic w świecie nie domyślał się uczuć starszego o trzy miesiące hyunga. Bał się wyjawić mu uczucia, ponieważ gdyby ten go odrzucił, zapewne Jimin by sobie z tym nie poradził.
— Nie uwierzysz co ci powiem — Zaczął z ekscytacją blondyn i ułożył się wygodnie na łóżku, patrząc na ekran komórki, przez którą rozmawiał z Tae.
— No co? — Brunet również poprawił się na łóżku i z ciekawością wpatrywał się w duże oczy blondyna.
— Postawili betonowe ogrodzenie przy tym lesie? No wiesz, tym co rzekomo jest nawiedzony i ludzie w nim giną od tak.
— Naprawdę? Cały las ogrodzili?
— Nie właśnie. Nie dali by rady całego, bo doskonale wiesz, że jest ogromny i długi chyba w nieskończoność. Zresztą wiesz, że jak się już kończą drzewa i te krzewy co widzieliśmy je z drugiej strony drogi od domu pani Choi, to tam przecież już jest sporych rozmiarów jezioro. Nie dali rady go ogrodzić w całości, bo musieliby do niego wejść, żeby zamknąć przejście od strony jeziora — Pokręcił głową rozbawiony. — Jakby nie mieli innych wydatków niż ten idiotyczny las. Ludzie mówią te bajeczki, by przyciągnąć turystów.
— Aish, Jimin dobrze wiesz co ja o tym myślę. Ten las jest przerażający już z kilku metrów jak przed nim stajesz, a co dopiero w środku? Sama świadomość, że zaginęło tam bez śladu dwadzieścia osób robi swoje.
— Gówno prawda, może się zgubili i wyszli z drugiej strony? Hę? — Parsknął zupełnie rozbawiony i przymrużył oczy, widząc złość na twarzy przyjaciela.
— Tsa, przepłynęli jezioro i zamieszkali w drugim lesie, albo zrobili sobie domki na drzewach, co? Daj spokój hyung, to naprawdę okropne miejsce i radzę ci się tam nie zbliżać ani na milimetr.
— Zobaczysz, że wszystkim udowodnię, że to tylko stek bzdur i skończy się to wszystko. Po co ma być ten cholerny mur? Wiesz jak to teraz niechlujnie wygląda? Zresztą kto będzie chciał to nad nim przeskoczy, bo zaraz obok jest brzoza.
— Ani nawet nie próbuj, dobra? Za dwa tygodnie wracam i chcę się z tobą spotkać, jasne? Jiminie, powiedz, że nie odpieprzysz nic głupiego, proszę — Brunet spojrzał błagalnym wzrokiem na blondyna, lecz ten kompletnie na to nie reagował.
— Przejdę się po nim kawałek, porobię kilka zdjęć i będzie dobrze. Nie zginę na jego obrzeżach przecież.
— Nie ma mowy, jasne? Zaczekaj na mnie te cholerne czternaście dni, razem obejrzymy ten las chociażby z tego ogrodzenia. Pod żadnym pozorem nie zgrywaj twardziela!
— Nie martw się o mnie, wszystko będzie dobrze! Zobaczysz, że wrócę szybciutko i udowodnię wszystkim w jakim błędzie żyją.
— Nie zamierzam się z tobą kłócić, dlatego masz zostać w domu. Zostało nam tak niewiele żeby się spotkać, dlaczego do cholery chociaż raz nie możesz mnie posłuchać? Zależy mi na tym, by cię zobaczyć i przytulić, bo nie widziałem się z tobą od trzech miesięcy — Młodszy Koreańczyk westchnął cicho zrezygnowany, lecz widząc nieugiętość na twarzy przyjaciela zrozumiał, że nie miał wpływu na decyzje kolegi. Dlatego miał nadzieję, że Park jednak pójdzie po rozum do głowy.
CZYTASZ
Forest |taekook|
FanfictionPark Jimin nigdy nie wierzył w duchy, czy w legendę o nawiedzonym lesie, która od lat krążyła po okolicy. Nawet fakt, że zaginęło tam dwadzieścia osób nie przekonywał chłopaka, bo coś takiego jak istoty paranormalne nie istniały. Mur, strażnik i naw...