Bo gdy leżysz w trumnie,
a nas dzieli tylko warstwa lakierowanego drewna jakoś łatwiej się pogodzić, że leżysz w pokrowcu już jako truchło nie człowiek że Twoje suche włosy spowiją robaki że zagięte do środka nogi przykryje ziemia a oczy nigdy więcej się nie otworzą
Łzy się cisną do oczu, bo patrzę na to rzeźbione drewno i myślę 'tu babuni główka ułożona' 'tam stopy spowija ciemność' i wtedy myślę, że babcia się już nigdy nie zatrzęsie przełykam gardłowy krzyk i ruszam, za trumienką w dłoni dzierżąc różyczkę krwistą, którą Ci babciu kochana rzucę z góry pod nogi, a ona z szelestem obije się o ten drewniany futerał
będą podchodzić z kondolencjami, a ja będę stała płacząc i głupio się uśmiechając na ich słowa gdy wsiądę do samochodu zabraknie mi powietrza i zapłaczę głośno jęcząc od tego momentu żarty o śmierci przestaną mnie śmieszyć
CZYTASZ
The Girl Who Cried In Church
Non-FictionUfam, że w ramionach Boga babcia już nie cierpi, Wierzę, jak mamusię kocham, że już nic babcię nie boli, Mam nadzieję, że babcia ze spokojem zagląda do naszego, szarego domu przez blade chmury. Że jest babcia uśmiechnięta, że wszystkie rany się zros...