Spis tych wydarzeń można klasyfikować, jak mniemam do literatury faktu, ponieważ są najprawdziwsze i sama ich doświadczyłam. Wewnętrznie jednak spodziewam się, że kiedyś przyjdzie tym wspomnieniom spotkać z szufladką literatury piękna. Nieskromnie mówiąc za sprawą moich opisów, szyków zdań i słów wyniosłych oraz wyszukanych metafor. To zrozumiałe, że można to klasyfikować jako literaturę każdą lecz nie faktu. Nie piszę tego w formie reportażu. Piszę to, by pamięć o mojej babci zastała się na tej ziemi i nikt nigdy o tym poczciwym człowieku nie zapomniał. Znałam babcię po wielkiej zmianie i ze swoich doświadczeń z nią przeżytych nie mam prawa twierdzić, że za życia była złym człowiekiem. Była bardzo wdzięczna, nawet na łożu boleści i śmierci. Zawsze miła, troskliwa, opiekuńcza, serdeczna, pobożna. Taką babcię chcę przedstawić, by właśnie tak była kojarzona i tak właśnie powinna być zapamiętana. Babcia nie była nigdy złym człowiekiem, choć z historii bliższych jej osób i łzach wylanych przy przytaczaniu wspomnień mogę na razie powiedzieć, że była człowiekiem z krwi i kości, jak każdy z nas. Miewała podły humor, ale tą dłuższą część życia, mimo złych momentów była dobrym człowiekiem i śmie twierdzić, że Bóg ma ją dziś w swoich ramionach i babcia zagląda mi przez ramię z góry, na monitor i uśmiecha się przez łzy widząc co piszę. Nie jestem żadnym bóstwem by sądzić babcię i jej miejsce w życiu pośmiertnym, ale czuję potrzebę napisania sprawozdania, mianując się dziewczynką, która płakała w kościele.
O zmarłych mówi się dobrze albo wcale. Taka była moja zasada, ale żeby dobrze zilustrować życie przodka, bez którego nie byłoby mnie na tej ziemi muszę nagiąć zasady i przedstawić realistyczny obrót spraw. Nie będę się pohamowywać, ale nie spodziewałabym się agresji z mojej strony. To była i jest moja najukochańsza babcia i w mojej pamięci zostanie dobrym, pobożnym człowiekiem. Zawierzonym Bogu mimo przeciwności losu, mimo chorób i boleści. Mimo niemocy. Od dnia pogrzebu chodzi za mną myśl, żeby to wszystko skrzętnie spisać. Poświęcić czas na rozmowy z domownikami, puki ich jeszcze mam, wysłuchiwać dobrych i mrocznych wspomnień. Patrzeć na ich zbłąkane, niepewne, dalekie uśmiechy i przyglądać się krystalicznym łzom wypływających pojedynczo na policzki. Już dnia wczorajszego (to jest 5 października 2019 roku) podeszłam do tego tematu po raz pierwszy, ale z niesmakiem wykasowałam każde słowo. Możliwe, że pisząc to i tym razem odczuję niesmak i przerażającą, pożerającą myśl, że stać mnie na więcej i to co napisałam jest bardzo dalekie od perfekcji. Zależy mi, by opowiedzieć tą historię jak najlepiej i by była ona jak najlepszym przybliżeniem wydarzeń, których była uczestnikiem, ale także tych, o których posłyszałam od córek i męża babci. Chcę zapisać to wszystko z należytym szacunkiem, godnością i powagą. Mimo tych wymagań chcę zachować delikatność opisu, charakterystyczne dla mnie w piśmie niedopowiedzenia, mówienie okrągłymi zdaniami i chcę czuć to zafascynowanie, pasję, gdy moje palce błądzą po klawiaturze, pisząc słowo po słowie. Do tego potrzebna jest muzyka i jak już wczoraj się przekonałam nie może to być nic skocznego, a znów gdybym włączyła sobie Marsz Pogrzebowy naszego polskiego kompozytora, pianisty Fryderyka Chopina nie jestem przekonana czy byłabym w stanie wykrzesać jakieś słowa. Dlatego przy pisaniu tego sprawozdania towarzyszy mi Sasha Sloan, którą poznałam przez serial Euphoria. Jest to powolna muzyka, niewymagająca i bardzo elastyczna przy pisaniu, do tego stonia, że gdy układam sobie słowa w głowie przy obojętnie jakiej jej piosence, łapię się na tym, że słowa idealnie pasują do melodii. Sporządzona przeze mnie lista piosenek, jak dobrze mi się zdaje, powinna pozwolić lepiej przeżyć nieżyjącą, by pamięć po niej zachowała się już na zawsze.
postaram się o fabułę, o charaktery, o dobrą narracji , licząc w zamian na aplauz, gdy pracy dotknie najbliższa rodzina babci. żałobę trzeba przeżyć godnie i jak najlepiej, a ja, by właśnie to osiągnąć potrzebuję spisać to wszystko niechronologicznie.
[przed tym rozdziałem pojawi się kiedyś soundtrack, gdy tylko go skomponuje]
CZYTASZ
The Girl Who Cried In Church
Não FicçãoUfam, że w ramionach Boga babcia już nie cierpi, Wierzę, jak mamusię kocham, że już nic babcię nie boli, Mam nadzieję, że babcia ze spokojem zagląda do naszego, szarego domu przez blade chmury. Że jest babcia uśmiechnięta, że wszystkie rany się zros...