Chapter 3

1.7K 143 14
                                    

– Jesteś takim idiotą - westchnęłam.

Już od ponad godziny próbuję nauczyć go czego kol wiek, jednak on ma chyba jakąś blokadę i niczego nie przyswaja. Ktoś zadzwonił do drzwi. Calum wstał, aby otworzyć gościowi, który przerwał nam naukę. Słyszałam stłumioną rozmowę na dole, a następnie nieznajomi weszli do pokoju.

– Właśnie przerwaliście nam naukę.

W pomieszczeniu znalazło się trzech kolejnych chłopaków - dwóch blondynów i jeden zielonowłosy.

– Naukę? Teraz tak to się nazywa?

Zielonowłosy sugestywnie poruszał brwiami na co spaliłam buraka

– Ja może już będę szła.

Z szafki zabrałam telefon i chciałam już wyjść, jednak zatrzymał mnie blondyn.

– Nie trzeba. Jestem Luke.
– Ashton - drugi blondyn.
– Micheal - zielonowłosy.

Przedstawiłam im się i pod pretekstem, że moja siostra jest sama w domu chciałam już wyjść. Po raz kolejny nie dane mi to było.

– Jak to? Nie idziesz na domówkę? - zdziwił się Ashton.
– Nie kręci mnie to.

Blondyn szepnął do Blondyna Numer Dwa "nudziara". Nie jestem nudziarą. Po prostu nie mam ochoty na noc pełną alkoholu, głośnej muzyki i napalonych nastolatków.

– Jenny - zaczął Cal - Jedna impreza. Nic ci się nie stanie. Przecież w każdej chwili możesz wrócić.

Pod naciskiem towarzystwa zgodziłam się, ale pod jednym warunkiem.

– Nie piję alkoholu. Zbyt szybko się upijam.
– A już liczyłem na numerek - mruknął Mulat.
– Potrzebujesz najpierw upić dziewczynę, aby nie kojarzyła jak brzydki jesteś? - zażartowałam na co wszyscy prócz Caluma wybuchli śmiechem.

Siedzieliśmy jeszcze w salonie przez godzinę, zanim pojechaliśmy na domówkę. Nie byłam w humorze na zabawę. Miałam zamiar za niedługo ulotnić się stąd.

– O nowa - nieznany mi chłopak zwrócił się do mnie, a po chwili kilka innych osób spojrzało w naszym kierunku - Trzymaj kubek.

Tak jak w każdym filmie o nastolatkach był tutaj czerwony kubek. To takie typowe. Jak wcześniej mówiłam nie chciałam pić alkoholu, dlatego też udawałam, że piję drinka. Rozglądałam się po domu, obserwując jeszcze nie nawalonych nastolatków, ale już trochę napalonych. Spotkałam już nawet dwie dziewczyny bez stanika oraz bluzki. W ogrodzie był basen, a w nim jeszcze więcej osób takich jak te dwie pierwsze.

Impreza trwała, a alkohol lał się litrami. Już dawno zgubiłam chłopaków przez co nie mogłam wrócić do domu.

– Gliny!

Ktoś krzyknął, przez co wywołał nie złe zamieszanie. Każdy uciekał, nie chcąc być złapanym przez policje. Nie byłam inna, więc również zaczęłam wybiegać ogródkiem.

– Chodź tutaj.

Luke pociągnął mnie do krzaków, w których skryliśmy się. Siedzieliśmy tam dopóki dźwięk syren nie ucichł co oznaczało, że policja się zmyła.
Chłopak pomógł mi wyjść z krzaków i otrzepał z listków.

– Chodź, odprowadzę cię.

Szliśmy ulicą, na której świeciły pustki. Raz na jakiś czas przejeżdżał samochód.

– I jak się czujesz w naszej szkole? - przerwał panującą między nami ciszę.
– No jest nawet fajnie. Nikt mnie nie zaczepia, więc jest okey.
– Obczaiłaś już chłopaków? Jest taki jeden mega przystojny blondyn, wysoki, niebieskie oczy. Kojarzysz?

Wiedziałam, że mówił o sobie, dlatego też głośno się zaśmiałam z jego wysokiej samooceny.

– Nie widziałam takiego, ale jak go zobaczysz to powiedz mi.

Lekko dźgnął mnie łokciem w brzuch.

– Chcesz wejść? - zapytałam go, gdy doszliśmy do mojego domu.

Zgodził się, więc wpuściłam go do środka.

– Wody? Lemoniady?
– Lemoniady.

Napój nalałam mu w mój ulubiony kubek, który dostałam od przyjaciółki z Ameryki. Był on cały w żyrafy, jednak Luke'owi najwyraźniej nie przypadł do gustu bo wybuchł śmiechem, gdy obejrzał go dokładnie. Zrobiłam naburmuszoną minę.

– Przeszkadza ci coś?
– Nie, skądże.

Upił łyka orzeźwiającego napoju. Zastanawiałam się jak on wróci do domu teraz. Przecież on może mieszkać na końcu miasta i teraz został bez transportu, skoro Ashton, gdzieś uciekł przed policją, a Luke odprowadził mnie.

– Jak wrócisz do domu?
– Napisze do brata.

Zabrał telefon w dłoń i przez chwilę stukał coś na nim.

– Gotowe - posłał mi uśmiech, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego cudowny dołeczek. ON MA DOŁECZEK. Ah.

Po około piętnastu minutach brat chłopaka zadzwonił, że już podjechał. Pożegnałam się z nim, a następnie zamknęłam za nim drzwi.

A może by tak dobić do 70 gwiazdek?

Black Rose || l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz