„Na błędach można się uczyć. Jeśli nigdy nie popełnisz błędu, to nigdy nie zmądrzejesz. [...] Im więcej błędów się popełni, tym więcej się o sobie dowie."
Cecelia Ahern - Skaza
Po incydencie na stołówce, nie widziałam Camerona w ogóle, a Charlesa unikałam jak ognia. I tak zleciał cały tydzień, a ja stałam za ladą w księgarni i niespokojnie klikałam długopisem, bo pewien klient się mocno spóźniał.
— Zostaw to, ja go przyjmę. — powiedziała do mnie Nicole. — Szkoda soboty marnować. — puściła mi perskie oczko, a ja podziękowałam jej zmęczonym uśmiechem. Posyłając jej buziaka, opuściłam księgarnie z ogromną ulgą.
— No co tak długo? — wywrócił na mnie oczami Lachlan. Pokazałam mu środkowy palec. Wsiadłam do samochodu, byłam trochę zawiedziona, że nie było w nim ani Todda, ani Camerona.
— Starych nie ma do poniedziałku, wiesz co to oznacza? — wyszczerzył się i spojrzał na mnie, poruszając dziwnie brwiami.
— Robisz imprezę. — stwierdziłam i wbiłam wzrok w ekran telefonu. Posty tylko potwierdziły moje przypuszczenia.
— Będzie kozacko, Czekoladko. — zachwycił się. — Bardzo jesteś wykończona?
— A co?
— Bardzo, czy nie?
— Lachlan, o co chodzi? — jęknęłam.
— Pojedziesz z Toddem na zakupy, bo muszę ogarnąć chatę. — poprosił.
— Jasne. — uśmiechnęłam się. Lubiłam Todda, a spędzenie czasu w jego towarzystwie wydawało mi się bardzo korzystne dla mojego samopoczucia. — Charles będzie na tej imprezie?
— Cóż, zaproszenie jak najbardziej dostał, ale nie wiem, czy ma jaja, żeby spotkać się z Cameronem. — zaśmiał się.
Czyli chłopak będzie u nas w domu.
Przygryzłam dolną wargę.
— A Lara? — zagadnął. Zdziwiło mnie to.
— Pewnie przyjdzie, a co? — zaczęłam się głupio uśmiechać.
— Fajna jest. — wzruszył ramionami. — Lubię ją. — odchrząknął.
* * *
Moje włosy były rozwiane, dłoniami kurczowo trzymałam się metalowej siatki, tyłek bolał mnie niemiłosiernie, a nogi widziałam przed nosem, kiedy Todd pchał mnie w wózku wzdłuż alejki z alkoholem.
— Przestań! — zawołałam przez śmiech.
— Na rany Chrystusa, opanujcie się bezbożnicy. — fuknęła jakaś starsza pani, którą minęliśmy.
— Cameron pyta, czy długo nam to zejdzie. — oznajmił Todd, kiedy wreszcie się zatrzymał. Wyszłam z wózka i spojrzałam na jego zawartość.
— Cóż, na tyle ludzi, ile tam będzie, chyba musimy załadować jeszcze pięć takich. — przybił mi piątkę i zajęliśmy się dalszymi zakupami. Po godzinie udało nam się dotrzeć do domu, ale zanieść wszystkich rzeczy do środka, niekoniecznie.
— No w końcu. — prychnął Henderson. — Cześć. — skinął na mnie głową.
— Hej, tam jest tego więcej, także rusz dupę. — uniosłam w górę torby z przekąskami. Za to on uniósł brwi, ale ostatecznie spełnił moją prośbę, a raczej rozkaz. Otworzyłam lodówkę i zagwizdałam długo. Alkohol był dosłownie wszędzie.
CZYTASZ
Bad Liar
Teen FictionRóże to piękne kwiaty, ale żadne piękno nie jest bez skazy, dlatego posiadają kolce. Cameron uważał, że róża jest jak miłość, a kolce symbolizowały błędy, które w niej popełniał. Elizabeth nigdy nie chciała być jednym z nich, więc stała się czarny...