3.

29 8 0
                                    

30 października 2015

Przepraszam, mamo, że nie potrafię unieść ciężaru, jakim jest życie.
To wszystko jest zbyt ciężkie, żebym mógł unieść to na swoich wychłostanych przez słowa ludzi, barkach.
Jedyne co potrafię, to wgapiać się w ten głupi sufit, a później nie wiem jak, znajduję się na zajęciach.
Tak mija tydzień, nawet miesiąc, a mam wrażenie jakby minęły góra dwa dni. Całkowicie tracę kontrolę nad wszystkim.
Mam dość ludzi, siebie i starania się.
Nie mam siły, żeby wstać. Czuję się jakbym tylko włók swoje ciało wszędzie. Wahania nastroju.
Jakby taka sinusoida uczuć.
Do tego ten strach jest ze mną 24/7.
Ale nikogo to nie obchodzi przecież.
Te oczy lubią patrzeć jak się rozpadasz.

Dlaczego pasterz lubi oglądać jak jedna z owiec opada z sił, zamiast jej pomóc?
Czy Bóg bywa złośliwy?

Przecież mam się dobrze.
Przecież mam kochających rodziców.
Przecież mam dobre stopnie.
Przecież wszystko jest okej.
Przecież to tylko zły dzień.
Przecież to...

Kłamstwa.

Kłamstwa lubią się mnożyć.
Kiedy kłamiesz poraz pierwszy, to czujesz wyrzuty. Z każdym kolejnym razem przychodzi to prościej, prawda? Tak neutralnie. Tylko... Później się gubisz.

Gubisz się pomiędzy prawdziwym światem a ułudą.

Czasem słyszę głosy w głowie.
Wiesz, co mówią? To zabawne, albowiem chcą żebym skoczył.
Może nie wiesz, ale próbuję sobie radzić z problemami.
Jak, pytasz?
Moje ręce wielokrotnie były splamione krwią, a kolana obdarte. Wiem, że nie wiesz. Nie obchodzi cię to.
Słowa ludzi wyryły napis pomiędzy moimi żebrami, mamusiu. Zepsuty.

Bo jestem.

Jest, prawda? Jest.

Jest mi pusto. Pusta jest też moja przyszłość, bo nie widzę jej. Nie widzę powodu, by ciągnąć to wszystko dalej.

Nieleczone rany robią jeszcze większe straty w przyszłości.

Taehyung rozumiał.
Taehyung wiedział.

Brunet od zawsze wydawał się mu jakiś inny.
Zawsze stał z boku. Gdy wszyscy spotykali się na mieści ze znajomymi, imprezowali i robili wszystkie dziwne rzeczy, które robią nastolatki – Jeon siedział sam w swoich czterech ścianach. Mało udzielał się społecznie, więc uważali go za odludka.
Czuł się jak aspołeczne gówno i Taehyung rozumiał go jak nikt inny.

Sam był aspołecznym gównem.

Chciał wejść do jego głowy i zrobić wielki bałagan w jego główce, żeby wszystko później poukładać na swoje miejsce.
Jeśli chłopak udawał niewzruszonego egoistę, to jedna rzecz zdradzała jego smutne serce.

Bo nawet jeśli nikt inny tego nie widział, to oczy Guka zdradzały wszystko.

A Taehyung nauczył się dokładnie patrzeć.

30 października 2019

Rok 2015. Najgorszy rok we wszechświecie, ale zarem pouczający.
To był moment, w którym się to wszystko zaczęło, mimo że w 2013 już było źle.
Byłem zbyt delikatny, a świat był zbyt okrutny. Każdego dnia płakałem przed szkołą, bo naprawdę nie chciałem tam wracać. Nienawidziłem? To za słabe słowo. Brzydziłem się jej, brzydziłem się ludźmi tam.
To był koszmar za dnia, który trwał i trwał.

Koszmar, z którego do dzisiaj się nie wybudziłem.


Kim Taehyung, 2 listopada 2017

Byli wszyscy i byłem ja.
Było tysiące spojrzeń i te spojrzenie.
Było tysiące rąk i te, które trzymały mnie, gdy świat już dawno mnie odrzucił.
Było tysiące ramion, lecz tylko jedne zawsze czekały otwarte.
Było tysiące ust, ale tylko jedne całowały moje delikatne ciało z uczuciem.
Było wiele dróg, lecz tylko jedna prowadziła do domu.
Było wiele dni, lecz każdy nowym rozdziałem.
Było wiele przypadkowych dotyków, lecz jego nie były tylko przypadkiem.
Byli wszyscy i był on.

On.

Kim Taehyung... – zapił te słowa słodkim likierem. Ale to na nim się skończyło. Wziął swoje rzeczy i ruszył wgłąb tłumu, żeby wyjść z tej imprezy. Zapach spoconych ciał, alkoholu, dymu z papierosów sprawiały, że brunetowi robiło się niedobrze. Rzadko kiedy przebywał w takich zatłoczonych miejscach. Wolał swój pokój. Nie lubił ludzi, nie lubił poznawać nowych ludzi, nie lubił także nigdzie wychodzić. O wiele lepiej czuł się sam ze sobą, bez stresu naciskającego otoczenia. Pewien farbowany blondyn jednak, trochę roztopił jego lodowate serce, przez co stał się słabszy, pokazując siebie.

Jeśli ktoś pozna nas bliżej, może nas łatwo zranić.
Będzie wtedy wiedział, z której strony zaboli nas mocniej.

Wyszedł, pozwalając łzom spływać po jego rozgrzanych policzkach.

Zrobił z niego chorego, chorego na miłość szaleńca.

ᴋᴡɪᴛɴĄᴄᴇ ᴡɪŚɴɪᴇ | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz