4.

28 5 0
                                    

nikt tego nie czyta, but wróciłam!
trochę krótko, ale ma tak być.
_______________________________________

Szczęście.

Dokładnie tego się bał od zawsze.
Odpychał od siebie myśli, że kiedykolwiek poczuje jego smak.
To wydawało się dziwne. Że niby on by mógł dotknąć nieba? Tylko tego pragnął, ale jednocześnie cholernie się bał tego uczucia. Wypierał, bo się bał. Bo nie pamiętał czym smakuje.
Może watą cukrową? Może jak poranny deszcz, który delikatnie całuje twoją skórę?

Szczęście jest wszystkim.

Jest kawą o dwunastej, świeżą pościelą i... Byciem. Po prostu byciem.
Czasem wystarczy być, żeby szczęście zawitało w nas, żeby połaskotało naszą duszę trochę.

Jeon bał się jeszcze czegoś innego oprócz życia i dorosłości.

Szczerości.

Jak to jest być szczerym? Przecież sam przed sobą nawet nie był.

Wielokrotnie kłamał, że bawi się świetnie.

Wielokrotnie kłamał, że wszystko okej.

Wielokrotnie kłamał, że jest po prostu zajęty.
(Bo to nie tak, że czuł jakby odbierał innym powietrze. Specjalnie w dodatku)

Wielokrotnie kłamał, że to tylko zawalona nocka nad nauką.
(Bo to nie tak, że nad książkami nie mógł się w ogóle skupić. TE, dokładnie TE myśli zaprzątały mu głowę)

Wielokrotnie kłamał, że to po prostu choroba.
(Bo to nie tak, że naprawdę dusił się w tłumie. Dusił się przy każdej możliwej okazji spotkania żywej duszy.
Bo ta martwa miała miejsce w nim)

Dusił się także wychodząc z domu.
Zamykając drzwi z mieszkania, czuł jakby ktoś odciął mu tlen.

I to tak perfidnie.

Tylko nadal nie znał innego świata niż tego kłamliwego. Paskudnego. Śmierdzącego zgnilizną ludzkich, i w dodatku niespełnionych nadziei.
Chciał poznać drugą stronę medalu.
I właśnie mógł. Bardzo mógł.

Tylko strach przed nieznanym uderza najbardziej o pierwszej w nocy.



Wyciągnął żółtą karteczkę z kieszeni i przeczytał w na głos:

Jeon Jeongguk,
Kiedyś bałem się śmierci, teraz boję się życia... Bez ciebie.

K.T.

– I wszystko jasne, za jasne. Ale dlaczego nie pozwalasz mu napisać więcej niż dwa rozdziały w twoim życiu, Guk?

– Bo nie zasługuję...

– Bzdura.

– To prawda.

– To jest ten moment, gdy kłamstwo i prawda stały się synonimami. Nie wiem kiedy, ale tak się najwidoczniej stało. Dla ciebie się stało. Na twoich oczach. Na moich oczach.
Boisz się zetknąć z rzeczywistością. Nie chcesz dotknąć nieba? Mówiłeś tak mając pięć lat. Chciałeś pofrunąć daleko...

– Ale później uderzyłem mocno w ziemię. To była rzeczywistość.

– Widzisz to, co myślisz, że jest.
Nikt oprócz ciebie nie zmieni twojego zdania. – Namjoon opuścił jego pokój.

– Wiem to, ale nigdy się do tego nie przyznam. – opadł powoli na czerwoną pościel. Zaczął bawić się palcami.

Cisza. On wyszedł. Jest sam. Całkowicie sam. Tak było zawsze.
Na końcu i tak był sam. Cisza.

Jesteś głupi, Jeon Jeongguk.

Co robią myśli w czasie ciszy?
Zaczynają śpiewać. Szczególnie te Jeongguka lubiły. I to bardzo. Świetnie  im to wychodziło. Talent, no, talent.
Niestety, nie był to czysty śpiew, nie tak jak chciał. Ale nie próbował kontrolować ich. Przejść z rocka na klasyczne. Tylko jeden ktosiek to potrafił. Potrafił zapobiegać gromadzeniu się różnych głosów w jego głowie.

Tylko że Jeon Jeongguk nie lubił prosić.







To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ᴋᴡɪᴛɴĄᴄᴇ ᴡɪŚɴɪᴇ | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz