#11

455 18 10
                                    

*Magic time*
*Dwa miesiące później*

Od tamtego czasu minęły dwa miesiące i wiecie co? Jest ok i mówię serio. Cały czas uczę Martinusa chemii, bo biedak sobie nie radzi, ale z moją pomocą jakoś zalicza to chociaż na te 2+/3- z czego cieszą się jego rodzice, on i ja, bo mogę się jakoś przydać. Mój kontakt z ojcem się poprawił. Szału nie ma, ale zawsze coś. Klasa zaczęła się do mnie przekonywać. Jestem również libero w szkolnej drużynie siatkarskiej.

Właśnie idę do braci na kolejne korki. Od razu po szkole poszłam odłożyć plecak do domu i zjadłam przygotowaną przez ojca zupę. Zapukałam do drzwi chłopaków, które otworzyła Emma. Od razu ruszyłam do pokoju blondyna, w którym jełop spał. Usiadłam obok niego i go delikatnie szturchnęłam. Nastolatek powoli otworzył oczy i na mnie spojrzał.

- Budzimy się - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Znowu nauka.

Chłopak usiadł i sięgnął po swój zeszyt. Materiał przerabialiśmy przez ponad godzinę, co na niego było i tak krótkim czasem.

- Moglibyśmy przełożyć piątkowe korki cb na jutro? Niestety pokrywają się z bardzo ważnym meczem, na którym po prostu muszę być.

- Jeny, pewnie. Nie ma sprawy. Przecież mamy to ogarnąć na spokojnie. Muszę pamiętać, aby ci przynieść te kserówki.

- Jeny, dziękuję. Jeszcze ci przypomnę o zmianie.

- Mam nadzieję- delikatnie się zaśmiałam.

Chwilę później wróciłam do domu i zaczęłam robić lekcje. Zajęło mi to max 30 minut, a później poszłam na trening siatkówki. Męczyłam się na nim całą godzinę, a później poszłam do parku w moje ulubione miejsce. Usiadłam na wale i oglądałam piękny zachód słońca. Po tym jakże wspaniałym widoku wróciłam do domu.

- Chciałbym ci o czymś powiedzieć- rzekł ojciec w progu.

- Może to poczekać do jutra? Jestem wykończona.

- Niech będzie.

Poszłam do łazienki, aby się umyć, a następnie położyłam się spać.

*Next day*

Wstałam o 7.25 i szybko się przebrałam. Wyszłam z domu bez śniadania, ale mimo to przybyłam na lekcje spóźniona. Weszłam dobre 5 minut po dzwonku i przeprosiłam za spóźnienie. Usiadłam obok Tina, a on tylko wyszeptał:

- Już myślałem, że nie przyjdziesz.

Starałam się skupić na lekcji, ale moje myśli odbiegały od tego. Zastanawiałam się, co tata chciał mi wczoraj powiedzieć.

Po lekcjach pożegnałam się z braćmi i poszłam do siebie po kserówki dla Tinusa. Weszłam do domu, gdzie czekał na mnie już rodzic.

- Jestem- powiedziałam w progu.

- Masz chwilę?- spytał.

- Dosłownie chwilę, bo idę na korki.

- Chciałem ci powiedzieć, że... Się żenię.

Suka bez uczuć/ Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz