1. Lekcja WF-u

376 29 20
                                    

Jak już mówiłam, w moim życiu nie dzieje się zbyt dużo ciekawych rzeczy a większość nietypowych sytuacji jest bardziej dramatycznych niż bekowych ale cóż...
Nie mówię jednak że tych śmiesznych nie ma w ogóle a w szkole ani w domu nie mam komu o nich opowiedzieć bo mało znam w realu osób które byłyby takimi zjebami jak ja więc postanowiłam wstawić to tutaj. Wiem, że zapewne nikt nie będzie tego czytał, no ale trudno.

Sytuacja no 1: Lekcja WF-u

Nie przepadam za środą pod tym względem, że muszę chodzić na ósmą i mam dwa WF-y od rana. Nienawidzę tego przedmiotu, dla mnie to jak lekcja przetrwania. Zwłaszcza tym razem był to jakiś koszmar. Jak zapewne wiecie, w szkole mam dwie sale gimnastyczne-małą i...nazwijmy to dużą. Nie podam wam wymiarów ale możecie mi wierzyć, że ta "duża" sala jest podobnych wymiarów co moja mała w starej szkole. No ale mniejsza...nie o tym teraz mowa.
Wracając do tematu-ta mniejsza salka niestety została zalana i musieliśmy mieć wspólny WF z klasą równoległą a weźmy pod uwagę że cała nasza klasa liczy ponad 30 osób, więc łącznie z B było około 60 osób na jednej "dużej" sali. Akurat mieliśmy siatkówkę, więc jak dla mnie to był prawdziwy skandal. Miałam wrażenie jak tysiące piłek leci prosto w moją stronę...to było creepy. Ale może zacznę od początku bo owijam w bawełnę.
O dziwo tym razem nie słuchałam Rammcia przed zaśnięciem a ledwo się obudziłam i wszystko brzmiało tak samo. Miałam wrażenie że każdy odgłos z ulicy brzmi jak R+, każdy samochód na ulicy hamuje w ten rytm, każdy człowiek spotkany podśpiewuje te melodię pod nosem. Nawet każda kropla deszczu spadająca na mokry dach wystukiwała ten magiczny rytm.
Wstałam z mniejszą niechęcią niż zwykle choć wiedziałam jakie piekło czeka mnie w szkole. Ubrałam się, umyłam i po zjedzonym na szybko śniadaniu wyszłam z domu spiesząc się na autobus. Połowę drogi do szkoły spędziłam na rozplątywaniu słuchawek by mieć okazję nacieszyć się jeszcze moim zjebanym życiem przed wychowaniem fizycznym.
Dalsza drogą do mojego liceum minęła mi z Rammem w słuchawkach, bez większych przeszkód. Weszłam do budynku i pierwsze co zrobiłam to ruszyłam prosto w kierunku szatni by się przebrać i przygotować do lekcji. Czy muszę mówić jak bardzo to boli, że musimy odbijać jakąś cholerną piłkę albo uprawiać fitness na lekcji, zamiast pójść na siłkę i pozapierdalać na bieżni (Rammzjeby, chyba zorientowane w temacie, mam nadzieję 😅💛👓).
Dzwonek zadzwonił i rozpoczęła się lekcja. Jak brzmiał ten dzwonek, chyba mówić nie muszę hah. Tłok na sali był ogromny, jak wspominałam już wcześniej.
- "Bierzemy piłki i gramy w siatkówkę." - zagwizdała moja wychowawczyni. O matko! Ten gwizdek! Czułam się jak w trzecim wymiarze, szkoda tylko, że był tak krótki...
Z niechęcią poszłam do magazynu po piłkę.
Pani zagwizdała ponownie, ja znowu czułam się jak w innym wszechświecie.
- Proszę pani! - nie wytrzymałam w końcu.- Dlaczego pani cały czas przestaje grać "Engel"?

𝑰𝑪𝑯 𝑩𝑰𝑵 𝑨𝑼𝑺𝑳Ä𝑵𝑫𝑬𝑹; ś𝒘𝒊𝒂𝒕 𝒐𝒄𝒛𝒂𝒎𝒊 𝑹𝒂𝒎𝒎𝒛𝒋𝒆𝒃𝒂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz