For: Natasha. By: Pepper. Przyjaciółko...

309 36 17
                                    

Muza^

I na potrzebę tego listu/rozdziału/czegoś, Steve będzie taki jak przed ,,zestarzeniem się".

Znacie to uczucie, kiedy w środku nocy, zamiast spać, przewracacie się tylko na łóżku i płaczecie? Pepper znała. To była już któraś z kolei nie przespana noc. Przepłakana, pełna bólu noc. Ale tym razem nie myślała o Tonym, ale o... Natashy. Która była jej przyjaciółką. Wsparciem. Osobą gotową w każdym momencie rzucić wszystko, aby uratować przyjaciół. I nie było jej. Stark ponownie przewróciła się na drugi bok, ukrywając zapłakaną twarz w puchowej poduszce. Jednak to nic nie dało. Odgarnęła zrezygnowana kołdrę, przerzuciła bose stopy na drewnianą podłogę i wstała powoli z łóżka. Skierowała się do drewnianego biurka. Z szuflady wyjęła długopis i kartkę. Usiadła na krześle i zaczęła pisać.

Cześć, Nat.
Hah, tak długo myślałam nad tym listem, a teraz nie wiem od czego zacząć... może od początku?
Tak więc od Twojej śmierci wiele się zmieniło. Głównie to, że wszyscy czujemy wielką, czarną dziurę zamiast serca. Bo oprócz Ciebie umarł też Tony. I potrzebuję Cię bardziej niż kiedykolwiek. Nat, byłaś zawsze dla mnie doradcą, wsparciem, którego tak potrzebowałam i... najlepszą przyjaciółką. Dziękuję Ci. Za te wszystkie rozmowy i za to, że zawsze byłaś. Za to, że w każdej chwili byłaś gotowa rzucić wszystko i pobiec na pomoc. Za Twój uśmiech. Za Twoją nieustępliwość. Za to, że byłaś moją przyjaciółką. Byłaś... a teraz Cię nie ma. Naprawdę staram się trzymać, zwłaszcza przed Morgan, ale już nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie mam już siły i chociaż prowadzę Stark Industries, w środku jestem prawie martwa. Jak robot.
Znowu zatruwam Twoje (nie)życie swoim. Przepraszam. Ale chcę Ci po prostu przekazać, że tęsknię.
Proszę. Wróć, przyjaciółko...

Pepper

Ręka jej zadrżała, gdy złożyła na kartce swój podpis. Do oczu napłynęły kolejne, gorące i słone łzy, aby po chwili spłynąć po policzkach i rozprysnąć się na drewnie biurka. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Stark drgnęła, ale drżącym głosem powiedziała - Proszę!
Do pokoju wszedł wysoki blondyn. Bez słowa podszedł do niej, schylił się i ją przytulił. Umieściła brodę na jego ramieniu, wtuliła się w niego i załkała. - Czemu oni musieli zginąć?! Czemu?!... - ostatnie słowo prawie wyszeptała, wykończona. Steve pogładził ja uspokajająco po plecach. - Nie wiem. - odpowiedział cicho i zamknął oczy, próbując powstrzymać łzy. - Naprawdę nie wiem...

Listy do tych, którzy odeszli || After End GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz