For: Tony. By: Peter. Tato...

515 56 66
                                    

a/n: Włącz sobie teraz piosenkę, aby czytać z nią w tle.

Uwaga! Spoilery EndGame i FFH!

Mam nadzieję, że uda mi się sprawić, aby to było prawdziwe...

Hej, Panie Stark!

Z tej strony Peter. Peter Parker.
Kiedy wracam wspomnieniami do wydarzeń sprzed paru miesięcy, nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Ale od początku.
Umierałem. Rozsypywałem się w pył. Przytuliłem Pana, a później... później była już tylko ciemność. Byłem gdzieś na granicy życia a śmierci. Unosiłem się w przestrzeni, nie pamiętając ani nie czując nic.
Aż nagle powróciłem. Wszystko działo się tak szybko. Nie wiadomo skąd przybył doktor Strange, chwycił mnie za ramię i powiedział w biegu do portalu - ,,To jeszcze nie koniec. Ruszamy do ostatecznej walki."
Przeszedłem przez ten wirujący krążek i znalazłem się na polu bitwy. Od razu odszukałem Pana wzrokiem. Pan mnie nie widział, ale ja przez całą walkę starałem się nie stracić Pana z oczu.
Miałem rękawice. Otoczyli mnie. I nagle przybyła kapitan Marvel. Później walka, walka i jeszcze raz walka. Aż w końcu ostateczny pojedynek Pana z Thanosem. Przyznaję - myślałem, że ten fioletowy paskud wygra. Ale udało się Panu... ,,Bo ja jestem... Iron Man." Już wtedy poczułem, że coś się we mnie pęka. PSTRYK. Wroga armia wyparowała. Chwila radości jednak w ogóle nie istniała, bo Pan... Pan upadł. Podbiegłem do Pana jak najszybciej. Płakałem. Powiedziałem Panu, że wygraliśmy. Że to już koniec. Dzięki Panu. Ktoś - już nie pamiętam kto - odciągnął mnie od Pana. Pepper Pana pożegnała, a Pan... Pan umarł. Wszystko, co działo się później, jest jakieś mdłe. Rozmazane. Jednak pamiętam dobrze Pana pogrzeb. Poznałem wtedy Morgan i Harley'a. Oboje, a zwłaszcza Morgan, są dla mnie teraz jak rodzeństwo. To dzięki nim, cioci May, Nedowi, Pepper, Happy'emu i MJ zacząłem na nowo odbudowywać mój świat. Pojechałem do Europy na wycieczkę szkolną. Dostałem Pana okulary... później wszystko zaczęło się sypać. Znowu. Pojawiły się Żywiołaki i pan Beck, który z nimi walczył jako Mysterio. Ale to jednak nie było takie złe.
Gorzej było, gdy przekazałem okulary Beck'owi, a później dowiedziałem się, że Żywiołaki nie istnieją. To on je wymyślił. On i pełni chęci zemsty naukowcy. Ale było już za późno. Wykorzystał mordercze drony do zaatakowania Londynu. Prawie zginąłem i - co gorsze - prawie zginęli moi przyjaciele i niewinni ludzie. Jednak udało mi się go pokonać. I pocałowałem się z MJ, dziewczyną, w której się zakochałem! Ponownie, cegiełka po cegiełce, odbudowywałem swoje życie. Byłem szczęśliwy. Aż do tego dnia. Dnia, w którym ktoś wstawił przerobione nagranie. Mówię w nim złe rzeczy. To wszystko kłamstwo, ale ludzie w to uwierzyli. A później, chyba żeby mnie dobić, wszyscy dowiedzieli się, że ja to Spider-Man. Teraz się ukrywam u Pepper. Jedyne, co mnie pociesza, to właśnie MJ. Morgan. Pepper. Happy. May. I świadomość, że gdzieś tam jest też Pan.

Tęsknie za tobą, Tato...

Peter

Listy do tych, którzy odeszli || After End GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz