.. 13 ..

1.2K 111 36
                                    

(Ludziska nie no ja was kocham.

Widzicie to

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Widzicie to. Nie no kocham was. Może ostatnie rozdziały miały mało wyświetleń ale mam już 3k więc wam wybaczam.)

Pov.Bakugou

- Nie mów tak - rozpłakał się. Złapał mnie za koszulkę i zaczął mnie szarpać. - Kłamiesz, nie wierzę ci że mnie nie kochasz.

W ten sposób wróciliśmy do punktu wejścia. Znów jestem przywiązany, znów nienawidzę Deku. Chciałbym to zmienić, ale po tym jak zabił Kiriego, nie jestem w stanie tego zmienić.

Leżąc na łóżku, rozmyślałem całe te porwanie, które zaczęło się 2 miesiące temu zmieniło moje życie o 180°. Krótko mówiąc wszystko się zjebało.

Patrząc się na sufit usłyszałem ciche skrzypienie drzwi. Podniosłem wzrok i zobaczyłem stojącego w progu bruneta. Wstrząsnął za sobą drzwi i podszedł do mojego łóżka. Ręce miał skrzyżowane za plecami.

- No i jak sie czuje nasz książę?? - prychnął pogardliwie.

Nic nie odpowiedziałem. Nie umiałem patrzeć na jego krzywy ryj. Miałem taką cholerną ochotę mu przyjebać lub zabić go, ale niestety byłem przywiązany łańcuchem do ściany.

*************Tymczasem w U.A*************

- Dzień dobry Panie Aizawa - rzekła klasa.

- Wcale nie taki dobry. Mam dla was niestety smutną wiadomość. Usiądźcie.

*Usiedli W ławkach*

- Wasz kolega, Kirishima nie żyje. - zaczęły się szmery w klasie - został zamordowany z szczególnym okrucieństwem. Podejrzewamy z policją że został zamordowany przez Ligę Złoczyńców. Pogrzeb odbędzie się za 3 dni.

- Nie wierzę - rzekła Mina.

- Klaso - zaczął zaspany brunet - te półrocze zbiera krwawe żniwa. Wiedźcie jednak że my, jako bohaterowie nie skończymy szukać tej ligi.

- A co jest z Kacchanem?? - rzekła Uraraka cała zapłakana.

- Nadal szukamy go. Dowiedzieliśmy się że był w domu Kirishimy kiedy ten został zabity.

- Czyli Kacchan zabił Kiriego?? - Po klasie rozległ się głos Pichaku.

- Nie, na miejscu znaleźliśmy również ślady odcisków Midoriji. Dużym prawdopodobieństwem jest to że to właśnie Midorija zabił Kirishimę.

Po klasie krążyły plotki. Kilka z dziewcząt zaczęło płakać, a inni rozmawiali z wychowawcą.

- Dobrze, wracając do głównego wątku, pogrzeb odbędzie się za 3 dni o godzinie 9.00. Wszyscy macie być na nim, albo wstawię wam wszystkim pałę z zachowania.

Pov.Bakugou

Siedząc przywiązany do ściany słuchałem bruneta. Rozmawiał o Kirishimie. Normalnie bym to nie słuchał, ale rozmawiał o pogrzebie przyjaciela. Podobno odbędzie się za 3 dni o 9.00. Bardzo chciałbym na niego pójść ale Deku mnie nie puści.

Słuchając bruneta nie zauważyłem że Deku wszedł do pokoju. Nie wiem od ilu minut tam stoi, ale zabijał bruneta wzrokiem.

- Jak już pogadaliście to możesz wyjść Dabi. - widać że Deku wstał lewą nogą.

- Dobra już idę. - wstał i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.

Popatrzałem na zielonowłosego. Podszedł do biurka i wyciągnął z swojego plecaka jakieś zawiniątko. Podszedł z tym do mnie, uklęknął przy mnie i rozładował zawiniątko.

W płachcie znajdowało się kilka noży, śrubokrętów, żyletek i parę starych, ostro zakończonych wytrychów. Wziął mały nóż i usiadł mi na kolanach.

- To co - popatrzył na mnie dotykając też ostrza noża. - Nadal mnie nienawidzisz??

W moim gardle powstała ogromną gula, która uniemożliwiała mi wypowiedzenia jakiego kolejek słowa. Przełknąłem ślinę jednak to nic nie pomogło, tylko rozśmieszyło zielonowłosego.

- Boisz się?? - popatrzał na mnie z zaciekawieniem.

Cisza. Nic, ani słowa w odpowiedzi. Poddenerwowałem to tym trochę.

- KURWA, ODPOWIEDZ MI!!!

Nadal cisza. Odsunął się ode mnie i z całej siły jebnął mi z liścia. Miałem mroczki przed oczami. Poczułem w swoich ustach metaliczną ciecz. Przekręciłem twarz w bok i wyplułem krew na podłogę. Popatrzałem na Deku. Patrzył na mnie z obrzydzeniem.

Wziął powrotem do ręki nóż i jednym płynnym ruchem przeciął mi koszulkę. Przez chwilę patrzył na mój tors, a potem popatrzał na mój obojczyk na którym przed dwoma miesiącami wyciął swoje inicjały.

Na jego twarzy ujrzałem poddenerwowanie, wziął zamach i przeciął mi skórę od obojczyka aż po podbrzusze. Poczułem ciepło na skórze, popatrzałem się na swoje ciało i zobaczyłem jak moja własna krew płynie strumieniami. Po kilku minutach byłem cały we krwi. Coraz bardziej było mi słabo, czarne plamy przed moimi oczami niczego nie poprawiały.

Deku wziął do ręki szmatkę i przyłożył mi ją do rany. Jego poddenerwowane oczy zmieniły wyraz na łagodny i współczujący. Delikatnie wybierał krew żeby nie zadać mi większego bólu.

Ja tego gościa nie rozumie, najpierw zadaje mi ból A potem jeszcze stara się być delikatnym i o patrzeć własnoręcznie przeciętą ranę. To jest psychiczne.

(Witam. Mam dla was rozdział. Normalnie przypomina mi początki tej książki. Głosujcie, komentujcie, z góry przepraszam was za błędy, ale jest późno i nie chce mi sie poprawiać więc nie poprawiajcie mi jak taki jeden co do mn pisze że mam błędy)

Ilość słów: 743

Papatki🍁

Remember Those Wounds II BakuDeku {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz