.. 2 ..

3.1K 203 193
                                    

Myśląc o przygotowaniach, które musiałem przeprowadzić żeby porwanie się udało, zasnąłem. Zasnąłem na biurku, opierając głowę o rękę. Z głębokiego transu wybudziła mnie nie kto inny, jak moja dziewczyna - Toga.

- Co ty robisz?! - powiedziałem z wyrzutami w głosie.

- No nie mów mi dekusiu, że nawet nie mogę ułożyć włosów od mojego chłopaka... - powiedziała smutnym tonem - ...jezu, skarbie ja już od dobrych kilku dni z tobą nic nie robiłam, ja też potrzebuje twojego ciepła - tłumaczyła mi.

- Przepraszam skarbie, obiecuje ci że dzisiaj spędzimy ze sobą noc, dobrze?!

- Ehh, NO dobrze, ale obiecujesz?! - prosiła - bo jak znowu mnie zostawisz, to obiecuje że, nie wyjdziesz z tego pokoju żywy...!

- Obiecuje Ci!! - powiedziałem i objąłem ją w talii. Pocałowała moje usta.

- Dobra - skończyłem namiętną chwile - trzeba by było zaplanować te porwanie. Chcesz mi pomóc?!

- Jeśli będę mogła spędzić z Tobą choć chwilkę to chętnie - usiadła mi na kolanach i zaczęła całować namiętnie (znowu).

Zawsze jak Toga mnie całowała czułem jakąś pustkę, nie wiem dlaczego. Dopiero jak rzuciłem ją na łóżko, to czułem się wspaniale.
A więc wziąłem ja "na pannę młodą" i położyłem na łóżku. Zacząłem ją całować po szyi zostawiając malinki. Nagle poczułem jak ciepły płyn płynie po moich plecach, przestałem całować Togę i dotknąłem swoich pleców. Popatrzyłem na swoje palce, były całe we krwi, mojej krwi.

- Toga, Ałł musisz mnie drapać po plecach. Rozumiem lubisz krew, ale prosiłem Cię żebyś mnie nie kaleczyła - warknąłem.

- Przepraszam, Dekuś ty wiesz że ja nad tym nie panuje.

- No dobra, ale jeśli jeszcze raz potargasz mi moją koszulę, albo jeszcze raz mnie skaleczysz to nie wytrzymam...

- Dobrze, już tak nie będę robić. Całuj mnie dalej - poprosiła.

Znowu zacząłem całować jej szyję, zdjąłem z siebie koszulę, nadal całując ją. Po chwili ona zdjęła z siebie bluzkę. Zacząłem całować jej ciało. Nie wiem czemu ale jakoś nie dawało to mi aż takiej "frajdy" jak kiedyś. Jak zaczęła ze mnie ściągać spodnie, odsunąłem się od niej. Wysłała ku mnie pytające spojrzenie, które mówiło "dlaczego?!"

- Deku?! Dlaczego się odsunąłeś?! Robisz tak już któryś raz z kolei... - warknęła gniewnie.

- Przepraszam Toga, ja nie potrafię... - powiedziałem i usiadłem na skraju łóżka z dala od Togi.

- Deku?! Czy ty masz mi coś do powiedzenia?! Przestałam ci się już podobać?! POWIEDZ!!! - krzyknęła. Patrzała gniewnym wzrokiem, jak to zwykle robi kiedy chce kogoś zabić. Odwróciłem twarz żeby nie patrzeć na jej oczy. Kocham Toge, ale nie na tyle żeby z nią chodzić, co dopiero się z nią kochać. Postanowiłem że nie będę owijać w bawełnę i jej powiem prawdę.

- Toga, ja już cie nie kocham, możemy się przyjaźnić, ale ja do Ciebie nie czuje tych uczuć, które czułem kiedy się poznaliśmy.

- Aha - powiedziała nie wzruszonym głosem - w sumie, wiedziałam że nasz związek dobiega końca, bo spotkałam takiego chłopaka. Ale skoro to ty zerwałeś ze mną to spoko. Możemy być przyjaciółmi?! - widać było że kłamała.

- Spoko- uśmiechnąłem się - z chęcią, cieszę się że mnie nie znienawidziłaś za to. Dzięki ci.

- Ok - powiedziała i zaczęła ubierać koszulkę
Poszedłem w jej ślady i też się ubrałem. Wyszła z pokoju kierując się do swojego.

Dobrze się czułem z tym że już nie muszę się martwić jak na to wszystko zareaguje. Czułem spokój. Dobra czas zabrać się za planowanie ataku. Wstałem, podszedłem do biurka i usiadłem na krześle. Zacząłem coś pisać. Po jakiejś godzinie wszystko sobie już zaplanowałem. Wreszcie mogłem sobie iść do toalety, odświeżyć się i iść spać.

Wszedłem do toalety, przygotowałem kąpiel, zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem do wanny. Było ciepło, bardzo ciepło, ale nie przeszkadzało mi to. Myślałem o Bakugou, pamiętam jak się z nim kiedyś przyjaźniłem, jak sie z nim bawiłem. Jak się w nim zauroczyłem. Pamiętam nasz pierwszy pocałunek. Może właśnie tego brakowało mi przez tyle lat. Zacząłem zasypiać. Jedyne co pamiętam to jak rano, obudził mnie Dabi.
Zapeszyłem się, NO jak nie patrzeć to byłem nagi ale to była niezręczna sytuacja.

(Time skip)

Wreszcie nastał dzień, w którym zaplanowałem porwanie Bakugou.
Zaczaiłem się ja, Dabi, Toga i jeszcze paru innych złoczyńców. Zaplanowałem całą akcję tak, żeby Bakugou mnie nie zobaczył, bo przecież myślał że ja zaginąłem, zresztą nie tylko on tak myślał. Dlatego miałem na sobie maskę, która zasłaniała moją twarz, a na włosy założyłem kapelusz. Było to dla mnie niemałe wyzwanie, ponieważ moje włosy nie chciały się zmieścić do kapelusza. Ale się udało.

Zaczailiśmy się w krzakach przed jego domem. Czekaliśmy tam tak długo do póki, jego rodzice nie wyszli z rezydencji. Weszliśmy przez otwarte okno, bardzo nam to ułatwiło zadanie, bo właśnie te okno było od jego pokoju. Pierwszy wszedłem ja, ogłuszyłem Bakugou i wziąłem go na plecy. Wyprowadziłem go z domu. Jeden ze złoczyńców zrobił czary mary i w jednej chwili Bakugou stał się małą niebieską kulką. Schowałem go do kieszeni i skierowaliśmy się w stronę baru.

Dotarliśmy do baru, od razu skierowałem się do swojego pokoju. Magik odczarował Bakugou, jednak nadal był nieprzytomny, więc zdążyłem go przypiąć łańcuchem do ściany.
Nadal spał. Podszedłem w stronę łóżka i padłem na nie. Nadal czekałem aż śpiąca królewna się obudzi. Zdążyłem się odświeżyć, przebrać w strój, żeby nie wyglądać na sponiewieranego i czekałem.

Remember Those Wounds II BakuDeku {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz