.. 15 ..

1.4K 90 40
                                    

Pov.Bakugou

Po umyciu całego swojego ciała wyszedłem z toalety. Zauważyłem że Deku śpi. Podszedłem do łóżka i nachyliłem się nad zielonowłosym. Wyglądał spokojnie. Jego dziecięcy wyraz twarzy sprawiał, że aż chciało się go wytarmosić za policzki. Jego lekko brzoskwiniowe wargi były nieco rozchylone, co sprawiło u mnie podniecenie.

Przybliżyłem rękę do jego policzka i lekko dotknąłem go opuszkami palców. Wzdrygnął się. Już myślałem że się obudził. Złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.

Odsunąłem się od niego. Patrzyłem na jego twarz, kiedy do pokoju wparował Dabi. Kurwa, znowu ten gościu. Czemu ten przygłup cały czas przerywa mi, kiedy chce zostać sam z Deku.

- Co ty mu zrobiłeś?? - zaczął krzyczeć. Kurwa Deku, możesz się teraz obudzić. Wiem że masz twardy sen, ale no weź.

Podszedł do mnie i złapał mnie za koszulkę. Podniósł mnie z nad zielonowłosego. Lekko mnie przyduszał.

Złapałem za jego nadgarstek i próbowałem zluzować uścisk. Jednak na daremno. Czułem, jak po przez niedotlenienie słabnę. Przed moimi oczami zaczęły się pojawiać czarne plamy.

- Puść mnie!! Puść mnie cioto!! - powiedziałem bez tchu.

- Nareszcie będę mógł doprowadzić że zdechniesz. - przybliżył do mnie swoją drugą dłoń i zaczął podpalać mój lewy policzek.

Przeszedł z policzka na moje czoło. Nagle poczułem, jak ciepła ciecz spływa po całej długości mojej głowy.

Dabi puścił moja szyje. Upadłem. Zaczął kopać mnie po brzuchu. Przy każdym uderzeniu czułem jakby,
grunt pod moimi stopami się usuwał.

Złapał mnie, podniósł i przyszpilił mnie do ściany.

- Mogłeś wcześniej odejść. Teraz to skończę z tobą. - znowu zaczął mnie podduszać.

Kiedy mnie podduszał, ktoś złapał bruneta za ramię. Nie musiałem się długo zastanawiać, kto to był. Deku.

- Zostaw go.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale, Puść Go!! - wycedził przez zęby.

Puścił mnie. Opadłem bezwładnie na ścianę. Wszystko mnie bolało. Podszedł do mnie Deku i wziął mnie na plecy. Straciłem obraz.

Pov.Midorija

Zabrałem nieprzytomnego Katsukiego do szpitala. Jednak najpierw żeby mnie nie poznano ubrałem maskę i kaptur.

Weszliśmy do szpitala. Od razu wzięli Katsukiego na łóżko i przewieźli na ostry dyżur.

Siedziałem aktualnie przed salą, czekając na jakiekolwiek informacje o stanie zdrowia blondyna. Moje serce przyspieszyło. Nie chcę wiedzieć co jeśli blondynowi się pogorszy. Czy zostanę sam? Co jeśli nikt inny mnie nie pokocha, tak jak on??

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie tłum pielęgniarek kręcących się koło łóżka na którym leżał blondyn.
Zerwałem się z krzesła.

- Przepraszam, co jest z nim?

- Nie mogę udzielać informacji obcym osobom. - wysapała.

- Ale ja...ja jestem jego chłopakiem - nie wiem, czy jesteśmy razem, ale muszę wiedzieć co z nim jest.

Zatrzymała się i dała znak innej pielęgniarce żeby szły bez niej - Jest w koszmarnym stanie. Ma połamane dwa żebra, dodatkowo rana na brzuchu spowodowała krwawienie. Mogę się spytać, co się stało?

- Został napadnięty na ulicy. Znalazłem go leżącego na chodniku - skłamałem.

- Dobrze. W takim razie muszę zawiadomić policję. - o kurwa. Jestem skończony. Odwróciła się na pięcie i poszła.

- Czekaj - podbiegłem do niej - gdzie go teraz prowadzicie?

- Na operacje. - poczułem nagły strach.

Odeszła.

Poszedłem za nią. Usiadłem na krześle, które stało przed salą. Teraz tylko czekać.

(Time skip) ok. 5 godzin

Pov.Midorija

Czekając na wynik operacji nie zauważyłem, że doktor stoi przede mną. Wstałem z krzesła i powiedziałem.

- I jak, panie doktorze?

- Bardzo mi przykro. Doszło do krwotoku wewnętrznego, nie daliśmy rady uratować pana partnera. Umarł na stole operacyjnym. - w kącikach moich oczu zaczęły pojawiać się łzy - aktualnie jego ciało znajduje się w kostnicy.

Pobiegłem do blondyna. Otwarłem z kopa drzwi i wszedłem. Było bardzo jasno. W pokoju górował kolor biały. Wzdłuż ściany było rozłożone około dziesięć łóżek, z czego jedne było zajęte.

Podszedłem do tego łóżka i zdjąłem z trupa białą płachtę. Tak jak myślałem, pod płachtą znajdował się Bakugou. Był strasznie blady. Jego blond włosy będące zawsze w nieładzie, aktualnie opadły na zamknięte oczy blondyna. Jego brzoskwiniowe usta były sine.

Z moich oczu zaczęły płynąć potoki łez. Przybliżyłem się do blondyna i lekko musnąłem jego usta. Były strasznie zimne. Całe moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. Odsunąłem się od niego i wyszedłem że szpitala.

Szedłem ulicą. Było zimno. Lekkie kropelki wody spływały po mojej twarzy jednocześnie wsiąkając w materiał bluzy. Doszedłem do siedziby. Strasznie bolały mnie nogi. Wszedłem znużony po schodach.
Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i od razu zobaczyłem bruneta na łóżku.

Siedział na samym środku, bawiąc się swoimi palcami. Podniósł wzrok na mnie i od razu wstał.

- Deku...

- ZAMKNIJ SIĘ ZJEBIE. TO PRZEZ CIEBIE ON NIE ŻYJE. ZNISZCZYŁEŚ MI ŻYCIE GNOJU JEBANY.

Nic nie odpowiedział. Wszystko mi się zdupiło.
Nie mam już po co żyć.

( I tak oto ludziska skończyłam tę książkę. Przykro że tak to się skończyło, ale no cóż, jakoś trzeba zakończyć to. Ostrzegam nie sprawdzałam czy mam błędy.)

Papatki🍁

Remember Those Wounds II BakuDeku {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz