Tak sobie myślę, że pisarz zawsze na coś czeka. Na początku jest to luźne dumanie (albo jak ja to mawiam: wypływanie na suchego przestwór oceanu) w oczekiwaniu na inspirację albo TEN pomysł, który "chwyci" i zapali nas do dalszej pracy.
Czasem nasze oczekiwanie sprowadza się do opóźnienia pisania na rzecz rzetelnego researchu, aż poczujemy wreszcie, że jesteśmy gotowi. Albo poprawianiu tekstu tak długo, aż uzyskamy satysfakcjonujący efekt i będziemy w stanie recytować niektóre sceny z pamięci.
Na Wattpadzie też czekamy; na wyświetlenia, gwiazdki, komentarze, słowem - jakiekolwiek reakcje tuż po publikacji rozdziału. Czekamy na opinie znajomych albo beta-readerów, kiedy po długiej pracy wreszcie możemy podesłać im gotowy tekst. I obgryzamy paznokcie z nerwów.
Jeszcze lepiej robi się, gdy po przejściu wszystkich tych etapów tworzymy propozycję wydawniczą i oficjalnie posyłamy nasze literackie dziecko w świat.
(chlip chlip, jak te powieści szybko dorastają...)
Od 3 do 6 miesięcy. Tyle przyjdzie nam czekać na jakąkolwiek odpowiedź. Tyle mniej więcej zajmuje wydawnictwom zapoznanie się z naszą propozycją, streszczeniem, a jeśli przejdzie wstępne oględziny - przesłanie jej do recenzentów wewnętrznych, którzy ocenią czy z tej mąki w ogóle będzie chleb. Niektóre wydawnictwa dostają setki takich maili dziennie. Odsianie czegokolwiek sensownego przy tak dużym przemiale musi graniczyć z cudem. Nie mówiąc już o odpowiedzeniu na każdą nadesłaną propozycję.
Często więc zdarza się, że wydawnictwa w ogóle nie odpowiadają. A my czekamy, czekamy, czekamy... c z e k a m y. Drapiemy się po głowie, zastanawiamy czy nasz mail dotarł, czy wysłaliśmy go pod dobry adres, czy to już ten moment, gdy możemy o nasz tekst dopytać. Przez tych kilkanaście tygodni odbywamy prawdziwy trening cierpliwości. Medytujemy. Niekiedy nawet zmieniamy się w kwiaty lotosu na tafli jeziora.
A jeśli już ujrzycie na swojej poczcie odpowiedź wydawnictwa, lepiej zapnijcie pasy i przygotujcie się na ostrą jazdę, bo...
Czeka was jeszcze redakcja, korekta, przygotowanie okładki i tekstu do druku, promocja oraz wielka premiera, co znaczy mniej więcej tyle, że zawsze będziecie na coś czekać.
Ale żeby nie było, że tylko straszę i straszę...
Całe to czekanie jest tego warte.
Serio serio. :)
YOU ARE READING
500+ bolączek pisarza
HumorCzyli lista rzeczy, które potrafią doprowadzić piszącego do białej gorączki. Znajdziecie tu moje luźne przemyślenia na okołopisarskie tematy, memy, gify i pytania nasuwające mi się w trakcie pracy. Niechaj będzie to moja osobista Myślodsiewnia.