1. NICOLE

30.2K 664 72
                                    

Ten tydzień dał mi porządnie w kość. Mój szef to skończony palant, któremu najchętniej ucięłabym jaja przy samej dupie. Nienawidzę go tak bardzo, że nie jestem nawet w stanie ubrać w słowa tego, co o nim myślę. Stara, gruba, ohydna szowinistyczna świnia. Znów zwalił na mnie swoją robotę, żeby nie pracować w weekend. Wczoraj siedziałam przy JEGO dokumentach do późnej nocy, żeby dziś móc choć chwilę odpocząć.
Pakuję swoją torbę na trening, latam z pokoju do łazienki, sprawdzając za każdym razem czego jeszcze nie zabrałam. W końcu znalazłam szkołę, która nie wymaga horrendalnych wpłat za zapisanie się do nich i ma w swojej ofercie pojedyncze sale. Obskurny lokal, jednak nie obchodzi mnie to. Ja chcę po prostu tańczyć, wiem, że to co robię kojarzy się ludziom z prostytucją, choć nie wiem co ma pole dance do puszczania się za pieniądze. Nigdy nie tańczyłam publicznie. Pokochałam to, kiedy razem z koleżanką wyjechałyśmy na tydzień do Las Vegas, świętowałyśmy wtedy zakończenie szkoły. Pierwszego dnia trafiłyśmy na ogłoszenie o kursach pole dance, to miała być tylko zabawa, ale po tygodniu tych lekcji wiedziałam, że chcę to robić. Praca w klubach nie wchodziła w grę od początku, nie chciałam świecić tyłkiem przed napalonymi fagasami. W Jasper nie miałam nawet możliwości kontynuacji nauki, ze względu na moją zbyt religijną mamę, która taniec na rurze uważa za wynalazek diabła. Podjęłam więc decyzję o studiowaniu w Portland, z dala od mojej zacofanej rodziny, ale także przyjaciół. Większość z nich miała już pracę na miejscu lub nie wybierała się na studnia zbyt daleko od domu. Ja chciałam inaczej, chciałam w końcu poczuć, że żyję. Studiowałam i ćwiczyłam pole dance, między czasie dorabiałam sobie na zmywaku w jednej z restauracji niedaleko mieszkania, które wtedy wynajmowałam. Zaraz po studniach znalazłam pracę, jednak zbyt daleko, by mieszkać tam, gdzie wtedy. Przeprowadziłam się tu trzy miesiące temu, a mój szef okazał się dupkiem, który od razu obniżył mi moją pensję. Nie mogłam pozwolić sobie na trening pole dance, dopiero miesiąc temu znalazłam szkołę, na którą jest mnie stać, choć nie ukrywam, że jest ciężko.
Wychodzę z bloku, uśmiecham się na myśl o miejscu, do którego zmierzam. To może być głupie dla większości ludzi, ale ja naprawdę to kocham. Taniec odpręża mnie i pozwala choć przez chwilę nie myśleć o problemach. Czasami tańczę dwie, a nawet trzy godziny, nie czując upływającego czasu. Tylko w ten sposób mogę wrócić do domu i bez bólu głowy zabrać się za pracę.
Gdy wchodzę do środka spotykam tylko właściciela szkoły, witam się z nim i przechodzę do szatni. Przebieram się szybko w szorty i sportowy biustonosz, z torby wyciągam butelkę wody oraz płytkę z moją muzyką. Sala, w której ćwiczę jest tuż obok, więc szybko jestem w środku. Wkurzają mnie trochę szyby, umieszczone w górnej części ściany, ale zdążyłam już do nich przywyknąć. Nie lubię, kiedy ktoś na mnie patrzy, Ric, właściciel klubu, podglądał mnie kilka razy, po czym proponował dobrze płatną pracę w jakimś super klubie, ale ja nie jestem striptizerką, a z jego propozycji wywnioskowałam, że właśnie o taką pracę mu chodzi.
Włączam muzykę w radiu i wchodzę na podest, łapie za chłodną rurę, zamykając na chwilę oczy. Muzyka się rozkręca, a ja zaczynam odpływać. Moje ruchy są mechaniczne, nigdy nie uczyłam się specjalnych układów, jedynie oglądam wszelkiego rodzaju filmy w intrenecie. Dzięki nim poznaję nowe pozycje i uczę się bardziej skomplikowanych figur, opanowanie każdej jednej daje mi dużo satysfakcji.
Gdy kończy się piąta piosenka postanawiam odpocząć przez chwilę. Odwracam się odruchowo w stronę szyby, ktoś tam jest, ale to nie właściciel. Ten jest dużo młodszy, atrakcyjny brunet, który uśmiecha się do mnie w bardzo dziwny sposób i odchodzi. Nie mam pojęcia kim jest, ale czuję skrępowanie na myśl, że mnie oglądał. Nie jestem nieśmiała, nie brakuje mi pewności siebie, po prostu traktuję to jako coś osobistego, tylko mojego, tylko dla mnie.
Po kilku minutach przerwy wracam do treningu. Na początku nie mogę przestać zerkać co chwilę w stronę szyby, ale to w końcu przestaje się dla mnie liczyć. Wiem, że muszę się skupić i dać sobie szanse na odstresowanie. Wiem też doskonale co czeka mnie po powrocie do domu. Na samą myśl robię się ponownie wściekła. Wspinam się po róże, a kiedy jestem już wystarczająco wysoko, oplatam ją mocno udami i puszczam dłonie. Opadam głową w dół zamykając oczy. To jedna z figur, które opanowałam niedawno, za każdym razem się jej boję, ale teraz nie czułam strachu.
Jestem już zmęczona, spędziłam tu trzy godziny. Siadam na podłodze starając się unormować oddech. Zamykam oczy, chciałabym nie myśleć o problemach, choć przez chwilę. Boję się, że będę musiała wrócić do Jasper, tak bardzo tego nie chcę.
Po kilku minutach wychodzę z sali. W szatni wyciągam płyn pod prysznic, przechodzę wolnym krokiem do łazienki, to jedyne miejsce, które nie przeraża swoim wyglądem. Wchodzę do pierwszej kabiny, odkręcam ciepłą wodę i zmywam z siebie pot. Nie śpieszy mi się, powrót do mieszkania skazuje mnie na pracę do północy, chcę to przedłużyć.
Po półgodzinnym prysznicu wychodzę z szatni, zmierzam prosto do wyjścia, przy którym spotykam Ricka, Jest dziwnie zdenerwowany, nie wiem czy coś się stało, ale gdy idzie w moim kierunku domyślam się, że za chwilę się dowiem.
– Nicole, musimy pogadać. – mówi zdenerwowany. – Mój szef chce widzieć cię dzisiaj u siebie. Musisz dla niego zatańczyć.
– Że co kurwa?! – echo mojego głosu roznosi się po pomieszczeniu.
– Wiem, jak to brzmi, ale uwierz mi, nie masz wyjścia. – mówi roztrzęsiony.
– Powiedz swojemu szefowi, kimkolwiek on jest, że może mnie cmoknąć w dupę! – chcę go minąć i wyjść, ale łapie mnie za rękę.
– Posłuchaj, naprawdę nie masz wyjścia. Jeśli dziś się nie zjawisz, stracisz prace i mieszkanie. – patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami, nie mam pojęcia jak jeden człowiek może doprowadzić do tego. – Nie znasz go, ale uparł się na ciebie, wie o tobie wystarczająco dużo, żeby w ciągu doby zmienić twoje życie w koszmar. Przyjdź tu o osiemnastej dla własnego dobra. W przeciwnym razie jutro będziesz bezrobotną bezdomną.
Puszcza mnie i odchodzi.
Stoję w bezruchu zastanawiając się, czy to naprawdę mi grozi. Jestem przerażona perspektywą utraty dachu nad głową i pracy, której nienawidzę, ale daje mi choć pieniądze na to nędzne życie.
Serce bije mi jak szalone, gdy wracam do siebie. Słyszę jedynie szum w mojej głowie, jestem przerażona tym, co powiedział mi Ric. Nie zamierzam tańczyć dla jakiegoś buca, który sobie tak kurwa postanowił!
Przekręcam zamek w drzwiach i na chwiejących się nogach wchodzę do domu. Ściągam buty, odkładam torbę, idę wolno do salonu, gdzie zostawiłam wczoraj wszystkie dokumenty, nad którymi pracuje. Siadam na kanapie przed nimi, dopada mnie coraz większa panika. Stracę pracę, czy tam pójdę czy nie. Jestem tak przerażona, że nie potrafię skupić się na pracy.
Zaczynam płakać. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie, mam dość swojego życia i pecha, jaki towarzyszy mi od kilku miesięcy. A teraz jeszcze to, tak bardzo cieszyłam się, że znalazłam to miejsce. Miało być dla mnie odskocznią od mojego parszywego życia.
Wstaję z kanapy, zerkam na zegar, trzynasta. Jeszcze pięć godzin. Muszę coś wymyśleć.
Dzwonię do Marthy, dziewczyny z mojej pracy, z którą szybko się zaprzyjaźniłam. Rozumie mnie, mało się od siebie różnimy. Nie wiem czy i na ile będzie potrafiła mi pomóc, ale tak naprawdę nie mam innego pomysłu.
– Cześć Niki! – na szczęście odbiera. – Zrobiłaś sobie wolę od pracy dla tego sukinsyna? – słyszę nerwy w jej głosie, gdy tylko o nim wspomina.
– Posłuchaj. Mam problem. – mówię cicho, zastanawiając się, jak jej to wszystko streścić. – Wiesz, gdzie chodzę potrenować pole dance.
– No wiem. Zamknęli to miejsce, czy zgodziłaś się w końcu na propozycje właściciela i będziesz tańczyć w klubie?
Martha nie widzi nic złego w tej pracy. Zawsze powtarza, że gdyby miała talent do tego, nie zastanawiałaby się ani chwili, bo to łatwa i przyjemna praca.
– Nie, nic z tych rzeczy. Okazuje się, że Ric ma szefa, a jego szef postanowił, że mam dla niego dziś zatańczyć. – mówię szybko.
– Co?! – krzyczy do słuchawki. – Ale jak to postanowił? Nic z tego nie rozumiem Niki.
– Ja też nie. Albo się zjawię tam o osiemnastej, albo jutro stracę dom i pracę.
– Nie wierze, przecież to niemożliwe. Kim jest ten koleś? Wiesz coś o nim?
– Nic nie wiem, ale Ric był przerażony, kiedy mi o nim mówił.
– Kurwa, ty masz jakiegoś pecha dziewczyno. I co teraz zamierzasz zrobić?
– Nie mam pojęcia. – wstaję z kanapy i zaczynam chodzić nerwowo po salonie. – Miałam nadzieję, że ty mi coś doradzisz. Nie wiem nawet, czy te jego groźby nie są bez pokrycia, ale boję się ryzykować. Jeśli on może to zrobić, zabierze mi wszystko.
– To może być jakiś zboczeniec, a raczej na pewno nim jest. Może lepiej nie ryzykuj? Wiem, że możesz stracić pracę i dom, ale z drugiej strony on może cię zgwałcić i zabić.
– Nie strasz mnie! – krzyczę przerażona.
– Wybacz. Nie wiem co mam ci poradzić. To dziwna sytuacja.
– Zostałabyś w domu na moim miejscu?
– Zostałabym w domu na swoim miejscu, mieszkanie jest na moich rodziców, więc nie mógłby mnie go pozbawić, a za pracą wcale bym nie tęskniła. Jednak nie wiem, co zrobiłabym na twoim miejscu. – odpowiada zrezygnowana.
– Poradź mi coś, bo zaraz zwariuję.
– Niki, nie wiem co mam ci powiedzieć. – milczy przez chwilę. – Może ma jakieś zboczenie i chce tylko popatrzeć, ale nigdy nic nie wiadomo, to ciężka sytuacja. Musisz przemyśleć wszystko na spokojnie, masz jeszcze kilka godzin.
– To nie takie proste. Ale spróbuję.
– Daj mi znać co postanowisz.
– Jasne.
Rozłączam się, skoro Martha nie potrafi mi pomóc, muszę zrobić to sama. Nie wiem nawet na co mam się przygotować, niezależnie od decyzji jaką podejmę.
Godzinę później wciąż chodzę po salonie. Pukanie do drzwi wywołuje u mnie dziwną panikę, jak nigdy wcześniej. Podchodzę do nich powoli i zaglądam przez wizjer. Z ulgą odkrywam, że to Marta. Szybko wpuszczam ją do środka, zaskoczona jej wizytą. O tej porze zazwyczaj zbiera się na imprezę.
– Co tu robisz? – pytam, gdy ściąga buty.
– Nie mogłam cię zostawić, zdecydowałaś już?
– Nie. Wciąż jestem w czarnej dupie.
– Pomyślałam, że pomogę ci w pracy, bo pewnie nie masz do tego głowy.
Uśmiecham się, gdy to słyszę, spadła mi z nieba. Nie ważne co zdecyduje, przecież i tak nie dam rady ogarnąć jeszcze tych wszystkich analiz i wykresów.
Wpuszczam przyjaciółkę do salonu, od razu zabiera się do pracy, a ja wracam do chodzenia po salonie i zastanawiania się, co mam zrobić.
Martha milczy już od dwóch godzin, udaje, że jest pochłonięta pracą, ale wiem o czym myśli. Zerka na mnie co chwilę, myśląc, że tego nie widzę. Zostały mi dwie godziny.
– Pójdę się wykąpać. ¬– odzywam się cicho.
– Zdecydowałaś, idziesz tam? – pyta odrywając się od papierów.
– Nie, wciąż nie wiem co mam robić. Ale potrzebuję kąpieli.
Martha kiwa głową i wraca do pracy. Wolnym krokiem przechodzę do sypialni, wyciągam z komody czystą bieliznę i przechodzę do łazienki. Odkręcam gorącą wodę, związuje włosy i rozbieram się.
Kąpiel nie pomogła. Dalej nie mam pojęcia co mam robić, ale gdzieś z tyłu głowy siedzi mi myśl, że nie mam wyjścia, że muszę tam pójść. Chcę wierzyć w to, że jeśli tego nie zrobię nic się nie stanie, stracę jedynie miejsce do treningów. Boję się.
– Dostałaś chyba wiadomość. – Martha odzywa się, gdy wchodzę do salonu.
Wątpię, że to coś ważnego, ale dla świętego spokoju odczytuję smsa, widzę, że to nieznajomy numer. Gdy zaczyna czytać, czuję, jak robi mi się słabo.

Pole Girl - PREMIERA WRZESIEŃ 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz