4. DAMON

14.8K 518 40
                                    

Muszę przyznać, że ta mała naprawdę mnie kręci. Gdy poczułem jej ciało na swoim, od razu wyobraziłem sobie, ją pod sobą w moim łóżku. Jednak nie zmuszę jej do tego, sama do mnie przyjdzie, jestem tego pewien, po jej reakcji. To moje wyzwanie.
Prowadzę ją do sklepu, w którym Amanda zostawia najwięcej mojej kasy, choć muszę przyznać, że te ciuchy naprawdę mi się podobają. Nicole rozgląda się nieśmiało, wiem, że sama nic sobie nie wybierze, jest zawstydzona i wcale się jej nie podoba, że musi tu ze mną być. Trudno, to akurat nie jest mój problem, traktuję to raczej jako ciekawą rozrywkę.
Podchodzę do rzędu ubrań i wybieram dla niej czarną sukienkę z trójkątnymi wycięciami w talii. Skoro sama nie chcesz czegoś sobie wybrać, będziesz nosić to.
– Chodź, przymierzysz. – patrzy na mnie przerażona. – Tak laleczko. Ja idę z tobą. – chce coś powiedzieć, pewnie zaprotestować. – Nicole. – wymawiam jej imię ostrym tonem.
Nic już nie mówi, idzie posłusznie za mną. Otwieram drzwi do garderoby i wpuszczam ją przodem. Staje w bezruchu, patrząc na moje odbicie w lustrze. Nie zamierzam jej poganiać, nie śpieszy mi się tak bardzo, mogę tu postać i obserwować strach i wstyd w jej błyszczących oczach.
W końcu się rusza, powoli rozpina wolno guziki w koszuli. Przyglądam się uważnie, gdy jej piersi są coraz bardziej widoczne, czuję ruch w moich spodniach, zerkam na jej twarz, patrzy na mnie podejrzliwie.
– Nic ci nie zrobię. – uspokajam ją, choć zaczynam sam w to wątpić.
Mocno zaciskam zęby, gdy delikatnie wypina się w moim kierunku i zsuwa spódnice ze swojej niezwykle kształtnej pupy. Od mojego kutasa dzieli ją dokładnie pięć centymetrów, mam ochotę ściągnąć swoje spodnie i pieprzyć ją tu i teraz, właśnie w tej pozycji.
Nicole prostuje się, patrzę na jej odbicie w lustrze, jej idealne ciało błaga o zajęcie się nim. Zrobiłbym to, z wielką chęcią. Wyciąga rękę do sukienki, ale nie chcę, żeby się już ubierała.
– Zaczekaj. – odwraca głowę w moją stronę. – Chcę popatrzeć. – uśmiecham się do niej wymownie.
– Krępuje się. – odpowiada zawstydzona.
– Nie masz czego Nicole. Twoje ciało wydaje się być stworzone, żeby ma nie patrzeć.
– Nie należę do kobiet, których ambicją jest chwalenie się swoim ciałem.
– To oczywiste kotku i wcale nie każę ci tego robić. Ten widok chcę mieć tylko dla siebie. – jeszcze raz przyglądam się jej z uwagą. – No dobrze mała, ubierz się.
Znów odwraca się tyłem i sięga po sukienkę. Gdy ma ją na sobie wygląda niemal tak seksownie, jak w samej bieliźnie.
– Chętnie zobaczę cię w niej jeszcze Nicol. Ściąg ją, zanim się ubierzesz, zdążę za nią zapłacić. – znów chce coś powiedzieć. – Nie laleczko, nie chcę tego słyszeć.
– Chciałam tylko podziękować. – odpowiada zawstydzona.
– Podziękujesz, jutro wieczorem.
Żałuję, że nie mogę zobaczyć jej dzisiaj, ale nie mam wyjścia, muszę poczekać.
Nicole ściąga sukienkę i podaje mi ją, nie mogę odmówić sobie popatrzenia jeszcze raz na jej ciało. Niechętnie zostawiam ją tutaj, jednak chcę jej dać trochę przestrzeni, ma się mnie bać, ale nie czuć się zastraszona.
Wychodzimy ze sklepu w bardzo odmiennych nastrojach, co nawet mnie bawi. W pierwszej chwili chcę zaproponować jej odwiezienie, ale rezygnuję.
– Dziękuję. – mówi nieśmiało przed drzwiami.
– Nie dziękuj, nie teraz. – nachylam się nad nią i szepcze do ucha. – Od słów ważniejsze są gesty. – całuję ją delikatnie w szyję i odchodzę od razu.
Nie odwracam się, choć ciekawi mnie jej mina, na pewno jest zaskoczona.
Przechodzę do parkingu i szybkim krokiem zmierzam do samochodu. Zanim ruszam wysyłam wiadomość do Amandy, żeby ruszała tyłek, bo za dwie godziny wychodzimy to mojej matki. Znając ją uważa, że ma czas.
Gdy matka  nie pojawiła się w piątek w firmie, zacząłem zastanawiać się co ją tak zajęło. Całe szczęście telefon odebrała jej gosposia, informując, że matka jest u zajęta przygotowaniami na przyjęcie imieninowe. Znając tą kobietę, wściekłaby się i wyzwała od niewdzięczników, a później nie odzywałaby się do mnie przez miesiąc. Co poniekąd ma swoje plusy.
Wchodzę do domu i od razu zmierzam do sypialni, wyciągam zestaw ubrań z garderoby, a później zmierzam do łazienki, w której do wyjścia zbiera się już Amanda. Zerkam na nią, gdy stoi w bieliźnie przed lustrem, uśmiecha się do mnie lubieżnie. W sumie mam kilka minut.
Staję za nią, ociera się o mnie pośladkami i mruczy cicho, szybko ściągam z niej majtki i wyciągam penisa z bokserek. Wchodzę w nią szybko i od razu zaczynam pieprzyć. Naprawdę mi się śpieszy, ale po spotkaniu z Nicole powinienem się wyładować. Przymykam powieki, gdy tylko przypominam sobie o tej dziewczynie, mając przed oczami jej ciało, zaczynam posuwać Amandę jeszcze mocniej. Co ja bym dał, żeby Nicole zajęła jej miejsce.
– To było niesamowite.
– Wiem. – odpowiadam jej beznamiętnie i rozbieram się.
Wchodzę pod prysznic, odkręcam ciepłą wodę i uspokajam swoje myśli. Muszę przygotować się na wizytę u mojej matki.
Jesteśmy na miejscu punktualnie, co zaskakuje nawet mnie samego. Biorę Amandę za dłoń i idziemy w stronę drzwi. Znów musimy udawać kochającą się parę, choć tylko ja muszę postarać, żeby nikt nic nie zauważył. Moja dziewczyna naprawdę mnie kocha, choć na swój sposób i zważywszy na moje pieniądze, jednak to one dają jej większą motywacje, a mi to nie przeszkadza. Wiem, że w końcu przyjdzie pora, żeby to zakończyć, zdaje sobie z tego sprawę także Amanda, która od początku zna dokładnie zasady naszej relacji.
– Jesteście! A już myślałam, że każecie mi na siebie czekać. – matka wita nas w progu. – Chodźcie, jest już sporo osób, przywitacie się, a później porwę Amandę do ploteczki.
Moja matka uwielbia Amandę, bo mają podobne charaktery, choć ta dziewczyna potrafi też nieźle udawać, jaka jest naprawdę wiem tylko ja. Poznałem ją w klubie, szukałem wtedy kogoś, kto uspokoi moją matkę. W tamtym czasie jej narzekania na brak kobiety u mojego boku, zdawały się nie mieć końca, a ja już nie mogłem tego słuchać. Gdy któregoś razu zadzwoniła i chciała, żebym przyjechał do niej, okłamałem ją, że mam randkę, po kilku tygodniach i wielu takich wymówkach, musiałem przedstawić matce moją dziewczynę. Amanda od razu wydała mi się być idealna, a układ, jaki jej zaproponowałem był korzystny dla obu stron, szczególnie dla niej. Teraz jednak słucham narzekań na temat ślub i dzieci. Z deszczu pod rynnę.
Przyjęcie u mojej matki jest zaskakująco małe, zazwyczaj zaprasza większą liczbę ludzi, jednak tym razem jest ich stanowczo dużo mniej. Nie pytam jednak o to, tym bardziej, że mi to odpowiada. Jestem zadowolony, że prezent przypadł jej do gustu, bardziej, niż się spodziewałem.
Niechętnie rozmawiam z przyjaciółmi mojej matki, bo zazwyczaj nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Krążę po domu, starając się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Odliczam godziny, chcę stąd wyjść jak najszybciej.
Dopiero późno w nocy udaje nam się wydostać z przyjęcia. Z ulgą wsiadam do samochodu, ciesząc się że to już prawie koniec dzisiejszego dnia.
– Susan pytała mnie, kiedy planujemy ślub. – Amanda informuje mnie.
– I po co mi to mówisz? Wiesz dokładnie co masz odpowiadać mojej matce, gdy o tym wspomni.
– Tak, ale pomyślałam, że może powinniśmy pójść o krok dalej. – mówi niepewnie.
– O czym ty mówisz?
– O ślubie. Wtedy twoja matka byłaby spokojniejsza, zostałby już tylko temat dzieci, ale...
– Czy ty się kurwa słyszysz?! – przerywam jej, niemal wybuchając. – Na rozum ci padło do chuja?! Wybij sobie z głowy raz na zawsze ślub i nie myśl sobie nawet, że wrobisz mnie w dzieciaka!
Milczy, mam ochotę wyjebać ją z mojego domu jeszcze dzisiaj. Albo ma mnie za idiotę i myśli, że w ten sposób zabezpieczy się na resztę życia, albo sama jest głupsza niż mi się wydawało. Choć tak naprawdę w tym wypadku jedno nie wyklucza drugiego.
Następnego dnia budzę się już w lepszym humorze. Amandy nie ma obok, ponieważ postanowiła zgrywać obrażoną księżniczkę. Myśli, że każe mnie jakoś w ten sposób, ale dla mnie jest to nagroda. Zaczynam zastanawiać się nad pożegnaniem z nią, to nie miało prawa się udać.
Po śniadaniu wysyłam Nicol wiadomość z adresem, godziną i informacją, że przyjść w nowej sukience. Znów przypominam sobie widok jej niemal nagiego ciała, wtedy niewiele mogłem zrobić, jednak dziś będziemy sami. Kręcę głową, gdy zdaję sobie sprawę, o czym właśnie pomyślałem. Nie mogę stracić kontroli nad sobą, nie taki mam plan. To ona ma przyjść do mnie. Będę na nią tylko patrzeć...
Gdy zegar wybija siedemnastą, odkładam dokumenty, nad którymi siedzę już od trzech godzin. Prowadząc dwie firmy, w tym jedną nie do końca legalną, muszę mieć zawsze rękę na pulsie i dokładnie sprawdzać każdy jeden papierek. Jednak do tej pory idzie gładko.
Biorę kąpiel i wyjątkowo starannie zbieram się do wyjścia. Nicol ma dziś przyjechać do kawalerki, którą wynajmuję od kilku miesięcy. Zdecydowałem się na nią, gdy zacząłem wkurwiać się we własnym domu, Amanda coraz bardziej się tu rządzi, a ja wolę nie stracić nad sobą kontroli. Dziś jestem wdzięczy sam sobie, że się na to zdecydowałem.
– Wybierasz się gdzieś? – Amanda staje w drzwiach sypialni, gdy zapinam koszulę.
– Tak.
– Gdzie?
– Nie twój interes skarbie. – posyłam jej wredny uśmiech. – Wrócę późno, nie czekaj na mnie z kolacją. – z trudem powstrzymuję się od śmiechu.
– Co ja ci takiego zrobiłam, że tak mnie traktujesz? – zaczyna płakać.
– Skończ już tą szopkę. Śpieszę się, w przeciwieństwie do ciebie, ja pracuję.
Łapię za marynarę i wychodzę szybko. Nie mam ochoty na kolejną wymianę zdań. Z uśmiechem na twarzy wsiadam do auta i odpalam silnik. Nicole zostało jeszcze dwadzieścia minut.
Zjawia się na czas, gdy otwieram jej drzwi wchodzi niepewnie do środka. Pomagam ściągnąć jej płaszcz, chcę oglądać ją w tej sukience.
– Zatańczysz dla mnie Nicole? – szepcze jej do ucha stojąc za nią.
– Ale nie masz tu rury. – odpowiada niepewnie.
– Zatańcz bez niej.
– Nie potrafię.
Kładę dłonie na odkrytą skórę jej tali, delikatnie przyciskam ją do siebie, żeby poczuć jej pupę na moim penisie, spina się, przez co na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
– Potrafisz. Zatańcz dla mnie kotku. – powtarzam. – Zatańcz ze mną, właśnie tak. – poruszam jej biodrami. – Załóż dłonie na moją szyję Nicole.
Unosi wolno ręce, jej palce delikatnie muskają moją szyję. Znów poruszam jej biodrami, tym razem kontynuuje ten ruch, bez mojej pomocy. Mój kutas chce wydostać się ze spodni, wiem, że ona go czuje, ale mimo wszystko nie przerywa. Odwracam ją przodem do siebie i przyciskam mocno do swojego ciała. Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, a jej usta rozchylają się delikatnie.
– Widzisz, potrafisz. Teraz zatańcz sama.
Puszczam ją, podchodzę do radia, włączam przygotowaną przeze mnie wcześniej muzykę i siadam na kanapie. Odejście od niej nie było łatwe, ale jeszcze kilka sekund dłużej, a nie opanowałbym się.
Nicol patrzy na mnie przez chwilę, jest spięta i przerażona. Wiem, że potrafi zatańczyć bez rury, hamuje ją jedynie wstyd. Mam czas, dlatego nie pośpieszam jej, sam widok tego ciała, jest wystarczająco interesujący.
W końcu jednak zaczyna się ruszać. Na początku bardzo niepewnie, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę, jednak po chwili ruszają się także jej biodra. Obserwuję z fascynacją seksowny taniec tej dziewczyny, dziwię się sam sobie, że wciąż tu siedzę, kiedy ona właśnie odwraca się do mnie tyłem. Materiał sukienki unosi się, odsłaniając niewielki kawałek jej krągłych pośladków. Zaciskam palce na skórzanej kanapie, choć na wiem na ile mi to pomoże. Muzyka się kończy, można powiedzieć, że oddycham z ulgą. Nicole zatrzymuje się, zawstydzona poprawia sukienkę, zerka niepewnie w moją stronę.
– Chodź do mnie. – wyciągam rękę w jej kierunku. – Usiądź obok. – siada blisko mnie, wciąż bardzo skrępowana. – Boisz się mnie? – kiwa ledwo zauważalnie głową. – Nie musisz, nie jestem zboczeńcem Nicole. Choć nie ukrywam, że widok twojego ciała pobudza mnie i fascynuje, potrafię jednak zapanować nad sobą. – pochylam się nad nią, kładąc dłoń na jej policzku. – Chyba że sama tego zechcesz mała.
Nie rusza się, nic nie mówi, patrzy na mnie, znów delikatnie rozchylając usta. To działa na mnie jak zaproszenie. Bardzo wolno zbliżam się do niej, wciąż obserwując jej reakcje, nie zmienia się, w dalszym ciągu wydaje się być spięta, ale nie przerażona. Moje usta są już tak blisko jej ust, błagam w myślach, żeby wciąż nie reagowała, chcę to zrobić. Czuję jej trzęsące się ciało, przyśpieszony oddech i bijące szybko serce. W końcu czuję także jej słodkie usta. Muskam je delikatnie, ale ona nie odwzajemnia tego gestu, ponawiam pocałunek, wciąż nic. Nieco mocniej dociskam swoje usta, a językiem wolno przejeżdżam po jej dolnej wardze. Oddaje pocałunek, wciąż bardzo niepewnie, ale to mi wystarcza. Nie wytrzymuję dłużej i wkładam język w jej buzie, zaskakuje mnie, gdy jej od razu wychodzi mi na spotkanie. Nicol jęczy cicho w moje usta. Nie chcę tego robić, ale prostuję się i oddalam od niej, choć to przychodzi mi wielkim trudem.
Dziewczyna siada równo, jest zawstydzona, jej oczy skupiają się na podłodze. Z tą nieśmiałością kręci mnie jeszcze bardziej, zdecydowanie jest inna, niż Amanda i większość dziewczyn jakie znam. Zazwyczaj kobiety, które tak wyglądają są dużo pewniejsze siebie, choć mogą to być tylko pozory, może Nicol krępuje ta sytuacja, a w rzeczywistości jest inna?
– Chciałabym wrócić już do domu. – mówi niepewnie po chwili.
– Przestań, nic takiego się nie stało, nie musisz od razu ode mnie uciekać. – odpowiadam odrobinę rozbawiony.
Powoli odwraca głową w moją, wygląda na złą, choć wstyd na jej twarzy wciąż góruje nad resztą odczuć.
– Nic się nie stało? Jestem marionetką faceta, którego imienia nawet nie znam! – odpowiada nerwowo.
Nie wytrzymuję i śmieję się w głos, co chyba jeszcze bardziej wytrąca ją z równowagi.
– Daj spokój mała, zawsze mogłaś zapytać.
– Jak masz na imię? – warczy na mnie, co jeszcze bardziej mnie bawi.
– Damon.
Nie odzywa się, odwraca głowę w stronę drzwi, a to znaczy, że chce jak najszybciej stąd wyjść.
Wstaję z kanapy, podchodzę do komody, z górnej szuflady wyciągam kartę wstępu vip do mojego klubu. Podpisuję ją jej imieniem i nazwiskiem. Wracam do Nicol. Podaję jej kartę, ostrożnie wyciąga po nią dłoń, po czym przygląda się jej dokładnie.
– Jutro chcę cię widzieć w moim klubie. Z tą kartą wejdziesz bez problemu, musisz mieć jednak przy sobie dokument potwierdzający twoją tożsamość. Przyjdź o dwudziestej. – tłumaczę jej.
– Jutro jest wtorek, a w środę mam do pracy. Szef mnie zabije, jeśli przyjdę niewyspana i nieprzygotowana.
Dostrzegam na jej twarzy zmianę, gdy mówi o szefie, dobrze jest wiedzieć, że jest na tej ziemi ktoś, kogo nie lubi jeszcze bardziej niż mnie. Jednak nikt nie będzie niszczył moich planów.
– Załatwię to. – odpowiadam jej pewnie.
– Jak? – pyta zaskoczona.
– O to nie musisz się martwić. – uśmiecham się szeroko. – chodź, odwiozę cię do domu. – patrzy na mnie niezadowolona. – Myślisz, że nie wiem gdzie mieszkasz?
– Domyślam się, że wiesz. Po prostu chciałam się przejść.
– Skoro twój szef nie lubi, gdy jesteś niewyspana, powinnaś szybko się położyć, a samochodem o wiele wcześniej będziesz w domu. No chodź Nicole.
Wstaje zrezygnowana, pomagam założyć jej płaszcz, żeby jeszcze przez chwilę zbliżyć się do niej.

Pole Girl - PREMIERA WRZESIEŃ 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz