Snape zamaszystym krokiem przemierzał korytarze szkoły. Od rana miał zły humor. Po nieprzespanej nocy, gdy w końcu udało mu się zmrużyć oczy nad ranem -zaspał na śniadanie. Chyba pierwszy raz w swoim Hogwarckim życiu. Zakładając szybko buty, uderzył się w palce u stopy o kant stojącego mebla. Wychodząc z sypialni spojrzał jeszcze niechętnie na łóżko, które tylko z jednej strony miało pogniecioną pościel i parsknął pod nosem.
W wielkiej sali cieszył się, że jedzenie jest co chwila dokładane przez skrzaty, oraz, że obejmuje je czar ogrzewający. Dzięki temu, nie musiał się martwić, że będzie jadł zimne lub czy zostało coś dla spóźnionego profesora. Aby wyrobić się na pierwsze zajęcia, naprędce kawałek zjedzonej jajecznicy popił dużym łykiem herbaty.
Po chwili nie był już tak wdzięczny za czar ogrzewający, ponieważ zakrztusił się i jednocześnie oparzył w język. Całe szczęście za maskę szpiega, ćwiczoną latami. Dzięki temu, nikt nie zgadłby jaką wojnę prowadzi aktualnie Mistrz Eliksirów w środku. Przekleństwa, które cisnęły mu się na usta nie były przeznaczone dla opinii publicznej. W większości nieletniej, tak na marginesie.
Mimowolnie spojrzał się w stronę Złotego chłopca, który przeszywał go wzrokiem. Jakby był całkowicie świadom, toczonej przez niego od rana batalii ze światem. Zielone spojrzenie od razu zwróciło się w stronę przyjaciół, unikając profesora.
oOo
Snape całkowicie rozgoryczony brakiem wiedzy drugiego roku, wracał właśnie do swoich komnat. Miał nadzieję na jak najszybszy powrót do pokoju, by móc w spokoju przeklinać wszystkie światy za tak niewdzięcznych uczniów. Nawet nie zdają sobie sprawy, z szansy, jaką otrzymali. Nie muszą być szpiegami, nie mają mrocznej przeszłości ani tym bardziej nie mają nad głowami fatum, utrudniającego życie. Nie są tez mugolami, lecz czarodziejami! I gdyby podeszli do tego z odrobiną głowy, mogliby na prawdę nie dość że wiele osiągnąć w życiu, i to jeszcze je sobie sporo ułatwić.
Niestety, jego modły o spokojne popołudnie nie zostały wysłuchane. Schodząc do lochów usłyszał szamotaninę i krzyki. Natychmiast -choć niechętnie- skierował się w stronę hałasu.
Gdy tylko wyszedł zza roku, zobaczył - a jakże! - Malfoya i Pottera w jakże chwalebnym akcie polemiki. Potter wytrąciwszy już różdżkę z rąk blondyna, aktualnie siedział na chrześniaku profesora, przyciskając go do podłogi. Na razie tylko się na siebie wydzierali, nie wyglądało to, jakby którekolwiek użyło siły. Mimo to Snape poczuł napływającą wściekłość. Szybkim krokiem podszedł do dwójki uczniów i chwycił Pottera za ramię podnosząc go do góry.
-Co tu się do jasnej cholery wyprawia?! -podniósł głos, co jak na niego oznaczało na prawdę duże zdenerwowanie.
-To on zaczął!- bronił się blondyn wskazując na bruneta, lecz zanim zdążył cokolwiek dodać, tymi samymi słowami zaczął przekrzykiwać go Potter.
-Nie obchodzi mnie, kto zaczął. Malfoy wracaj do siebie. W tej chwili.
Blondyn spojrzał gniewnym wzrokiem, na swojego konkurenta i zamaszystym wręcz teatralnym gestem - wstał z podłogi i minął ich kierując się do pokoju wspólnego Slytherinu. Nie odezwał się jednak już ani słowem.
-Możesz mi powiedzieć, co tu robisz?
-To boli. -chłopak zignorował pytanie i wskazał na swoje ramię. Snape zorientował się, że trzymał go zbyt mocno, więc poluźnił uchwyt i powtórzył pytanie. Jednak i tym razem został zignorowany.
Zielone oczy wpatrywały się prosto w niego z widocznym wzburzeniem. Postarał się więc uspokoić, po czym przybrał swój zwyczajowy wyraz twarzy.
-O co kłóciliście się z Draco? Myślałem, że jesteście pogodzeni.
-To nasza sprawa. Odejmiesz mi punkty, czy mogę już iść? -spytał Potter z wyraźnym wyzwaniem w oczach. Snape zdusił w sobie chęć wygrania tej sprzeczki, przypominając sobie ich ostatnią "rozmowę" na ten temat.
-Szlaban jutro o 18.
Chłopak wyrwał się z uchwytu profesora i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Snape jeszcze długo czuł mrowienie, na dłoni, którą dotykał Pottera. Spojrzał się na nią, po czym zacisnął w pięść i ruszył w stronę swoich komnat.
YOU ARE READING
Trzy dni -Snarry ✔
FanfictionPo prostu mi się nudziło, więc nie jest jakieś górnolotne. Taka mała miniaturka na odprężenie. (Okładka nie jest moja- obrazek z https://gramho.com/media/2325433170694348196)