2

1.3K 118 57
                                    

*marzec 1943*

Zima już na dobre odeszła. Marzec tego roku był wyjątkowo ciepły i przyjemny. Kwiaty powoli zaczynały już kwitnąć, trawa robiła się zielona, a cała przyroda budziła się do życia. Na zawnątrz było TAK pięknie... w powietrzu unosił się świergot ptaków zmieszany z zapachem świeżych kwiatów i porannej rosy.

Tadeusz wyszedł z domu, aby sprawdzić skrzynkę na listy. Przez okno zauważył, że listonosz akurat przejeżdżał. W środku znalazł dwie koperty. Jedna była zaadresowana do jego siostry, a druga do niego. Chłopak  zaniósł siostrze jej list, po czym usiadł przy stole i powoli otworzył swój.

w prawym górnym rogu była data- rok 1939.

- Dlaczego dopiero teraz przyszedł do mnie list sprzed czterech lat? - zdziwił się Zośka - czy na poczcie jest aż takie opóźnienie? Co jeśli to było coś ważnego, co nie mogło poczekać, a ja się o tym dowiaduję dopiero po czterech latach? Może chodziło o czyjeś życie? - denerwował się Zawadzki, ale zaraz przestał się zastanawiać i po prostu zaczął czytać stary list.  Papier zdążył już delikatnie pożółknąć, ale wyglądało to bardzo ładnie wraz z odręcznym pismem nadawcy.

-Drogi Tadziu, już od dawna zamierzałem ci to powiedzieć, jednak boję się, jak zareagujesz - odczytał Zawadzki. - Kto to do cholery napisał i o co chodzi? - Zośka zaczął się poważnie zastanawiać. - Jak wiesz, jesteś moim najserdeczniejszym przyjacielem, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, darzę cię ogromnym zaufaniem i chyba nikt nie jest dla mnie tak ważny jak ty. Tylko w twoim towarzystwie czuję się tak bardzo swobodnie. Próbuję ci powiedzieć, że chyba jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ba, na pewno jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Tadeusz... boję ci się to wyznać, ale musisz wiedzieć, że cię kocham. - Zośka nie wiedział co powiedzieć, momentalnie odebrało mu mowę. Przez jego głowę przelatywało milion myśli na sekundę. Kto mógł to napisać? Kto mógłby go ko...

Tadeusz jeszcze raz przeczytał treść listu i dokładnie przyjżał się charakterowi pisma, który, jak się okazało, był mu bardzo dobrze znany, przecież to Rudy! Na kartce nie było podpisu, jednak Zawadzki był pewien, że to robota Janka. Miał w tym momencie milion pytań. Słowa zapisane na kartce rozbrzmiewały echem w jego głowie. Postanowił, że po prostu uda się do domu przyjaciela i z nim porozmawia.

Rudy usłyszał pukanie do drzwi. Szybko pobiegł w ich kierunku, aby otworzyć.
-Tadeusz? Coś się stało? - zdziwił się Janek, raczej nie zdarzało się, żeby przyjaciel przychodził do niego bez zapowiedzi o tej porze. W pierwszej chwili pomyślał, że stało się coś złego, że Zośka powiadomi go o czyjejś śmierci, w końcu trwa wojna... Jednak zaraz spostrzegł dobrze mu znaną kopertę w dłoni Zośki. Rudego zalał zimny pot, chłopak poczuł, że go mdli. Wszystko działo się tak szybko, Tadeusz nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo Rudy zatrzasnął mu drzwi przed nosem.

-Dlaczego do cholery on dostał ten list?! - krzyczał w myślach. Pobiegł do szafki z książkami i nerwowo sięgnął po jedną ze starszych pozycji, tę, w której cztery lata temu ukrył swój głupi list. Parę razy nerwowo ją przekartkował - koperta zniknęła. Znajdowała się teraz w ręce Tadeusza Zawadzkiego. Janek znów poczuł, że mu niedobrze. Wtedy jego przyjaciel ponownie zapukał do drzwi.

-Halo, Rudy? Wszystko dobrze? Musimy pogadać! - wrzasnął z dworu. Tadeusz trochę stresował się tą rozmową, ale zachowanie kolegi rozwiało wszelkie wątpliwości co do wiadomości sprzed lat. Janek nie wiedział co ma zrobić, nie miał pojęcia jak się, zachować, jak się teraz wytłumaczy, może powinien obrócić to w żart? Albo zgonić na kogoś innego? Albo... powiedzieć prawdę?

-Rudy, nie wygłupiaj się, naprawdę musimy porozmawiać! - krzyknął ponownie zdenerwowany już Tadeusz. Chłopak mu jednak nie odpowiedział. Siedział cicho jak mysz i czekał aż przyjaciel sobie pójdzie. Oczywiście był świadomy, że nie może do końca życia unikać rozmowy z Zośką, jednak na pewno nie mógł, rozmawiać z nim teraz. Nadal był w szoku, jakim cudem list został wysłany?

Po paru minutach błagania, zrezygnowany Tadeusz wrócił do domu. Ponownie odczytał ten pieprzony list.
- Boję ci się to wynać, jednak musisz wiedzieć, że cię kocham - chłopak usłyszał w głowie te słowa głosem przyjaciela, aż zadrżał na samą myśl, że... - Musisz wiedzieć, że cię kocham, musisz wiedzieć, że cię kocham, musisz wiedzieć, że cię kocham, kocham cię, kocham cię, kocham cię... - powtarzał szeptem, czuł, jak ściska go w żołądku. Musiał sobie to wszystko przemyśleć. Absolutnie nie spodziewał, się, że kiedyś będzie mu dane przeczytać coś tak niedorzecznego, a zarazem tak szczerego. Szczerość w tym wyznaniu była bardzo piękna.

Zośka wciąż powtarzał zdania zawarte w liście i za każdym razem, niezmiennie czuł motyle w brzuchu. Już milion razy słyszał słowa ''kocham cię'' i milion razy mówił to bliskim osobom, jednak świadomość że to słowa kierowane od Rudego do niego, sprawiała, że czuł przyjemne ciepło w okolicy serca. Początkowo był zaskoczony wyznaniem przyjaciela, jednak chyba podobało mu się to. Może i on coś do niego czuł?

Dzień minął bardzo szybko. Zośka już więcej nie próbował rozmawiać z Jankiem. Postanowił, że zrobi to jutro. Słońce akurat zachodziło, a niebo miało delikatny, różowo-pomarańczowy kolor. Rudy wciąż siedział i myślał co powinien zrobić w zaistniałej sytuacji. Podziwiał przez okno zachód słońca, wciąż myśląc o Tadeuszu.

Kiedy zrobiło się już ciemno, Janek położył się do łóżka z zamiarem pójścia spać, jednak natrętne myśli nie dawały mu spokoju.

Rudy naciągnął kołdrę na głowę i odwrócił się w stronę ściany. Przyciągnął kolana do klatki piersiowej i zwinął się w kłębek. Od środka rozsadzał go ogromny żal i wstyd, strasznie żałował tego co się stało między nim a Tadeuszem. Gdyby tylko mógł cofnąć czas... wtedy na pewno rozegrałby wszystko inaczej. Zrobiłby to ''jak należy'', nie bawiłby się w jakieś głupie liściki. Gdyby wiedział, że tak to się skończy, powiedziałby Zośce wszystko prosto w twarz, albo najpewniej zachował dla siebie. W tym momencie po jego piegowatych policzkach zaczęły spływać łzy. Jan Bytnar płakał. Bał się, że teraz między nim a Zośką coś się zmieni, był tego niemal pewien. Janek czuł się, jakby popełnił najgorszy błąd w swoim życiu, jakby wszystko nieodwracalnie zniszczył. Nawet nie wiedział, do końca, jak do tego doszło...

Tymczasem Tadeusz leżał na swoim łóżku i patrzył w sufit. Nie był pewien, jak powinien się jutro zachować, żeby wydusić coś z Rudego i móc z nim w końcu normalnie porozmawiać. Był zmieszany, w głowie miał jeden wielki chaos. Usiadł na brzegu łóżka i spojżał na kopertę leżącą na szafce nocnej i po raz dwunasty tego wieczoru zaczął czytać list. Rozpływał się nad każdym słodkim słowem kierowanym pod jego adresem, delektował się tymi kilkoma pięknymi sekundami, jakie zajęło mu czytanie listu od Rudego.

𝒐𝒅𝒅𝒚𝒄𝒉𝒂𝒋 𝒎𝒊 𝒏𝒂 𝒅𝒐𝒃𝒓𝒂𝒏𝒐𝒄 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz