"Marzyłam o kimś kto uzna, że warto przy mnie zostać."
Obudziła mnie melodia budzika rozbrzmiewająca z mojego telefonu. Zerwałam się z materaca i pognałam do łazienki, po ogarnięciu się ubrałam się w jasne jeansy, biały golf i kremową narzutkę i poszłam go kuchni. Przystanęłam przy framudze drzwi. Czekał już tam na mnie starszy kuzyn Raffel i jego dziewczyna Amy.
Nie mieszkałam z rodzicami i może lepiej...
Raffael, bardzo wysoki, umięśniony brunet i ciemno brązowych oczach. Zawsze porównywałam je do gorzkiej czekolady. Na prawej ręce widniał czarny tusz. Jego ramie aż po sam nadgarstek pokrywały tatuaże.
Amy natomiast była jego przeciwieństwem. Niska blondynka o szarych tęczówkach. Wyglądała jak aniołek Victoria's Secret. Jej szerokich bioder i wąskiej talii mogła pozazdrościć każda dziewczyna.
Wpatrywałam się w nich tak przez dłuższą chwilę. Lubiłam na nich patrzeć, gdy byli szczęśliwi. Zazdrościłam im tak udanego związku. W końcu w dzisiejszych czasach nie wszyscy są z sobą od osiemnastu lat. Poznali się, gdy Raffael miał siedem lat, a Amy cztery. Może na początku nie wyglądało to na związek, przecież nie wiedzieli co, to miłość. Ale, gdy im się spytałam od kiedy są razem, oni odpowiedzieli: "Od początku naszej znajomości." Według mnie to jest piękne. No bo, hej, kto by nie chciał w wieku siedemdziesięciu pięciu lat przytulić się do swojej drugiej połówki i powiedzieć, że przetrwali wszystko. Lub wiedzieć swoje małe dzieci, które są połową twoich genów, a drugą połową osoby, którą się kocha ponad wszystko.
Po cichu podeszłam do blatu, sięgnęłam pastelowo różowy kubek z wieszaczka na ścianie i wrzuciłam do niego saszetkę z owocową herbatą. Zalałam wcześniej zagotowanym wrzątkiem i usiadłam obok bruneta, nie zauważył mnie do puki nie dostałam z jego łokcia, gdy się obracał.
–Przepraszam Kaycee, nie widziałem cię.– zaczął panikować, ponieważ zawsze, gdy ktoś mnie mocniej chwycił czy dotknął wychodził mi siniak.
–Wszystko w porządku, przestań panikować.– uspokoiłam go.
–Na pewno?– próbował się upewnić.
–Tak.
Dopiłam swój napój i poszłam na korytarz, żeby się skończyć szykować do szkoły. Założyłam czarne botki, szal, czapkę i płaszcz. Zgarnęłam z szafki torebkę i kluczę do mieszkania i wyszłam. W między czasie włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę ODESZA - Just A Memory. Kochałam tę melodię, jej głos mnie uspokajał.
Droga do szkoły zajęła mi około pół godziny. Weszłam do budynku jakieś dziesięć minut przed czasem. W szatni odwiesiłam płaszczyk i udałam się do szafki. Wyciągnęłam z niej podręcznik do angielskiego, a zostawiłam matematykę. Stałam przy metalu jeszcze kilka sekund, gdy uświadomiłam sobie, że tępo wpatruję się w ścianę. Otrząsnęłam się i pomaszerowałam pod salę. Usiadłam w klasie. Moja ławka znajdowała się na końcu pod oknem. Siedziałam sama, ale na dzisiejszych zajęciach się to zmieniło. A dokładniej mięliśmy pracę w parach.
Równo z dzwonkiem do pomieszczenia weszła nauczycielka i kilku uczniów. Usiadła za biurkiem i zaczęła sprawdzać obecność, po chwili skończyła i stanęła na środku klasy.
–Zanim zaczniemy omawiać Romeo i Julliet, chcę znać waszą opinię na temat ich historii.– złączyła dłonie jak do modlitwy.
Z prędkością światła zgłosiłam się i zabrałam głos. Zawsze byłam aktywna na tego typu lekcjach, ponieważ lubiłam literaturę. Popisywałam się wiedzą na temat książek i talentem do pisania.
![](https://img.wattpad.com/cover/194547881-288-k749760.jpg)
CZYTASZ
Thinking 'bout you
Novela Juvenil"I promise, I will hold you when you're sad, I will kiss you when you cry, I will make you smile when you feel down And I will love you till I die." Ta "książka" jest odskocznią od moich innych. Rozdziały pojawiają się rzadko (1-3 razy w miesiącu)...