I

32 4 3
                                    

-Długo o tym myślałam i wydaje mi się że będę w stanie się zaangażować na tyle, by zadowolić drużynę. Przepraszam Blair, wiem że to samolubne z mojej strony..

-Dlaczego wiec dowiaduje sie o tym tydzień przed rozpoczęciem roku? Tak długo o tym marzyłyśmy, a ty tak po prostu chcesz zrezygnować? Przemyśl to. Jak się dostaniemy będziemy miały zagwarantowany stolik w przerwie na lunch i gwarancję popularnego towarzystwa przez całe liceum. Jako cheerleadeki bedziemy zapraszane na najlepsze imprezy. Może nawet poznasz jakiegoś przystojnego chłopaka należącego do drużyny koszykarskiej? -przekonywała mnie dziewczyna.

    Musiałam przyznać że wizja bycia popularnym i lubianym była niezwykle kusząca. W końcu kto by nie chciał takiego życia.

-No weź Jenna, nie daj się prosić. -wtrąciła sie Emma
-No dobrze, ale jak się nie dostane przestaniesz poruszać temat cheerleadingu.
-Niech ci będzie, ale postaraj się. To dla mnie ważne.
-Obiecuje.

    Może nie będzie tak źle, w końcu to nic takiego, może dziewczyny z drużyny będą naprawdę fajne. Nie powinnam podchodzić do tego tak pesymistycznie.
-Lepiej żałować czegoś co zrobiliśmy niż tego czego nie? Chyba jakoś tak to leciało, co nie?- wtraciła Emma na zakończenie.
     Mimowolnie zaczełyśmy sie śmiać.

***

      Dochodziła 22, a ja kończyłam pisać kolejną notkę na blogu. Założony na początku gimnazjum blog był dla mnie jak segregator pełen wspomnień i przemyśleń, których za wszelką cenę nie chciałam stracić. Blog zapewniał mi chociaż minimalną gwarancje że będą bezpieczne. Po za mną i Blair nikt nie wiedział o moich przemyśleniach wysłanych w odmęty internetu.

      Zamknęłam laptopa i ostatni raz zerknełam w telefon, zanim położyłam się spać.

***

     Dźwięk którego nie słyszałam 2 miesiące znowu rozbrzmiał w moim pokoju, co rozbudziło moją irytację. Ciężko było mi sie pogodzić z faktem że dziś jest ten dzień, kiedy na nowo zaczynam praktycznie wszystko, byłam jak czysta kartka papieru.
Nie było tego po mnie widać, bo zwykle trzymałam emocje w sobie, ale byłam chodzącym kłębkiem nerwów, pewnie tak jak każdy gdy zaczyna nowy etap w swoim życiu.

    Fakt że będzie przy mnie Blair sprawiał że pomimo nerwów patrzyłam w przyszłość z uśmiechem.

   Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju, sterylny i zachowany w stonowanym stylu, sprawiał że nie wyobrażałam sobie lepszego miejsca do spędzania czasu.  Wyczłapałam sie z łóżka, złapałam przygotowane na ten dzień ubrania i zniknęłam za drzwiami łazienki. Miałam te szczczęście posiadania własnej łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam przygotowanie ubrania. Jak zwykle nie starałam się zbytnio z doborem ubrań, jeansy z wysoko postawionym stanem, bordowa koszulka i szara bluza, jakby zrobiło się zimno. Podobnie było z makijażem, nie czułam obowiązku robienia go, nie widziałam problemu w wychodzeniu bez niego, jednak nie ukrywałam że czułam sie z nim nieco pewniej, co dzisiaj szczególne by mi sie przydało. Dlatego więc, zdecydowalam sie tylko na zakryciu niedoskonałości podkładem, pudrem i zatuszowaniu rzęs.
    
    Po niecałej godzinie byłam gotowa, wiec chwyciłam spakowany już dawno plecak i zeszłam na śniadanie. Wchodząc do kuchni zobaczyłam kszątającą się tam Emmę. Odkąd skończyła szkołę i wyprowadziła się do swojego chłopaka, rzadko bywała w domu. Nie przeszkadzało mi to, jednak kiedy już widziałam ją w domu znaczyło to że nie wpadła tylko na pogaduszki.

    -Hej gdzie mama?- zaczełam rozmowe, jednocześnie siadając przy wyspie kuchennej.
-Musiała wyjść wcześniej- powiedziała nawet na mnie nie spoglądając.

Owca w Wilczej SkórzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz