Rozdział 1

2.8K 105 92
                                    

Pov. Harry
Pakowałem walizkę tydzień przed powrotem do szkoły. Jedynego miejsca, o którym moje powiedzieć-dom. Na dworzec jadę z Weasly'ami, u których będę mieszkał do czasu wyjazdu. Jak dobrze pamiętam, Hermiona pokłóciła się z Ronem, ale i tak ma zamiar się z nami zabrać.
Na wierzch walizki rzuciłem ostatnie czarne spodnie i ruszyłem na dół. Wuj powiedział, że nie będzie mnie nigdzie zawoził, więc zarezerwowałem listownie przejazd Błędnym Rycerzem. Pożegnałem Dursleyów (odpowiedziała mi cisza), założyłem stare adidasy oraz kurtkę i wyszedłem na pole.

Dojście na ustalone przez kierowcę miejsce zajęło mi 10 minut. Czekając otwarłem książkę do transmutacji, by zapoznać się z pierwszymi tematami. Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Niedaleko za żywopłotem, w cieniu drzewa stała postać z kapturem na głowie. Wydaje mi się, że skądś kojarzę tę pozycję stania w bezruchu, ale nie mogłem siebie nic przypomnieć, więc wróciłem do lektury. Zaczęło wiać, a kurtkę mam schowaną na dnie kufra.

- To chyba jakiś żart, że słynny Harry Potter marznie na polu czekając na transport. - dopiero teraz rozpoznałem osobę zza żywopłotu, mówiącą do mnie. Nie kto inny jak Draco Malfoy, tylko co on tutaj robi?

- Brakło ci pieniędzy na kurtkę, czy starą i dziurawą wyrzucili ci twoi mugole? - zapytał mnie z ironią, uśmiechając się pod nosem.

- Nie masz publiczności Malfoy, więc może raz sobie odpuścisz te głupie teksty. - podniosłem wzrok znad podręcznika. Draco znajdywał się nad moją głową, a nie słyszałem i nie widziałem by się poruszał.

- Nie robię tego dla publiczności, ale dla własnej uciechy. - skrzywiłem się na te słowa, ale powstrzymałem się od kolejnego komentarza.

- Czego ode mnie chcesz? - znowu nie wytrzymałem i się na niego popatrzyłem. Niestety muszę przyznać, że od dołu jego twarz jest tak samo przystojna jak będąc z nim na równi. WAIT... Czy ja pomyślałem, że Draco Malfoy jest przystojny?! Ech i tak co siebie będę oszukiwał, tak mi się pomyślało i koniec. Przecież można mieć różne myśli, niekoniecznie prawdziwe.

- Chcę, żebyś się zastanawiał co tutaj robię. Nie robię niczego, co nie miałoby mi przynieść oczekiwanego efektu. Widzimy się w szkole Potter. - uśmiechnął się złośliwie i odszedł w stronę parku.

Zaraz po tym przyjechał Błędny Rycerz. Zapłaciłem i usiadłem na pierwszym łóżku, cały czas myśląc o słowach Malfoy'a. W szkole, pod koniec 4 roku (o dziwo) rzadko kiedy byłem "nękany" przez niego, więc ta sytuacja mnie jeszcze bardziej zdziwiła. Poza tym, czego on mógł szukać w środku mugolskiej dzielnicy? Nie mógł tak po prostu przechodzić, bo jeśli tak, to dokąd? On musi coś knuć...

Tak bardzo byłem pochłonięty rozmysleniem, że nawet nie zauważyłem, że jestem już na miejscu. Przeszedłem jeszcze kawałek drogi do Nory i zapukałem w drzwi.

- Mój drogi! Jak minęła ci podróż? - drzwi otwarła mi pani Weasley. Przytulając mnie o mało mnie nie udusiła.

- Dzień dobry pani. Wszystko jest dobrze. Jest może gdzieś Ron? - zapytałem i właśnie wtedy na schodach zobaczyłem przyjaciela.

- Ronaldzie, pomóż Harremu wnieść kufer na górę. Za godzinę zapraszam na kolację. - mama Rona podała mi talerz z ciepłymi bułeczkami i wskazała na schody. Gdy dotarliśmy do mojego tymczasowego pokoju, rozejrzałem się trochę i mogę stwierdzić, że nie jest on za duży, ale na pewno w pełni funkcjonalny i przytulny.

- Cześć stary. - przywitał się Ron i podał mi rękę. Uścisnąłem ją i uśmiechnąłem się do niego.

- Jak dobrze jest w końcu z wami być. Całe wakacje znowu byłem sam, bo wujostwo nie chcą moich znajomych.
Zapewne coś o tym wiesz... - uśmiechnąłem się szeroko i zapytałem:
- Jest już Hermiona, czy dołączy do nas później?

- Przyjedzie jeszcze dzisiaj, niestety.

- O co się ostatnio pokłóciliście?

- Cały czas pisze z tym Wiktorem Krumem. Kim on jest, że ona tak bardzo potrzebuje jego uwagi. O popatrzcie na mnie! Jestem Wiktor! Jestem głupi i nic z tym nie mogę zrobić, ale za to mam sześciopak, na który lecą laski! - Ron zaczął krzyczeć i już wiedziałem, że nie zmierza to w dobrym kierunku.

- Rozumiem... Ale co ci to przeszkadza?

- ...W sumie to nie wiem, ale jakoś tak działa mi on na nerwy. - Weasley zastanowił się chwilę, ale i tak nie wymyślił niczego.

- Nie chcę ci się narzucać, ale uważam, że powinieneś porozmawiać z Hermioną na ten temat... - Ron zamyślił sie i po pewnym czasie kiwnął lekko głową na znak zrozumienia.

Z dołu usłyszeliśmy głos pani Weasley witającej Hermionę. Zszedłem na dół sam, bo przyjaciel poszedł do łazienki.

- Cześć Harry! Miło cię widzieć! - powiedziała dziewczyna idąc już w stronę schodów (także z talerzem bułeczek). Przytuliłem ją i pomogłem nieść walizkę do pokoju dla niej. Przypomniało mi się, że chciałem się jej poradzić.

- Hermiono, czy mógłbym cię poprosić jeszcze na słówko? - od początku wakacji, w snach, pojawiał mi się Draco, co dla mnie było trochę niepokojące.

- Pewnie, co się stało? - popatrzyła na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami...

Hejo! Witam w mojej pierwszej książce (OwO). Jestem z siebie dumna, że zebrałam się w sobie i zaczęłam to pisać, bo planowałam to już od jakiegoś czasu (leń):'). Mam nadzieję, że nie jest taka zła oraz że zostaniecie że mną jeszcze trochę -,- Do zobaczenia w kolejnym rozdziale:)
783 słowa

~Jeszcze za mną zatęsknisz...~Draco Malfoy X Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz