~ Prolog I~

112 2 9
                                    

Obudziły mnie promienie majowego słońca. Niechętnie wstałam z łóżka i podciągnęłam zasłony do góry. Spojrzałam przez okno, a widok sprawił, że jeszcze bardziej się uśmiechnęłam...

Nie kochani... To nie ta bajka. Właściwie to wcale nie bajka. To horror i dramat w jednym. Zapraszam do mojego życia.

Obudził mnie dziwny ból brzucha. Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej. Czwarta trzydzieści osiem. Chciałam zadać sobie pytanie "Co ja robię nie śpiąc tak wcześnie?" lecz nie zdążyłąm, ponieważ poczułam smak wymiocin w ustach. Zerwałam się z łóżka jak poparzona i wleciałam do łazienki. Ostatkiem sił padłam na kolana i nachyliłam się nad muszlą. Kilka sekund później usłyszałam charakterystyczny dźwięk uderzenia fali treści żołądkowej o wodę w kiblu. Po pięciominutowym wypluwaniu wnętrzności brzucha do sedesu oparłm się o ścianę plecami. Nie wiem co się ze mną dzieje. Od kilku dni miewam bóle głowy, ewentualnie zawroty, ale myślałam, że to z przemęczenia. Ostatnio dużo wkuwam. Matura już za cztery miesiące, a moi rodzice chcą, żebym szła na prawo, jak oni.

Wiem, że im na tym zależy i nie chcę ich zawieść. Ja nigdy nie marzyłam o prawie... Chciałam być architektem, ale matka prokurator i ojciec sędzia mówią sami za siebie. Od ósmego roku życia chodzę na korepetycje z języka angielskiego i francuskiego oraz łaciny. Konstytucję mam wykutą na pamięć. Mamusie dzieciom w przedszkolu czytały do snu bajeczki o księżniczkach, a Juliet słuchała Kodeksu Karnego.

Postanowiłam wrócić do łóżka. Niestety od razu po zamknięciu drzwi do łazienki znów wystąpiło to uczucie. Tym razem fala wymiocin była większa i niestety nie zdążyłam pochylić się nad muszlą. Moje jedzienie z trzech ostatnich dni znalazło się na błyszczących panelach w korytarzu. Usłyszałam kroki i skrzyp uchylanych drzwi.

- Juliet, co się dzieje? Wszystko w porz... Czy ty wymiotujesz? - spojrzała na mnie moja rodzicielka chłodnym wzrokiem.

- Mamo ja przepraszam, zaraz to posprzątam - powiedziełam podnosząc się z kolan i sięgając po ręcznik z łazienki.

- Dlaczego? Źle się ostatnio czułaś? - zapytała.

- Tak, ale to chyba ze stresu. Miałam ostatnio dużo sprwdzianówi, więc to pewnie zdenerwowanie.

- Dobrze, jutro rano umówię cię do lekarza.

- Ale mamo, po co do lekarza. Przejdzie mi - zapewniałam, ale moja matka przez zboczenie zawodowe jest nieugięta.

- Nie kłóć się ze mną dziecko - warknęła ostro. - Idziemy jutro rano do lekarza i koniec.

- Dobrze - powiedziałam i wróciłam do pokoju.

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Postanowiłam zadzwonić do Bethy, mojej jedynej przyjaciółki. Wybrałam numer i przystawiłam telefon do ucha. Odebrała po pierwszym sygnale:

- Czy ty wiesz dziewczyno która jest godzina? Dlaczego zrywasz mnie z łóżka o piątej rano? Normalna jesteś?! - no tak. Prawdziwa przyjaciółka.

- Wiem, ale mam problem.

- Co jest Jul? - Beth nagle spoważniała.

- Od kilku dni mam zawroty głowy, a od rana żygam jak kot. Nie wiem co mi jest.

- Ojej, może stres, może zmęczenie, może ciąża... O co ci chodzi? - Bethani się zaśmiała, a mi mina momentalnie zrzedła.

- Ja nie mogę być w ciąży. Jak? To nie możliwe.

- Jesteś tego pewna Juliet? Na sto procent nie możesz być w ciąży?

- No... Nie. Bo ja jeszcze nie... - czułam się niezręcznie mówiąc to.

- Ha - zaśmiała się donośnie dziewczyna. - Tak, a gruszki na wierzbie rosną.

- Beth, co ty chcesz powiedzieć? - zapytałam oszołomiona.

- No jak to co? Nie widziałaś filmików z imprezy od Toma? Ale się fajnie z Lukiem bawiłaś - śmiała się w niebogłosy, a ja naprawdę nie wiedziałąm co powiedzieć. Ja i jakiś Luke? Niemożliwe.

Szybko rozłączyłam się i rzuciłam telefonem na łóżko. Jeśli ja naprawdę jestem w ciąży? Jak jutro pójdę z matką do lekarza, to wszystko się wyda. I co ja mam robić?

Stay with US ^^ L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz