Dla DallasandI, tak po prostu.
Wyszłam z gabinetu Elizabeth cała w skowronkach, niosąc cudowne zdjęcie. Moje dwa maleństwa. Muszę zacząć wymyślać imiona. Aaa, ale jestem podjarana.
Przy wyjściu z kliniki ginekologicznej zobaczyłam Kylie ubierającą się. Też była uśmiechnięta. trzymała małą Ashley za rączkę. Dziewczynka zobaczywszy mnie od razu do mnie podbiegła.
- Juliet, Juliet! A zobac co ja mam! - pokazała mi zdjęcie na którym widniała mała czarna kropeczka. - To mój blacisek. Alladyn - powiedziała, a ja przykucnęłam i zaśmiałam się.
- Alladyn? Nie rozmarzyłaś się za bardzo? - powiedziała jej mama. - Poza tym, skąd wiesz, że to braciszek?
- Bo ja to wiem i juz. Zobacys mama, bedzie chlopak - powtórzyła słodkim dziecięcym tonem.
- No Kylie, myślę, ze powinnaś posłuchać córki.
- Dlaczego?
- Bo jej przepowiednia w moim przypadku doskonale się sprawdziła. Będę mamusią razy dwa - zapiszczałam na cały korytarz.
- Aaaaaaaaa! - krzyczała Kylie. - Co cudownie, tak się cieszę kochana.
- Tak, ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz jeszcze bardziej się boję, że nie dam rady z dwójką dzieci, ale narazie staram się o tym nie myśleć.
- Kochana, nie przejmuj się tym. Ja w ciąży z Ash też bardzo się bałam, ale dałam radę. I zobacz - spojrzałyśmy razem w stronę Ashley, która bawiła się lalką na plastikowym siedzonku. - Mam najcudowniejszą córkę o jakiej tylko mogłam marzyć.
- Chciałabym być dla moich skarbów taką matką jaką ty jesteś dla Ashley - powiedziałam jej.
- No właśnie, zapomniałabym. Chłopcy czy dziewczynki?
- No nie uwierzysz. I jedno i drugie - odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Ale ci zazdroszczę bliźniaków. Zawsze się zajmą sobą nawzajem, a ja z Ash ciągle muszę się bawić. Ale już niedługo - pogłaskała swój brzuch.
- Zobaczymy czy będzie tak kolorowo - odparłam zaniepokojona. A może naprawdę nie dam sobie rady jako matka?
- Wiesz co? Chodź może na kawę pójdziemy. Posiedzimy, pogadamy - zaproponowała Kylie.
- Teraz nie mogę, bo muszę wracać do domu, ale może daj mi swój numer. Zdzwonimy się i umówimy. Co ty na to?
- Dobrze. Może cię podrzucę? - zapytała podnosząc uśmiechniętą Ash z krzesełka.
- Nie trzeba. Wrócę autobusem - odpowiedziałam.
- No ty chyba żartujesz. Nie będziesz się wlokła autobusem w siódmym miesiącu.
- No dobrze - przystałam na jej propozycję.
Ruszyłyśmy razem od samochodu. Kylie zapieła malutką w foteliku, a ja usiadłam z przodu. Jechaliśmy krótko. Po drodze dyskutowałyśmy na tematy ciąży. Kylie uspokajała mnie przed porodem, którego dalej się obawiam. Nim się obejrzałam kobieta zaparkowała pod domem Hemmingsów. Pożegnałam się z nią buziakiem w policzek. Spojrzałam jeszcze na Ashley. Spała spokojnie w foteliku. Nie mogę uwierzyć, że za dwa miesiące moje maleństwa też będą tak spać, a ja będę mogła obserwować ich spokojne bicie serduszek.
Weszłam do domu. Przywitała mnie cisza, ale... Zaraz, zaraz. Ktoś kręcił się po piętrze. Trochę się przestraszyłam, bo to mógł być złodziej, tak? Po cichu zdjęłam buty i na paluszkach ruszyłam po schodach. Gdy byłam już pod "moim" pokojem dźwięk zwiększył swoje natężenie. Nagle spłynęła na mnie jakaś dziwna pewność siebie. W przypływie dziwnego heroizmu nacisnęłam klamkę, a to co zobaczyłam przerosło moje największe oczekiwania...
CZYTASZ
Stay with US ^^ L.H
FanfictionJEŚLI WCHODZISZ TU Z MYŚLĄ "A, KOLEJNA OPOWIEŚĆ O HEMMINGSIE I JAKIEJŚ GRZECZNEJ LASCE TO SIĘ MYLISZ... TA JEST INNA NIŻ WSZYSTKIE. Jedna impreza, jeden drink, jedna noc, dwie kreski... ONA: 18-letnia Juliet, cicha i spokojna dziewczyna, która za n...