Jedli właśnie śniadanie, gdy przybyła sowa.
Harry wpatrywał się w pergamin już dłuższą chwilę, znacznie dłużej niż zajęłoby przeczytanie całości dwukrotnie. Tkwił w tym stanie mimo usilnych prób Severusa, który starał się zwrócić na siebie uwagę. Severus odchrząknął, ale i to nie przyniosło żadnych rezultatów. Zaczynał się martwić.
Ostrożnie sięgnął i przykrył rękę Harry'ego swoją dłonią. Głowa Złotego Chłopca podniosła się, ukazując pełne przerażenia oczy.
— Umarła — wychrypiał Harry.
„Kto?" Pośpiesznie nabazgrał Severus.
— An... Andromeda. Nie żyje! — powiedział Harry, machając listem. — To od jej... jej prawnika. Pisze, że zmarła zeszłej nocy.
„Co się stało? Zachorowała?" To wydawało się prawdopodobne, biorąc pod uwagę wszystkie wizyty u Świętego Munga, ale nigdy nie powiedziała, na co tak naprawdę choruje.
— Choroba Tiberta Fenna... Ona... — Harry przygryzł wargę. — Severus, ona uczyniła mnie opiekunem Teddy'ego.
Severus poczuł skurcz w żołądku.
„To wspaniale, Harry."
— Tak sądzisz? Ja... Ja nie... — zamyślił się, a jego twarz wykrzywił grymas.
„Oczywiście. Edward będzie szczęśliwy, mając ciebie za ojca."
— Nie mam zielonego pojęcia, co robić! A co jeśli... jeśli... No nie wiem, schrzanię go!
„Będę tutaj, razem z tobą Harry. Uspokój się", błagał na zwoju Severus.
Harry zamrugał, nie dowierzając.
— Zrobisz to? Pomożesz mi?
„Wiesz, że tak. Zawsze możesz na mnie liczyć. Nigdy cię nie zostawię."
Harry w szoku rozchylił usta i gapił się na Severusa, który spojrzał w dół na swoją notatkę i wzdrygnął się. Czy on naprawdę to napisał? Gdzie był wtedy jego mózg?
— Czy ty... mówisz poważnie?
Zawahał się przez moment, ale nie mógł się oprzeć błagalnemu spojrzeniu tych pełnych nadziei oczu.
„Jeśli tego sobie życzysz."
— Severus, ja... Cóż. Tak, ale... Nie wiem... Nie, jeśli...
Severus czuł jak ogarnia go chłód, w miarę jak Harry, jąkał się i motał, próbując udzielić odpowiedzi.
— Nie chcę, żebyś został ze mną tylko ze względu na dziecko.
Severus wypuścił powietrze, nie miał pojęcia, że przez cały czas wstrzymywał oddech.
„I tak bym został. Tak długo, jak będziesz chciał."
— Och! — Harry uśmiechnął się promiennie, po czym rzucił szybkie spojrzenie na list i przygryzł wargę. — To jest... emm... No. Świetnie.
XXXXXXXXXXXXXXXX
Severus siedział w pokoju Harry,ego - właściwie to w ich pokoju, bo jego stary pokój został przerobiony na pokój dla dziecka - i ćwiczył. Kilka dźwięków ciągle irytowało go jak diabli, ale starał się ogromnie, żeby brzmiały coraz lepiej. Oczywiście miał jeszcze sporo do zrobienia, lecz postępy były zauważalne.
Chciał tylko wiedzieć, czemu, na Merlina, w jednym prostym zdaniu musi być tyle wykręcających język spółgłosek? To, co zamierzał powiedzieć, niosło ze sobą konieczność zmierzenia się z którymś z bardziej kłopotliwych dźwięków.
![](https://img.wattpad.com/cover/205495455-288-k320581.jpg)
CZYTASZ
Bez słów\Snarry ✔
FanfictionUDOSTĘPNIAM! LINK: https://m.fanfiction.net/s/8061485/1/Bez-Słów Tytuł oryginału: Speechless Autor: thesewarmstars Tłumaczenie: Hotarus Malfoyus Beta: Zilidya D. Ragon Link do oryginału: s/4014370/1/ Zgoda: Czekam. Rating: M. Oświadczenie: Postacie...