Rozdział 15

2.4K 177 328
                                    

Na wstępie pragnę przeprosić, że w ostatnim rozdziale z domu Austrii zapomniałam, że Prusy stracił oko, dlatego wspominam o tym teraz. Bardzo przepraszam za to niedopatrzenie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Prusy spojrzał w lustro poprawiając opaskę na niesprawnym oku. Brakowało jeszcze haka zamiast ręki i wyglądałby jak prawdziwy pirat. Uśmiechnął się na moment, po czym znów spoważniał. Powoli tracił cierpliwość do tego wszystkiego. Ta cała gra nie dawała mu spokoju. Miał ochotę po prostu wyjść na zewnątrz i oddać się mordercy dobrowolnie. Ale czy to by coś dało? W końcu już spotkał się z nim albo z nią, kto wie, twarzą w twarz i zamiast od razu go zabić, tylko go uszkodził, po czym uciekł. Może nie była to jakoś specjalnie wielka osoba, ale właściwie nie powinna mieć problemu z zamordowaniem go. W końcu po tym, jak oślepił go na jedno oko miał znaczącą przewagę.

Ile jeszcze musi czekać na swoją kolej, by wreszcie mieć spokój? Ile jeszcze śmierci zobaczy, nim sam umrze? Szybko odrzucił te myśli. Powinien być silny. Powinien opiekować się resztą. Nawet jeśli to nic nie da, powinien walczyć do końca. Powinien to zrobić dla brata i wszystkich przyjaciół. Tylko tyle może dla nich teraz zrobić.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk dzwonka. Wyszedł z łazienki, po czym ruszył do salonu. Dźwięk pianina nie ustępował nawet na chwilę. Austria naprawdę wczuł się w swoje tragiczne symfonie. Nawet w nocy grał bez przerwy. Próby odciągnięcia go od ukochanego instrumentu kończyły się fiaskiem. Nie chciał nic jeść ani pić, a nikt nie powie mu, że jego gra już go denerwuje, bo w końcu to jego dom i jak komuś się nie podoba, to może wyjść i już nie wracać.

Gilbert zbliżył się do drzwi wejściowych. Tam zobaczył chyba najgorszy duet, jaki spotkał do tej pory.

- Licia, tak się cieszę, że jesteś! – Polska ściskał swojego dobrego przyjaciela, który wyglądał, jakby powoli brakowało mu powietrza. Na szczęście Feliks puścił go, dając mu wreszcie odetchnąć.

- Jeśli tu jesteś, znaczy, że Rosji już nie ma. – Albinos podszedł bliżej nowego gościa. Ten przytaknął bez słowa. Wyglądał na dość mocno przerażonego. Jego przyjaciel zaprowadził go do salonu. Chłopak nie wyglądał najlepiej. Był roztrzęsiony. Jego dobry kolega usiadł z nim na kanapie.

- Jak dobrze, że wszystko u ciebie w porządku. – Blondyn z podekscytowaniem patrzył na przybysza.

- Tak, to dobrze. – Uśmiechnął się krzywo, nerwowo pocierając jedną ręką swoje przedramię. Spokojna muzyka grana na pianinie nie pomagała mu się uspokoić. Ciągle miał przed oczami wydarzenia sprzed paru dni.

- Coś się stało? – Feliks położył rękę na jego ramieniu, niepokojąc się o niego.

- Wszystko w porządku. – Posłał mu kolejny uśmiech, który jednak nie przekonał Polski. – Jestem głodny, macie coś do jedzenia? – Szybko zmienił temat, mając nadzieję, że nie wrócą do tego szybko. Jeśli już miałby opowiedzieć o swoich problemach, to wolałby, żeby mógł być sam na sam z Polską, a nie robić to w salonie z innymi osobnikami.

Bez słowa blondyn wstał i ruszył do kuchni. Toris zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, czekając aż jego przyjaciel przyniesie coś, czym mógłby się pożywić. Od śmierci Rosji nic nie jadł. Wcześniej też ciężko było mu cokolwiek przełknąć. Właściwie teraz też na myśl o jedzeniu miał odruchy wymiotne. A może to raczej przez te widoki z domu Ivana? Bo widział śmierć nie tylko samego mocarstwa, a również bliskiej mu osoby. Nie miało to znaczenia. Wolał jednak udawać, że wszystko w porządku.

Patrzył w obraz, wiszący na ścianie naprzeciwko kanapy. Austria lubił sztukę. W domu było pełno różnych obrazów oraz ozdób. Próbował skupić się na krajobrazie górskim umieszczonym na płótnie, jednak coś wywołało u niego dyskomfort. Cały czas czuł na sobie czyjś wzrok. Nieopodal niego stał stół otoczony krzesłami. Przy nim siedzieli Prusy oraz Romano. Zerkali na niego od czasu do czasu. Jedynym dźwiękiem była melodia grana przez gospodarza i nikt nie myślał się odezwać. O czym mogliby rozmawiać?
Na szczęście Feliks szybko wrócił do pokoju z talerzem kanapek. Położył go na stoliku do kawy stojącym przy kanapie. Litwa wyciągnął rękę po jedną, po czym powoli zaczął jeść. Drugi również się poczęstował. Atmosfera była napięta i mało przyjemna dla kogokolwiek.

,,Losowy morderca" ~HetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz